„Zacznij szczekać, a nikt cię nie zaczepi na ulicy” – ten trend z TikToka może brzmieć absurdalnie, ale wyrósł z bardzo realnego doświadczenia: catcallingu. To jedna ze strategii radzenia sobie z przemocą seksualną w przestrzeni publicznej, z którą mierzą się dziewczyny na całym świecie. – Ten trend zrobił coś ważnego: przesunął rozmowę. Pokazał, iż kobiety mają dość tłumaczenia się z chodzenia ulicą – pisze psycholożka Sara Tylka.
CZYM JEST CATCALLING?
Zaczepki uliczne, gwizdanie, „hej mała”, komentarze o ciele, to nie flirt, nie zainteresowanie, nie komplement. To forma molestowania słownego, która narusza granice i bezpieczeństwo osób, do których jest kierowana. Właśnie dlatego trend ze „szczekaniem” tak mocno wybrzmiał. Bo pokazuje, jak wiele kobiet doświadcza sytuacji, w których normalna, grzeczna odpowiedź po prostu nie działa. Zaczepki nie są zaproszeniem do rozmowy, są raczej narzuceniem komuś swojej obecności.
DLACZEGO DZIEWCZYNY SZCZEKAJĄ NA MĘŻCZYZN?
Szczekanie, jakkolwiek absurdalne, nagle okazało się skutecznym sposobem na postawienie granicy. Mężczyźni, którzy czuli się swobodnie w komentowaniu, nagle wycofywali się zaskoczeni, zdezorientowani, pozbawieni scenariusza, do którego byli przyzwyczajeni. To jednocześnie zabawne i bolesne: iż kobieta musi zaszczekać, żeby jej „nie zaczepiano”. Że potrzeba performatywnej reakcji, żeby ktoś uszanował przestrzeń, której nie miał prawa naruszać. Trend jest ironiczny, ale trafia celnie, bo pokazuje, iż catcalling nie jest drobną niedogodnością, tylko doświadczeniem, które potrafi wywoływać lęk, napięcie, wściekłość, poczucie bezsilności.
Antyprzemocowa Linia Pomocy SEXEDPL CZY TO DZIAŁA?
Szczekanie nie jest rozwiązaniem systemowym. Nie zmieni kultury, w której zaczepki są przez cały czas usprawiedliwiane jako „taki żart” czy „przecież chciałem być miły”. Ale trend zrobił coś ważnego: przesunął rozmowę. Pokazał, iż kobiety mają dość tłumaczenia się z chodzenia ulicą. Że mają prawo reagować w sposób, który skutecznie zatrzymuje naruszanie granic, choćby jeżeli wygląda to głupio, głośno, nie po damsku. Bo prawdziwy problem nie polega na tym, iż kobiety szczekają. Prawdziwy problem polega na tym, iż czasem dopiero to wystarcza, by ktoś przestał je zaczepiać. I może właśnie o to chodzi w takich trendach – o pokazanie, jak absurdalny jest sam fakt, iż to w ogóle bywa potrzebne.
JAK REAGOWAĆ, GDY KTOŚ ZACZEPIA CIĘ NA ULICY?
Kiedy słyszysz seksistowski „żart”, uliczną zaczepkę czy komentarz o swoim ciele, w głowie pojawia się to jedno pytanie: reagować czy zignorować? I choć często obwiniamy się, iż „nic nie powiedziałyśmy”, psychologia mówi jasno — najpierw bezpieczeństwo, potem reakcja.
Richard Lazarus nazywa to oceną pierwotną: w ułamku sekundy ciało sprawdza, czy sytuacja jest zagrożeniem. Dlatego czasem zamieramy, czasem przyspieszamy kroku, a czasem „udajemy, iż nie słyszymy”. To nie brak odwagi, to naturalna strategia przetrwania.
Jeśli jednak czujemy się bezpiecznie, pojawia się przestrzeń na reakcję. Najskuteczniejsze są krótkie, graniczne komunikaty: „Nie mów tak do mnie”, „To nie jest ok”. Bez dyskusji. Bez tłumaczeń. Psychologia społeczna pokazuje, iż to zmniejsza ryzyko eskalacji i jasno nazywa zachowanie.
JAK REAGOWAĆ, GDY JESTEŚ ŚWIADKIEM TAKIEGO ZDARZENIA?
Badania nad interwencją świadków mówią wprost: choćby jedno zdanie może zatrzymać przemoc. „Daj jej spokój”, Albo skierowane do osoby zaczepianej: „Wszystko w porządku?”
To zmienia dynamikę sytuacji i daje poczucie, iż nie jest sama.
W pracy czy szkole ważne jest zgłaszanie, nie po to, by „robić aferę”, ale by chronić normy, które mają działać dla wszystkich. Najważniejsze: Twoja reakcja nie musi być idealna. Musi być bezpieczna.
Opracowano m.in. na podstawie koncepcji oceny pierwotnej Richarda Lazarusa (“Emocje i życie”) oraz badań z zakresu psychologii społecznej opisanych przez Bogdana Wojciszkę.










