Dzisiaj, leżąc w ciepłej wannie, myślałam, iż moje życie wreszcie jest idealne. Ale podsłuchana rozmowa męża i teściowej wywróciła wszystko do góry nogami, odsłaniając straszną tajemnicę, która o mało nie zniszczyła mojego świata. Dowiedzcie się, jak poradziłam sobie z tym oszustwem i odnalazłam nową drogę.
W małym miasteczku nad Wisłą, gdzie wieczorami rozlegał się dźwięk kościelnych dzwonów, cieszyłam się chwilą spokoju. Gorąca woda z pianą i zapachem lawendy koiła zmęczenie po tygodniach nerwów. Dziś zostałam żoną Jakuba i moje serce śpiewało z radości. Ślub już za nami, wir przygotowań ucichł, wreszcie mogłam odetchnąć. Zamknęłam oczy, a na moich ustach pojawił się uśmiech. Przed ślubem życie nie było złe, ale brakowało mu ciepła, przytulania, wsparcia. Teraz wszystko się zmieniło – był przy mnie Jakub, mężczyzna, który wydawał mi się prawdziwym cudem.
Jakub był jak bohater z romantycznego filmu: troskliwy, hojny, z miękkim uśmiechem i czarem, od którego zapierało dech w piersiach. Od pierwszego dnia otoczył mnie opieką: przynosił kwiaty, zabierał do ekskluzywnych restauracji, zasypywał komplementami. Ja, przyzwyczajona do skromnej pensji sprzedawczyni w małym sklepiku, byłam oszołomiona takim zainteresowaniem. Poznaliśmy się na portalu randkowym, a pierwsze wrażenie o Jakubie było niepewne – nie spodziewałam się niczego poważnego. Ale on pojawił się na randce z bukietem róż, zapamiętał każde moje słowo i zawiózł mnie nie do kawiarni, tylko do eleganckiej restauracji. Po raz pierwszy w życiu poczułam się jak księżniczka.
Nawet spotkanie z teściową, Krystyną, nie zepsuło mojego szczęścia, choć nie obyło się bez wpadek. Tak się denerwowałam, iż przekręcałam słowa, wylałam wino na sukienkę i przypadkiem przewróciłam wazon z owocami. Krystyna nazwała mnie „niezdarną dziewczynką”, ale Jakub natychmiast stanął w mojej obronie, uciszył matkę i zabrał mnie stamtąd. Wieczorem uspokajał mnie, zapewniając, iż mama tylko się zdenerwowała: „Pokocha cię, zobaczysz”. I rzeczywiście, niedługo Krystyna zadzwoniła, przeprosiła i zaproponowała:
„Kasiu, zjedzmy kolację i omówmy ślub. Chcę pomóc w organizacji, jeżeli nie masz nic przeciwko.”
Ucieszyłam się. Nie znałam się na weselach i myślałam, iż wszystko skończy się na podpisaniu dokumentów w urzędzie. Ale Jakub mnie zaskoczył:
„Kochanie, czyż nie marzysz o prawdziwym weselu? Piękna suknia, tort, tańce, okrzyki *gorzko*?”
Zaczerwieniłam się:
„Jakub, bardzo bym chciała, ale wiesz, moja pensja starcza tylko na podstawowe wydatki.”
Delikatnie stuknął mnie w czoło:
„Głuptasie, czy ja mówię o pieniądzach? Ja za wszystko zapłacę. choćby gdybyś była milionerką, zrobiłbym to samo.”
Krystyna z zapałem zabrała się za organizację, nie żałując grosza. Ledwo nadążałam za jej pomysłami – od wyboru zaproszeń po kolor wstążek w bukiecie. Musiałam wziąć urlop, żeby nie paść ze zmęczenia.
W końcu nadszedł dzień ślubu. Od rana wir – fryzjer, makijaż, suknia, zdjęcia. Wesele minęło jak sen – pocałunki, tańce, krojenie tortu. Teraz, leżąc w wannie, rozkoszowałam się wspomnieniami, wracając myślą do momentu, gdy Jakub włożył mi obrączkę na palec. Wzdrygnęłam się – woda ostygła. Zmusiłam się do wstania, otarłam ręcznikiem, skropiłam ciało perfumami, rozczesałam włosy i założyłam śnieżnobiałą bieliznę, lśniącą jak moja suknia. Uśmiechnęłam się, wiedząc, iż Jakub czeka na mnie w sypialni.
Gdy sięgnęłam do klamki, zamarłam, usłyszawszy głos teściowej.
„Co ona tu robi?” – pomyślałam. Nie spodziewałam się gości.
Przysłuchując się, złapałam cichą rozmowę Jakuba i Krystyny. Zwyciężyła ciekawość – chciałam wiedzieć, o czym szepczą w naszą pierwszą wspólną noc.
„Jakub, nie podoba mi się, jak na nią patrzysz” – syczała teściowa, jakby oskarżała syna o zbrodnię. „Powiedz, iż mi się wydawało!”
„Mamo, już mówiłem, Kasia jest cudowna. Przestań pleść głupoty” – głos Jakuba brzmiał przepraszająco.
„Głupoty? Miłość to luksus, na który ciebie nie stać! Nie wolno ci się przywiązywać do tej prostackiej dziewczyny!” – odcięła się Krystyna.
Czekałam, aż Jakub zaprzeczy, ale milczał. Serce ścisnęło mi się – chciałam wpaść i krzyczeć, ale nogi jakby przyrosły do podłogi.
„Mamo, rozumiesz, Kasia jest dla mnie ważna” – w końcu wykrztusił Jakub.
„Ważna? To nic nie zmienia! Twój brat czekał wystarczająco długo. Wiesz przecież, iż to on wybrał Kasię. Twoim zadaniem było ją oczarować i poślubić, a resztę załatwimy.”
„Nigdy nie wyjaśniłaś, jak to miałoby działać” – głos Jakuba drżał z emocji.
„Czyż nie mówiłam? Znikniesz, a twój brat zajmie twoje miejsce. Myślisz, iż zauważy? jeżeli zrobimy to delikatnie – nie. Mąż miał wypadek, doznał urazów. jeżeli cię kocha, zaakceptuje go.”
Jakub gorzko się zaśmiał:
„Urazów? Mamo, słyszysz siebie? Mój brat nie jest tylko niepełnosprawny, on jest… nienormalny!”
„Nie waż się tak o nim mówić!” – wrzasnęła Krystyna. „On nie jest winny temu, co go spotkało. A ty, Jakubie, jesteś winien! Musisz mu pomóc!”
Zadrżałam. Brat? Jakub nigdy nie wspominał o bracie, a już na pewno nie o chorym. Jak chcieli podmienić męża? Byli bliźniakami? Nie zdążyłam dokończyć myśli – Jakub podniósł głos:
„Nikomu nic nie jestem winien! Dość obwiniania mnie za jego nieszczęście! To ty namówiłaś mnie, żebym zabrał go tam ze sobą. Sam wszedł na tę skałę! Kasi nie oddam. jeżeli jeszcze raz o tym wspomnisz, przysięgam, zerwę wszystkie kontakty i nie dam bratu ani grosza. Wynoś się, zanim Kasia wyjdzie!”
Drzwi zatrzasnęły się – teściowa wOtworzyłam drzwi i spojrzałam Jakubowi prosto w oczy, wiedząc, iż teraz już nic nie będzie takie samo.