Jak on mógł? Mama odeszła zaledwie kilka miesięcy temu, a on już wprowadził do domu tę…

twojacena.pl 3 godzin temu

Jak on śmiał? Mama odeszła zaledwie kilka miesięcy temu, a on już wprowadził do domu tę…

Ola biegła ze szkoły, radośnie wymachując workiem z kapciami. Plecak uderzał ją po plecach, ale nie zwracała na to uwagi. Dzisiaj miała iść z tatą do teatru!

Wpadła do przedpokoju i od razu zorientowała się, iż taty nie ma – jego płaszcza nie było na wieszaku. Nastrój od razu jej się popsuł. Potem przypomniała sobie, iż do spektaklu zostało jeszcze ponad dwie godziny. „Tata na pewno wróci, zdążymy” – przekonywała się w duchu.

Rozebrała się i zaczęła czekać, co chwilę zerkała na zegarek. zwykle czas dłużył się niemiłosiernie, ale teraz wskazówki pędziły, jakby na złość, a taty wciąż nie było. Mogą się spóźnić. A jeżeli nie wróci? Zapomniał? Albo zatrzymały go w pracy? Nerwy już ją zjadały. Miała wrażenie, iż siedzi na rozżarzonych węglach. Kiedy wreszcie usłyszała obrót klucza w zamku, zerwała się jak na sprężynie.

– Nareszcie! – westchnęła Ola. – Czekam jak na węglach, a tu już czas ucieka – zaczęła wyrzucać z siebie, gdy tylko ojciec przekroczył próg.

Tata spokojnie zdjął płaszcz i został w eleganckim, ciemnoszarym garniturze. Przeciągnął dłonią po włosach, choć te i tak leżały idealnie równo. Ola zawsze była z niego dumna. Zawsze zadbany, ogolony, pachnący tym samym męskim wodzeniem kolońskim.

Koledzy z klasy narzekali na swoich rodziców – jedni mieli zbyt surowych ojców, inni takich, którzy pili. Ale jej tata nigdy nie podnosił głosu bez powodu, a gdy już ją skarcił, robił to sprawiedliwie. Pozwalał jej na wiele, a ona i tak nie wymagała wiele – wystarczyło, iż mogła spędzać czas tylko z nim, na przykład w teatrze.

Ola była podobna do ojca. Te same kanciaste rysy, duży, prosty nos i szare oczy. Wolałaby oczywiście odziedziczyć uśmiechniętą buzię i rude loki po mamie. Ale tata był dla niej ideałem, choćby jeżeli sama tak o sobie nie myślała. On nazywał ją księżniczką, laleczką, aniołkiem. Czy brzydkie dziewczynki dostają takie przezwiska?

– Nie idziemy już do teatru? – zapytała rozczarowana, widząc, iż tata rozbiera się, a czasu zostało mało.

– Idziemy. Tylko herbatę wypiję, dobrze? Zdążymy.

– Dobrze – odpowiedziała i poszła do kuchni.

Ojciec wszedł za nią, ciężko opadł na krzesło. Wyglądał na zmęczonego i zamyślonego.

– Ubierz się już – powiedział.

Ola pobiegła do swojego pokoju. Wiedziała, którą sukienkę wybierze. Zrzuciła mundurek, wyciągnęła z szafy zieloną, odświętną sukienkę, poprawiła włosy i zakręciła się przed lustrem.

– Gotowa? – Tata zajrzał do pokoju.

– Tak!

W samochodzie pachniało skórą, odświeżaczem powietrza i czymś znajomym, czego nie potrafiła nazwać. Ola patrzyła przez okno, wydawało jej się, iż całe miasto podziela jej radość.

Za każdym razem, gdy wchodziła do teatru, zamierała z zachwytu. Podziwiała błyszczące żyrandole, swoje odbicie w licznych lustrach, czerwony dywan pokrywający szerokie schody prowadzące na pierwsze piętro. Wchodząc po nich, czuła się, jakby szła nie na spektakl, ale na audiencję u samej królowej.

W przestronnym holu przed salą przechadzały się eleganckie pary, rozmawiając półgłosem. Dźwięk kroków tłumił gruby dywan. Cichy gwar, przypominający szelest jesiennych liści, wydawał się Oli tajemniczy i magiczny. Przenikał ją dreszcz oczekiwania na cud.

Ona i tata też przeszli się po holu, oglądając portrety aktorów wiszące na ścianach. Ola znała je już na pamięć, ale i tak wzdychała na widok znanych twarzy. Rozległ się pierwszy dzwonek, i natychmiast pociągnęła tatę w stronę sali.

– Nie spiesz się, to dopiero pierwszy dzwonek – powstrzymywał ją ojciec.

Ale ona już chciała usiąść w aksamitnym fotelu i czekać, aż ogromny żyrandol zacznie przygasać. Mogła patrzeć na niego godzinami. choćby bolała ją szyja od zadzierania głowy.

– Tu zawsze tak ładnie pachnie – powiedziała Ola.

– Kurzem i szminką – skrzywił się tata.

– A mi się podoba – upierała się.

Sala powoli wypełniała się widzami. Po drugim dzwonku, a po trzecim – żyrandol zaczął gasnąć. Głosy ucichły. Ciężka, złotem haftowana kurtyna drgnęła i rozsunęła się, odsłaniając scenę. Ola zamarła w oczekiwaniu…

W przerwie tata poszedł do bufetu, a Ola do toalety. Potem szukała go wszędzie, ale nie było go ani w bufecie, ani w sali. W końcu zobaczyła go przy drzwiach prowadzących na balkon. Stał nie sam, ale z jakąś mocno umalowaną kobietą w wieczorowej sukni. Byli tak blisko siebie, iż niemal dotykali się głowami.

Oli zabrakło tchu z zazdrości. Właśnie dla tej kobiety ją zostawił?

– Tato! – zawołała.

Odwrócił się natychmiast, odsuwając się od nieznajomej.

– Zgubiłam cię. Zaraz zaczyna się drugi akt – powiedziała głośno, udając, iż niczego nie widziała.

Chciała zapytać o sok i ciastka, które obiecał, ale było jasne, iż do bufetu nie dotarł.

– Kto to był? – spytała po drodze do sali.

– Koleżanka z pracy. Spotkaliśmy się przypadkiem – odpowiedział wyuczonym tonem, co wcale jej nie uspokoiło. „Jasne, przypadkiem” – pomyślała.

Kiedy żyrandol znów zaczął gasnąć, Ola zapomniała o kobiecie i o tym, jak tata na nią patrzył.

Całą drogę do domu rozmawiali o spektaklu. Tata twierdził, iż aktorzy grali słabo, a Ola upierała się, iż wręcz przeciwnie – byli świetni. W jednej scenie omal nie płakała, tak ich gra ją poruszyła. Tata tylko pokiwał głową z pobłażliwością.

– Jak było w teatrze? – zapytała mama w domu.

– Super. Dlaczego nie poszłaś z nami?

Ola zauważyła szybką wymianę spojrzeń między rodzicami. Mama wyglądała na bladą i smutną. Ale gdy zaczęła opowiadać o przedstawieniu, zapomniała o wszystkimOla spojrzała na fotografię mamy wiszącą nad kominkiem i w końcu zrozumiała, iż przebaczenie to jedyny sposób, by uwolnić się od bólu i znów poczuć się cała.

Idź do oryginalnego materiału