JAK SIĘ NIE BAĆ PODRÓŻOWANIA?

basiaszmydt.pl 2 lat temu

Kiedy czytasz ten wpis, ja pewnie jestem już w drodze do Meksyku, na półwysep Jukatan. Wow! Udało się! Przed nami miesiąc w tym wymarzonym miejscu. Poznawanie nowego kraju, ludzi, języka, kultury, smaków i zapachów. Tak bardzo nie mogę się tego wszystkiego doczekać! Emocje nie do opisania, ale ja kocham się tak czuć.

Szczerze powiedziawszy, to przez większość mojego życia zastanawiałam się, jak można nie czuć tego samego? Jak można bać się dalekich podróży? Ja o niczym innym tak bardzo nie marzyłam, jak o podróżowaniu właśnie. Im dalej, tym lepiej. Aż zmądrzałam i zrozumiałam, po raz kolejny, iż wszyscy jesteśmy różni, mamy inną wrażliwość, inne potrzeby i inne obawy. Teraz to rozumiem. Rozumiem po raz kolejny, iż to, iż coś, co dla mnie jest przygodą, której nie mogę się doczekać, dla innej osoby będzie powodem do lęku. I to jest ok.

Nie chcę Cię namawiać do dalekich podróży za wszelką cenę, ale chcę Ci tylko powiedzieć, iż dla mnie w życiu, nie ma nic piękniejszego niż zwiedzanie świata. Mam takie poczucie, iż w momencie, w którym zmierzyłam się z moimi różnymi lękami i ruszyłam przed siebie, to stałam się zupełnie inną osobą. Że poznawanie tych wszystkich miejsc, języków, kultur, ludzi, smaków i zapachów, sprawiło, iż stałam się bardziej otwarta i interesująca świata.

Myślę, iż jeżeli się raz spróbuje takich rajskich miejsc, to potem nie ma już odwrotu. Że zmienia się wszystko. To jak ustawiasz sobie pracę, domowy budżet, priorytety, cele i marzenia. Myśl o powrocie w takie miejsce staje się małą obsesją. Mnie to właśnie spotkało. Wiedziałam, iż gdy tylko skończymy remont, zrobię wszystko, byśmy mogli wydawać zarobione pieniądze na podróże. Bym znowu mogła wykąpać się w oceanie i poleżeć pod palmami.

Zapraszam Cię dzisiaj na wpis, w którym opowiem Ci o moich obawach i lękach przed podróżowaniem, które miałam dawniej i o tym jak sobie z nimi poradziłam.

Partnerem mojego dzisiejszego wpisu jest Alior Bank, który zaprosił mnie do tego, bym poruszyła tak istotny temat bezpieczeństwa bankowości online i mobile.

Jestem klientką Alior Banku i mam w nim swoje Konto Jakże Osobiste. Wszystkie korzyści, które opisuję w dzisiejszym wpisie, są powiązane właśnie z tym kontem i aplikacją mobilną Alior Banku, z których korzystam w podróży i na co dzień. Opowiem Ci, co ja robię, żeby moje przelewy za bilet lotniczy, nocleg czy auto za granicą były bezpieczne i by nikt mnie nie oszukał.

Oto moje największe obawy, które spotkały mnie przez ostatnie lata w podróży i opis tego jak sobie z nimi poradziłam:

Jeszcze nigdy nie byłam na urlopie organizowanych przez biuro podróży, choć tego nie wykluczam 🙂 Doświadczenie, które mam zdobyłam podczas podróżowania z moim mężem na własną rękę. o ile gdzieś wyjeżdżamy, to na miejscu wynajmujemy mieszkanie, czasem samochód i w ten sposób poznajemy nowy kraj. Co oznacza, iż wszystko od a do z organizujemy sami. Czy jest się czego bać? Moim zdaniem nie. Czy jest to trudne? Trudno jest wtedy, gdy robimy coś po raz pierwszy, ale przecież kiedyś musi być ten pierwszy raz 🙂 No i żeby uniknąć różnych błędów można się odpowiednio przygotować. Oto kilka moich wskazówek.

Po pierwsze nocleg. My zazwyczaj, kiedy podróżujemy z dziećmi i na dłużej, szukamy jednego noclegu, który staje się naszą bazą wypadową. Wynajmujemy wygodne mieszkanie, z kuchnią, pralką i dwiema osobnymi sypialniami. Sprawdzamy też, w jakiej dzielnicy jest to mieszkanie, jaka jest odległość od interesujących nas atrakcji. Sprawdzamy na mapach Google czy do tej lokalizacji prowadzi utwardzona droga, czy w pobliżu jest jakiś sklep itd. Wszystko, absolutnie wszystko można sprawdzić w Internecie, na blogach i kanałach na YouTube.
My wynajmujemy nocleg za pośrednictwem AirBNB, Hotels.com albo Booking, dzięki temu mam pewność, iż po drugiej stronie mam uczciwego najemcę. Za nocleg płacimy z góry, jeszcze będąc w Polsce. Dlatego teraz poświęcę chwilę uwagi bezpiecznym przelewom internetowym. Nie tylko za nocleg.

Jak robić bezpieczne przelewy w Internecie?

  • po pierwsze sprawdzamy opinie o sprzedawcy/najemcy w Internecie. jeżeli szukamy noclegu, patrzymy ile ma pozytywnych opinii, a ile negatywnych. Zwróćmy uwagę, czy tych pozytywnych komentarzy nie pojawiło się dużo w krótkim czasie, na przykład w ciągu ostatnich tygodni. To może być podejrzane.
  • po drugie przy płatnościach szybkim przelewem zawsze sprawdzamy, czy strona, na którą nas przekierowało, ma prawidłowy adres i kłódeczkę
  • nigdy nie klikamy w żadne linki wysyłane przez osoby, od których chcemy coś kupić. To tak nie działa. Płatność zawsze powinna odbywać się za pośrednictwem naszego banku.
  • nigdy nie podajemy swojego PIN-u, hasła czy loginu do banku
  • jeżeli zdarzy się, iż klikniemy w jakiś tajemniczy link, od razu dzwonimy na infolinię naszego banku i zgłaszamy sprawę. Wówczas możemy liczyć na to, iż bank zablokuje transakcję, a my odzyskamy pieniądze.
  • zachowujemy maile z potwierdzeniem przelewu albo pobierajmy potwierdzenie z aplikacji banku

Kiedy już mamy zarezerwowany nocleg, najlepiej mieć przy sobie wydrukowane potwierdzenie przelewu, adres i numer kontaktowy do właściciela.

Moja podpowiedź: kiedy już będziesz na miejscu, zrób zdjęcia wynajmowanego mieszkania, przy właścicielu, zanim zaczniesz z niego korzystać. W ten sposób unikniesz naciągania i zapłaty za szkody, których nie wyrządziłaś. Ja nie zrobiłam tego na Gwadelupie i właścicielka wymyśliła, iż zniszczyłam jej plastikowe, ogrodowe fotele. Oczywiście i ja, i ona wiedziałyśmy, iż te fotele wyglądały tak już wiele lat temu, ale żeby odzyskać wpłaconą kaucję musiałam za te plastiki zapłacić 60 euro.

Ja to naprawdę rozumiem. Czasem jest tak, iż po latach nauki w szkole, rozumiemy wszystko, umiemy czytać w obcym języku, ale nie umiemy sklecić zdania. jeżeli do tego dołożymy stres związany z podróżą, blokada murowana.

Wiesz, co pomaga ludziom na całym świecie w komunikacji, jeżeli nie znają swojego języka? Google Translate. Mamy to szczęście, iż dziś dzięki internetowi jest po prostu łatwiej. Wystarczy, iż wpiszemy w aplikacji zdanie po polsku, a Google Translate przetłumaczy nam to na każdy język. Wystarczy pokazać ekran osobie, którą o coś chcemy zapytać i w ten sposób możemy się komunikować. Nie ma się czego wstydzić, wszyscy tak robią 🙂

Co jeżeli mamy rozładowany telefon? Dogadamy się na migi albo łamaną angielszczyzną, choćby jeżeli wydaje nam się, iż nie umiemy ani słowa. To naprawdę działa, a ludzie za granicą są bardzo pomocni.

Tak samo jak Ty byłabyś pomocna, gdyby w Polsce jakiś turysta poprosił Cię o pomoc.

Pamiętam, jak byliśmy na Karaibach i robiąc sobie wycieczkę po wyspie, złapaliśmy gumę w dwóch oponach. Telefon mieliśmy rozładowany i byliśmy w środku kreolskiej wsi, gdzie lokalsi mówili w jakimś niezrozumiałym dla nas dialekcie. Nie dość, żę się dogadaliśmy, to jeszcze wymieniliśmy opony za grosze i zostaliśmy poczęstowani zimną wodą kokosową.

Nawet sobie nie wyobrażasz, jak emocjonujące rozmowy można prowadzić, choćby jeżeli żadna ze stron nie mówi w języku tej drugiej 🙂

Zawsze możesz też zabrać ze sobą tradycyjne rozmówki do kieszeni.

Ja gubiłam się za granicą nie raz. Gdy przez miesiąc mieszkałam w Paryżu, to gubiłam się choćby specjalnie 🙂

Podpowiedź: Google Maps zawsze wskaże Ci jakąś drogę. I działa na całym świecie. A choćby jeżeli nie masz przy sobie naładowanego telefonu, to są jeszcze stacje benzynowe z mapami i oznaczenia przy drogach, o których tak często zapominamy w dobie internetu.

Gorąco zachęcam do zabrania ze sobą w podróż naładowanego power banka, ładowarki samochodowej i ładowarki zwykłej, którą zawsze będziesz miała w torebce i którą będziesz mogła podładować telefon. Dobrze jest polegać na nawigacji i dobrze jest nie bać się pytać o drogę (patrz punkt wyżej). Zwłaszcza iż są miejsca, w których choćby nawigacja wariuje, a nazwy ulic rządzą się własnymi prawami.

Ja, zanim wyjadę sprawdzam jakie mam warunki roamingu u mojego operatora. Często, gdy jestem już na miejscu kupuję lokalna kartę SIM z dużą porcją szybkiego internetu. Gdy nie wiem dokąd iść dalej, siadam w pierwszej, lepszej kawiarni, zamawiam kawę i googluję. Bez paniki. Jeszcze mi się nie zdarzyło nie dotrzeć w końcu na miejsce. Czasem szybciej, czasem wolniej, ale zawsze do celu.

Uwaga! Nie jesteś pierwszą osobą, która za granicą szuka takich rozwiązań. Gdy już dotrzesz na lotnisko czy dworzec, prawdopodobnie zobaczysz wielkie, neonowe szyldy z napisem „SIM CARD HERE” 🙂

I słusznie. Najważniejsze, iż masz świadomość i nie jesteś naiwna. Kierowca taksówki na lotnisku zawsze skasuje nas więcej. Tak samo, jak kierowca tuk tuka w Tajlandii, który zobaczy słabo opalonych turystów z wielkimi walizkami. Tak już jest ten świat skonstruowany, iż jeden jest turystą, a drugi na turystach zarabia.

Bądź czujna, targuj się, negocjuj i szukaj alternatywnych rozwiązań. Nie zawsze trzeba brać taksówkę z lotniska. jeżeli się dobrze zorganizujesz to bez problemu ogarniesz komunikację miejską, w której ceny biletów dla wszystkich są takie same.

A jeżeli chcesz mieć święty spokój po długiej podróży, to weź tę taksówkę i ustal z kierowcą cenę, zanim ruszycie. Dotrzesz do hotelu, weźmiesz prysznic i wypoczniesz. A wypoczęta, będziesz bardziej czujna, by nie dać się naciągnąć i oszukać przy innych okazjach.

Pilnuj swojej torebki, portfela i aparatu niezależnie od miejsca, w którym się znajdujesz.

W całej mojej historii podróżowania jeden jedyny raz spotkała mnie sytuacja, gdy ktoś chciał mnie okraść. Na stacji metra Odeon w Paryżu. Pewien człowiek na mnie wpadł zupełnym przypadkiem, a gdy się natychmiast odwróciłam, on miał rękę w moim plecaku. Byłam przezorna. W plecaku miałam tylko ciepłą bluzę, a portfel i telefon w przedniej kieszeni spodni.

W 99% przypadków na mojej drodze, na całym świecie spotykam otwartych, pomocnych i ciepłych ludzi.

Zgubić dokumenty możemy wszędzie, ale gdy jesteśmy za granicą to ta sytuacja może nas potwornie zestresować.

  • ja, gdy wyjeżdżam robię xero naszych paszportów i zostawiam je rodzicom, tak żeby w razie czego mogli nam te kopie wysłać mailem i ułatwić sprawę w ambasadzie.
  • paszporty i kartę płatniczą zostawiam w hotelu, nie zabieram ich ze sobą na plażę czy zwiedzanie
  • zapisuję w notesie wszystkie, najważniejsze numery telefonów, a notes zostawiam w hotelu
  • jeżeli zgubię swoją kartę płatniczą mogę ją zastrzec w aplikacji mobilnej Alior Banku i nie muszę dzwonić na infolinię, co znacznie ułatwia sprawę podczas podróży. Mogę też od razu zamówić nową kartę. Wprawdzie będzie na mnie czekała w Polsce, ale mogę ją podpiąć do swojego konta od razu i płacić dzięki Apple Pay czy Google Pay

Dzisiaj nowoczesne banki takie jak Alior Bank dają nam tyle możliwości i rozwiązań, iż zawsze jesteśmy w stanie znaleźć wyjście z danej sytuacji.

Myślę, iż jeżeli planujesz podróż gdzieś dalej, to wiesz dokładnie ile pieniędzy będziesz potrzebowała na miejscu, jeszcze zanim wyjedziesz. Tutaj znowu z pomocą przychodzi Internet i wszelkie artykuły na blogach, które podpowiadają ile co kosztuje w danym miejscu.

Warto do tych kosztów dodać jeszcze 20-30% nadwyżki, to będzie nasza poduszka finansowa.

Sytuacje w życiu mogą nas spotkać różne i różne rzeczy mogą się nam przytrafić.

Ja sprawdzam przed wyjazdem, jakie opcje natychmiastowej pożyczki czy kredytu oferuje mi mój bank i jak jest ona oprocentowana. Lepiej, żeby nam się nie przydała, ale dmuchamy na zimne.

Dodatkowo mój bank Alior Bank oferuje mi wypłaty we wszystkich bankomatach w Polsce i za granicą za darmo.

To oczywiście zależy od wieku dzieci. Załóżmy jednak, iż w ogóle masz dzieci, iż są jeszcze dosyć małe i planujesz zabrać je w podróż.

  • po pierwsze wrzuć na luz. Im szybciej, tym lepiej. Zostaw w domu sztywne zasady, regulaminy i rytm dnia. Wakacje lubią się rządzić swoimi prawami.
  • spakuj minimalną ilość bagażu, najlepiej w wygodne plecaki. Dzięki temu będziesz mieć dwie wolne ręce do ogarniania dzieci i to naprawdę ułatwi Ci życie, gdy będziesz musiała przebiec z jednego gate’u do drugiego albo z dworca do wynajmowanego AirBNB.
  • uzbrój się w ocean cierpliwości i nie nastawiaj od razu na najgorsze. Nasze dzieci w każdej podróży, jaką z nimi odbyliśmy zachowywały się wzorowo, a podróżują z nami odkąd skończyły kilka miesięcy.
  • weź ze sobą solidny zapas ulubionych przekąsek dzieci i butelki filtrujące wodę
  • przeczytaj dokładnie mój wpis o tym „Czym zająć dziecko w podróży?”, w którym znajdziesz sporo podpowiedzi i wskazówek.
  • gdy dzieci są już większe, takie jak moje, wystarczy im wciągająca książka, filmy na Netflix ściągnięte do offline, kieszonkowe gry planszowe albo tablet z Minecraftem

To jest słuszna obawa. Zawsze może nam się coś stać. Jednak, gdy coś się dzieje z naszym zdrowiem, a my jesteśmy na obcej ziemi, to nasze poczucie bezpieczeństwa mocno spada.

Wiem, co mówię. Swoją najwyższą w życiu gorączkę miałam na Karaibach, a leczył mnie lokalny lekarz mówiący kreolskim dialektem, którego za nic nie mogłam zrozumieć. Przydał się Google Translate i … dobre ubezpieczenie.

Nie żałujmy na nie pieniędzy. Zwłaszcza teraz, w tych covidowych okolicznościach.

Ja korzystam z Konta Jakże Osobistego w Alior Banku i mogę w ramach dwóch bezpłatnych korzyści do konta dobrać sobie ubezpieczenie w podróży za granicą za darmo. Po prostu klikam w swojej aplikacji w wybrane ubezpieczenie, aktywuję i od następnego dnia jestem już ubezpieczona. o ile mam kilka ubezpieczeń w Alior Banku, to one się nie wykluczają, ale sumują co jest dodatkową korzyścią.

Tutaj znajdziesz więcej informacji na temat Konta Jakże Osobistego w Alior Banku.

Oprócz ubezpieczenia warto skomponować sobie porządną apteczkę:

  • leki na zatrucia pokarmowe, o które wcale nie tak trudno za granicą (nifuroksazyd, węgiel aktywny, elektrolity, probiotyki, zioła)
  • leki na przeziębienie, o które zadziwiająco łatwo, ze względu na turbo klimatyzację w samolocie czy na lotnisku (witamina C liposomalna, węgiel aktywny, glimbax do płukania gardła, balsam Lekki Oddech Klaudyny Hebdy, spray z propolisem do gardła, syropy przeciwgorączkowe)
  • przydadzą się też plastry, maść Bepanthen i maść z arniką na stłuczenia
  • na miejscu są zawsze apteki

Z tej sytuacji też jest wyjście.

  • po pierwsze na pewno przyda się ubezpieczenie domu. Po drugie poproszenie kogoś, by zaopiekował się naszym domem, gdy nas nie będzie. W naszym domu zawsze ktoś mieszka, gdy wyjeżdżamy albo chociaż wpada co drugi dzień, żeby podlać kwiatki.
  • informujemy też najbliższych sąsiadów, iż wyjeżdżamy i zostawiamy im nasze numery telefonów i adresy mailowe.
  • w razie jakiejkolwiek potrzeby, typu opłacenie paczki za pobraniem czy jakiejś składki przelewamy pieniądze rodzicom lub sąsiadom BLIKIEM.
  • mamy w domu kamerki, dzięki temu dzięki aplikacji w telefonie możemy podejrzeć co tam słychać w naszych czterech kątach, choćby gdy jesteśmy na drugiej półkuli

To sprawia, iż spokojnie zostawiamy nasz dom i jedziemy w świat.

Ufam, iż skoro czytasz ten wpis, to gdy myślisz o dalekiej podróży wybierasz raczej miejsca z listy tych bezpiecznych. Pamiętaj też, iż w kwestii opinii na każdy temat, jeden rabin mówi „tak”, a drugi rabin mówi „nie” 🙂

Pamiętaj też, iż internet to najwspanialsza i najobszerniejsza encyklopedia wiedzy wszelakiej, jaką zdołał stworzyć człowiek. Znajdziesz tam wszystko. Możesz zrobić bardzo szczegółowy research przed podróżą. Polecam zachować zdrowy rozsądek i otwarte serce.

Warto mieć oczy dokoła głowy w dużych skupiskach ludzi, ale i w pustych uliczkach. Nie nośmy przy sobie wszystkich pieniędzy i dokumentów.

Trzeba być ostrożnym, ale też nie nastawiać się na to, co najgorsze, bo to nam zupełnie odbierze euforia z podróżowania. Odrobina rozsądku i podstawowa wiedza, gdzie lepiej się nie zapuszczać po zmroku, w zupełności wystarczą. Pamiętaj, iż w Twoim mieście też są takie uliczki, których nie polecisz odwiedzać turystom z zagranicy.

Podróżuj w grupie, miej w sobie dużo pokory wobec miejsca, do którego jedziesz i pamiętaj, iż zawsze jesteś gościem, a nie odwrotnie.

To już wszystko, co wiem 🙂 Mam nadzieję, iż trochę uspokoiłam Twoje obawy, jeżeli takie w ogóle miałaś. Jestem ciekawa, do której grupy osób należysz? Tych ostrożnych, które lubią mieć wszystko pod kontrolą i być ubezpieczoną w każdym aspekcie, czy do tych, które idą na żywioł z biletem w jedną stronę? Ja plasuję się gdzieś pośrodku. Ale wiem jedno, im więcej podróżuję i doświadczam, tym więcej się uczę o świecie i o sobie samej.

Tym bardziej świat wydaje mi się być dobrym miejscem i tym bardziej przekonuję się, iż warto się zmierzyć ze swoimi lękami i wyruszyć przed siebie.

Mój dzisiejszy wpis powstał we współpracy z Alior Bankiem. Aktualnie w Alior Banku trwa promocja i można dostać w sumie 300 zł premii za założenie rachunku i za spełnianie miesięcznie prostych warunków (jedna płatność kartą i jedno logowanie do Alior Mobile).

Zachęcam do zapoznania się z ofertą → TUTAJ

Idź do oryginalnego materiału