Jak on mógł? Mama odeszła zaledwie kilka miesięcy temu, a on już wprowadził ją do domu…

newsempire24.com 1 dzień temu

Jak on śmiał? Mama zmarła zaledwie kilka miesięcy temu, a on już przyprowadził do domu tę…

Ania biegła ze szkoły, wymachując radośnie workiem z kapciami. Plecak uderzał ją po plecach, ale choćby na to nie zwracała uwagi. Dziś z tatą idą do teatru!

Wpadła do przedpokoju i od razu zrozumiała, iż taty nie ma – na wieszaku nie było jego płaszcza. Nastrój momentalnie się popsuł. Potem przypomniała sobie, iż do spektaklu zostało jeszcze ponad dwie godziny. „Tata na pewno wróci, zdążą” – przekonywała siebie.

Rozebrała się i czekała, co chwilę zerkając na zegarek. zwykle wskazówki wlokły się leniwie, ale tym razem zdawały się biec, a taty wciąż nie było. Jeszcze się spóźnią. A jeżeli zapomniał? Albo zatrzymało go coś w pracy? Ania siedziała jak na szpilkach. Już miała wybuchnąć płaczem, gdy w zamku przekręcił się klucz. Jak błyskawica rzuciła się do przedpokoju.

– Wreszcie – westchnęła. – Czekałam i czekałam, a teraz możemy się spóźnić – powiedziała z wyrzutem, jeszcze nie otrząsnąwszy się z nerwowego oczekiwania.

Tata spokojnie zdjął płaszcz, pozostając w eleganckim ciemnoszarym garniturze, przygładził dłonią włosy, choć i tak leżały idealnie. Ania była z niego dumna. Zawsze opanowany, starannie ogolony. Pachniał męską wodą kolońską, tą samą od lat.

Koledzy z klasy narzekali na swoich rodziców. Niektórzy ojcowie byli zbyt surowi, inni pili. Ale jej tata nie pił i nie krzyczał bez powodu. jeżeli już coś jej wytknął, to sprawiedliwie, bez awantur. Rzadko czegoś jej zabraniał, a ona też nie domagała się wiele. Wystarczyło jej, gdy mogła iść z tatą gdzieś sam na sam, choćby do teatru.

Ania była podobna do niego – szczupła, kanciasta, z prostym nosem i szarymi oczami. Wolałaby odziedziczyć uśmiechniętą, zadartą nosem i jasnowłosą buzię mamy. Ale tata był w jej oczach ideałem, uważała go za przystojniaka, choć o sobie tak nie myślała. On jednak nazywał ją księżniczką, laleczką. Czy brzydkie dziewczynki słyszą takie słowa?

– Nie idziemy już do teatru? – zapytała rozczarowana, widząc, iż tata rozebrał się, a czasu zostało mało.

– Idziemy. Tylko herbatę wypiję, dobrze? Zdążymy.

– Dobrze – odparła i poszła do kuchni.

Tata wszedł, ciężko opadł na krzesło. Wyglądał na zmęczonego i zamyślonego.

– Ty się tymczasem przebierz – powiedział.

Ania pobiegła do pokoju. Już wiedziała, którą sukienkę wybrać. Zrzuciła mundurek, wyciągnęła z szafy zieloną, odświętną, poprawiła potargane włosy i zakręciła się przed lustrem.

– Gotowa? – Tata zajrzał do pokoju.

– Tak!

W samochodzie pachniało skórą, odświeżaczem i czymś znajomym, czego nie potrafiła nazwać. Ania patrzyła przez okno, wydawało jej się, iż całe miasto dzieli jej radość.

Za każdym razem, gdy wchodziła do teatru, zamierała z zachwytu. Podziwiała olśniewające żyrandole, swoje odbicia w lustrach, czerwony dywan pokrywający szerokie schody na piętro. Wspinając się po nich, czuła się, jakby szła nie na sztukę, ale na audiencję u królowej.

W przestronnym holu przed salą przechadzały się pary, rozmawiając półgłosem. Dźwięk kroków tłumił dywan. Szmer, przypominający szelest jesiennych liści, wydawał się Ani tajemniczy i fascynujący. Wprawiał ją w drżenie przed nadchodzącym spektaklem.

Oni też przeszli się po holu, oglądając portrety aktorów. Ania widziała je już wcześniej, ale i tak wzdychała na widok znanych twarzy. Rozległ się pierwszy dzwonek, a ona poderwała się, ciągnąc tatę do sali.

– Dokąd się spieszysz? To dopiero pierwszy dzwonek – powstrzymywał ją.

Ale Ania chciała jak najszybciej zająć miejsce na aksamitnym fotelu i czekać, aż wielki żyrandol zacznie przygasać. Mogła wpatrywać się w niego godzinami.

– Tutaj zawsze tak ładnie pachnie – powiedziała.

– Kurzem i szminką – skrzywił się tata.

– A mnie się podoba – upierała się.

Sala powoli wypełniała się widzami. Po trzecim dzwonku żyrandol zgasł, głosy umilkły. Złocona kurtyna rozsunęła się, odsłaniając scenę. Ania wstrzymała oddech…

W przerwie tata poszedł do bufetu, a ona do toalety. Gdy wróciła, nie mogła go znaleźć. W końcu dostrzegła go przy drzwiach na balkon. Stał z jakąś mocno umalowaną kobietą w wieczorowej sukni. Pochyleni ku sobie, niemal się dotykali.

Ania poczuła ukłucie zazdrości. Dla niej zostawił ją samą.

– Tato! – zawołała.

Odwrócił się, odsuwając od kobiety.

– Szukałam cię. Zaraz drugi akt – powiedziała głośno.

Chciała spytać o sok i ciastka, ale wiedziała, iż do bufetu nie doszli.

– Kto to była? – zapytała w drodze do sali.

– Koleżanka z pracy. Spotkaliśmy się przypadkiem – odparł wyuczonym tonem, co jej nie uspokoiło. „Jasne, koleżanka” – pomyślała.

Gdy znów zgasło światło, Ania zapomniała o kobiecie i ich szeptach.

W drodze do domu dyskutowali o spektaklu. Tata twierdził, iż aktorzy grali słabo, ona – iż świetnie. W jednej scenie omal nie płakała. Tata tylko skinął głową.

– Jak było? – spytała mama w domu.

– Świetnie. Dlaczego nie poszłaś z nami?

Ania zauważyła szybkie spojrzenie między rodzicami. Mama wydawała się blada i smutna. Ale gdy zaczęła opowiadać o sztuce, zapomniała o reszcie.

Później często wspominała ten dzień. To było ich ostatnie wspólne wyjście. Okazało się, iż mama była w szpitalu, a diagnoza była zła. Dowiedziała się o tym dużo później. Mama rzadko się uśmiechała. choćby wtedy w jej oczach była ból. Coraz częściej leżała w szpitalu, gasnąc powoli.

Ania przejęła gotowanie i sprzątanie, oczywiście pod kierunkiem mamy.

– Tato, mama nie umrze? – spytała raz.

– Mam nadzieję, iż nie. Nie myśl o tym – odparPo latach zrozumiała, iż tata też cierpiał, tylko ukrywał łzy, by być silnym dla niej.

Idź do oryginalnego materiału