Jak odkrywać ukryte i tajemnicze miejsca w Gdańsku? Oto 7 moich sprawdzonych sposobów!

7zdjeczgdanska.pl 9 miesięcy temu

Cześć Przyjaciele!

Odkąd zacząłem głębiej interesować się Gdańskiem, a więc kilkanaście lat temu, szukałem czegoś więcej, aniżeli miejsc skrojonych pod turystów. Owszem, ceniłem i cenię Główne Miasto, pas nadmorski między Brzeźnem a Jelitkowem, Oliwę bądź Westerplatte. Każde miasto ma bowiem w swoim arsenale miejsca, który po prostu wypada zobaczyć i poznać.

Jednocześnie, skrywa OGROM ukrytych i tajemniczych miejsc. A takie kręcą mnie najbardziej. Mało znane punkty widokowe, urokliwe zakątki gdzieś w środku lasu, wspaniała natura tuż obok głośnych ulic, skryte osiedla o interesującej historii.

Już w 2009 roku, gdy rozpocząłem przygodę z Gdańskiem (wcześniej, od urodzenia do 18-19 roku życia, Gdańsk był dla mnie nic nieznaczącym tłem codzienności), zrobiłem o swoim mieście album, w którym zamieściłem wiele mało znanych miejsc. Przez kolejne lata odkryłem takich miejsc setki.

W niniejszych artykule mam dla Was siedem sprawdzonych sposobów na to, jak odkrywać ukryte i tajemnicze miejsca w Gdańsku.

Na podstawie miejskich podróży, które odbyłem na przestrzeni lat, pokażę Wam co jest ważne w głębszym wchodzeniu w strukturę miasta.

Jeśli również lubicie tego typu miejscówki, zapraszam do lektury!

1. Porównywanie miejsc

Pierwszym sposobem na odkrywanie mało znanych miejsc, jest ich porównywanie. Mam na myśli porównanie danego miejsca w 2024 roku do tego samego miejsca, które odwiedziłeś kilka lub kilkanaście lat wcześniej.

Zrobiłem tak w przypadku terminala kontenerowego DCT II, na którego miejscu była dawniej mała plaża. Byłem ciekaw jak owe miejsce się zmieniło, a przy okazji, zrobiłem emocjonującą miejską podróż.

Stawiając pierwsze kroki, oglądając ten piaskowo-trawiasty krajobraz, widząc pracujący terminal kontenerowy oraz bunkry, czułem, iż odkrywam, iż robię coś nowego, pięknego. Uwielbiam ten stan.

Przedzierałem się przez wysoką trawę, patrząc na nieco tajemnicze, interesujące budynki. Magazyn płaski, odsłonił przede mną dalsze tereny zielone, masę kontenerów oraz wysokie hałdy węgla. Szedłem w ich stronę, a dokładniej w kierunku Terminala Ładunków Masowych Suchych. Gdyż między tym terminalem, a terminalem kontenerowym DCT II, jest mały przesmyk prowadzący nad morze. Doszedłem na tyle blisko, na ile mogłem, ciesząc się niezwykle na krajobrazy. Żurawie w terminalu kontenerowym robią kolosalne wrażenie, podobnie tysiące kontenerów, statki. A to wszystko obok totalnie dzikiej zieleni, piachu, kamieni, schronów i lasu. Z drugiej strony mamy wychodzący na wodę Pirs Rudowy.

Jeden z trudniej dostępnych obszarów w Gdańsku

2. Praca z mapą

Innym sposobem jest praca z mapą. Dobrze jest mieć aktualną mapę papierową, a jeżeli wolicie mapy w telefonie, polecam wikimapie. W ten sposób można przeczesywać różne dzielnice miasta. Trafiając na interesujący obiekt, zapisujemy go i w najbliższym czasie odwiedzamy.

Właśnie tak odkryłem zbiornik retencyjny “Klukowo”. Przepięknie położony i uroczy sam w sobie. Dobre miejsce na trasie dłuższej wyprawy np. rowerem.

Gdy podjechaliśmy dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej, ów widok urozmaicił położony w dolince zbiornik retencyjny “Klukowo”. Zbiornik jest świetnie położony i wraz z otoczeniem w postaci pól częstuje pejzażem jak namalowany. Równie pięknie jest nad samą wodą, z resztą, niżej macie zdjęcia – niech one przemówią.

Co ważne, zbiornik położony jest wciąż na terenie Gdańska, zatem poruszaliśmy się cały czas po zachodnich krańcach miasta. Krańcach pięknych, wolnych od zabudowy, niezwykle krajobrazowych.

Ponad 50 km rowerem po Gdańsku! – zachodnie krańce miasta, zielona Oliwa i wieczór na plaży

3. Łamanie schematów

Chcąc odkryć nowy widok bądź miejsce, trzeba łamać schematy. Po prostu. jeżeli wędrujemy od lat podobnymi trasami, kilka jest szans, aby spojrzeć na okolicę z innej perspektywy. jeżeli jednak choćby trochę złamiemy schemat i zejdziemy z utartego szlaku, gwałtownie się okażę, iż miasto szykuje dla nas coś ciekawego.

Właśnie tak uczyniłem spacerując po Oruni Górnej. Część miejsc dobrze znałem, ale wiedziony ciekawością, złamałem schemat i odkryłem nowy widok.

Kiedy stanąłem już na górze i zacząłem zgłębiać panoramę, powoli dochodziło do mnie, jak świetne miejsce odkryłem. Poczynając od prawej strony, mamy zabudowę w okolicy Hebanowskiego i Zamiejskiej, dalej bloki przy Jabłońskiego, teren zielony przy Tesco, wieżowce przy Witosa, bloki przy Więckowskiego oraz osiedla na Ujeścisku. Do tego masa zieleni, o tej porze roku w pięknych barwach.

Tego po Oruni Górnej się nie spodziewałem! (miejska podróż)

4. Ciągła inspiracja

Jednym z lepszych sposobów na odkrywanie mało znanych i skrytych miejscówek może być… codzienna droga z pracy. Ale jak to? Przecież w poprzednim punkcie napisałem, iż trzeba łamach schematy… Otóż kluczem jest CIĄGŁA INSPIRACJA. A inspirować możemy się choćby w z pozoru znanych miejscach.

Pewnego razu jechałem autobusem ulicą Słowackiego i spojrzawszy w lewo, zobaczyłem działki ulokowane na zboczu wzgórza. Pomyślałem, iż ponad nimi musi być jakaś ścieżka i być może widoki. Całość zaowocowała świetną miejską podróżą i odkryciem widoku jak (niemal) w Bieszczadach.

Widoki, początkowo ograniczone przez korony drzew, nie dawały się poznać. Raz zza liści i gałęzi wypatrzyłem bloki, potem trochę zieleni na kolejnych wzgórzach, do czasu kiedy… otworzył się przede mną cudowny widok! Przygotowany jak gdyby specjalnie dla tych, którzy się postarają i tutaj zajdą. Między drzewami, mamy ujętą polanę (za Słowackiego) i wzgórza (za Potokową). Kolory drzew i krzewów cudowne, mocno jesienne! Gdyby nie bloki jakiegoś z nowych osiedli i masyw bloków na Morenie (Piecki-Migowo), można by pomyśleć, iż to chociażby Bieszczady. Na ten widok czekałem!

Jesienne Brętowo i widok jak w Bieszczadach!

5. “Ciekawe co jest dalej?”

Każdy z nas gdzieś był i dokądś doszedł, jednakże są miejsca graniczne, za które z jakichś powodów się nie wybieramy. Jednym ze sposobów, aby to zmienić jest zadanie sobie pytania – “Ciekawe co jest dalej?”. jeżeli jest możliwość przejścia dalej, warto to zrobić, by poznać nowe, świeże spojrzenie na okolice.

Właśnie w taki sposób postąpiliśmy z Martą i Michałem (dwójka miejskich świrów z prawdziwego zdarzenia), odkrywając widok na Przekop Wisły.

Majestatyczny błękit królowej Polskich rzek, wraz z piękną zielenią pod obu jej stronach to ukojenie dla oczu. Jeszcze nie tak dawno staliśmy na przystanku między mnóstwem ludzi, obok setek przejeżdżających samochodów, by godzinę później być w tak spokojnym, odosobnionym miejscu.

Pojechaliśmy na koniec Gdańska (tona świetnych krajobrazów)

6. We dwójkę zawsze raźniej

W moim przypadku najlepszym sposobem na odkrywanie miasta jest znajomość innego miejskiego świra. Łukasz, podobnie jak i ja, chętnie przemierza nieznane i trudno dostępne obszary Gdańska. Czym ciekawsza trasa, tym lepiej. Wymyśliliśmy, iż przejdziemy się od ujścia do źródeł potoku Strzyża. Ależ to była wyprawa! Poznaliśmy wiele skrytych miejscówek, w tym tę, którą opisałem poniżej.

Strzyża meandruje między działkami, wśród gęstej roślinności, która stała się naszym wrogiem, kiedy nie było miejsca aby przejść, i sprzymierzeńcem, gdy było się czego złapać, aby nie wpaść do wody. Skakaliśmy z jednej strony potoku na drugą, aby możliwie jak najsprawniej poruszać się naprzód, a przy tym łapać wiele pięknych kadrów.

Spacer od ujścia do źródeł Strzyży – odcinek drugi: GĘSTE i ZIELONE BRĘTOWO

7. Wchodzić tam, gdzie nikt się nie zapuszcza…

Ostatnim w niniejszym zestawieniu sposobem jest zapuszczanie się w takie miejsca, do których nikt z zasady nie chadza. Właśnie tym różni się miejski świr od przeciętnego mieszkańca. Wchodzi tam, gdzie teoretycznie się nie spaceruje.

Wraz z Łukaszem dzięki temu zobaczyliśmy miejsce raczej niedostępne, a BARDZO ciekawe.

Wróciliśmy na dół, idąc wzdłuż torów w stronę wspomnianych portowych dźwigów. Nie mieliśmy pojęcia dokąd dokładnie dojdziemy, a ponieważ żadnych tabliczek nt zakazu wejścia nie ma, byliśmy coraz bliżej żurawi, które zdawały się coraz wyższe, i wyższe. Dwa z nich pracowały, przerzucając węgiel, a my oglądając filigranowe ruchy kolosów, szliśmy w nieznane. Kiedy stanęliśmy już całkiem blisko dźwigów, zobaczyłem na ich osi i za nimi, charakterystyczne Elewatory Portowe w Nowym Porcie przy Nabrzeżu Zbożowym.

O tym jak dostaliśmy się do Basenu Górniczego w Gdańskim Porcie

Kilka (ważnych) słów na koniec

Dziękuję za wizytę na blogu i lekturę nowego artykułu. Oczywiście sposobów na odkrywanie ukrytych i tajemniczych miejsc jest wiele więcej. jeżeli macie swoje, dajcie znać. Miejskie podróże dały mi tyle pozytywnych emocji, iż zawsze będę do nich wracał. To właśnie dzięki nim poznałem swoje miasto.

Jeśli uważacie moje materiały za interesujące i wartościowe, a chcielibyście mi się jakoś odwdzięczyć, możecie to zrobić stawiając mi wirtualną kawę Dziękuję!

Zapraszam Was serdecznie do obserwowania mnie na FB i

, gdzie regularnie wrzucam zdjęcia oraz dzielę się przemyśleniami na temat Gdańska.

Odkrywajcie Gdańsk, pokazujcie innym i cieszcie się tym! Pozdrawiam, Cześć!

Idź do oryginalnego materiału