Jak "kobiety sukcesu" projektują własny strach na mężczyznach

histermadka.pl 1 rok temu

Czytam regularnie postępacką część interentu i w ostatnich miesiącach na pierwsze miejsce zarzutów wobec mężczyzn ze strony wczesnowiędnących, postępowych kobiet odnośnie relacji damsko-męskich wysuwa się jedna kwestia (którą już poruszałem): preferowanie przez nich młodszych kobiet. Dorosłych, ale młodszych. Wrzucałem film z Mią Khalifą, która się do tego przypierdzielała, wrzucałem post z Babis. Wczesnowiędnące nie lubią przegrywać rywalizacji z młodszymi koleżankami, zatem jedynym ich sposobem walki jest próba zawstydzenia mężczyzn ich własnych preferencji. Zrobiła to też Sympatia artykułem ze screena. Postanowiłem się do niego odnieść. Zapraszam:

|"Wśród atrakcyjnych, dobrze wykształconych, zamożnych singielek zamieszkałych w wielkich miastach panuje przekonanie, iż trudno im znaleźć stałego partnera, ponieważ większość mężczyzn boi się 4S, czyli Samowystarczalnych Samodzielnych Seksownych Singielek."|

Pierwsze zdanie i już taka żenua. Czujecie samej sobie nadać taki tytuł? Ja powiem tak. Wbrew temu, co cały czas próbują wszystkim wmawiać SSS (Stare Styrane Singielki) mężczyźni się ich nie boją. Po prostu takie kobiety nie przejawiają cech, które są atrakcyjne dla nich. W tym całym 4S, dwa pierwsze S są praktycznie deklasujące, ponieważ mężczyźni uwielbiają się czuć potrzebni, dawać różnie rozumiane bezpieczeństwo. Nie chcą być dodatkiem do związku, tylko jego NIEZBĘDNYM składnikiem.

|"Jestem za silną kobietą, bo ja jestem fajną kobietką, potrafię być miła, kochana, bo taka jestem, ale też potrafię, jak mi to powiedział chłopak na odchodnym, iż potrafię tupnąć nóżką, mówi Hanna, 37 lat."|

No to chłopak na odchodnym był bardzo dyplomatyczny. Pewnie dyplomacja wynika z doświadczenia i gdyby jej powiedział, iż mówiąc o "tupaniu nóżką" miał na myśli to, iż Hanna jest nieznośną, ciężką, rywalizującą w związku, dominującą samicą - to skończyłoby się zaprezentowaniem tych cech na sam koniec związku, zatem partner wolał zakończyć go w miarę bezboleśnie.

|"Po czym wziął sobie młodszą o sześć lat dziewczynę, zapatrzoną w niego."|

Z języka 4S na nasze: wziął sobie kobietę, która go docenia, nie widzi w nim rywala, jest gotowa pójść za jego przewodnictwem i bardzo podobają się jej jego cechy. Imponują jej. Podejście, na które 4S nie byłyby w stanie się zdobyć.

|"Ja też wiem, iż na pierwszy raz to się mną każdy facet zachwyca, a potem przy bliższym poznaniu tracę, bo jestem inna, niż oczekiwali."|

Ale jak to? Samowystarczalna Samodzielna Seksowna Singielka traci w czyichś oczach? Przecież to skończony ideał.

|"Mężczyźni się mnie boją, chcą, żeby kobieta była mądra, inteligentna, a tak naprawdę — lepiej, żeby się słuchała."|

A tak naprawdę to Hanna nie ma pojęcia o męskich preferencjach, inaczej by nie mówiła, iż mężczyźni odrzucający kobiety takie jak ona, kierują się strachem. Poza tym Hanna kompletnie nie rozumie, iż kobieca mądrość oraz inteligencja nie ma nic wspólnego z wykonywanym zawodem, wykształceniem oraz umiejętnością zarobienia na własną egzystencję. Kobieca mądrość to umiejętne odpowiadanie na męskie preferencje, znajomość męskiej natury, co pozwoli odnieść sukces na rynku matrymonialnym. To zdolność i chęć do spełnienia męskich oczekiwań, poprzez emanowanie swoją kobiecością, która ZAWSZE jest doskonałym uzupełnieniem dla męskości (i vice versa).

|"Ale to tak jest, iż kobiety na wysokich stanowiskach są same, bo jak one mają już wszystko, to nie potrzebują już tego faceta. Choć uważam, iż taki dojrzały facet to raczej to doceni, niż ucieknie."|

Buhehehe. To jest ekwiwalent gadki spłukanego faceta o tym, iż dojrzała kobieta nie będzie od niego wymagała zarabiania pieniędzy. Można tak siebie oszukiwać i zrzucać winę na drugą płeć za jej własne preferencje, tylko co to tak naprawdę zmieni w życiu Hanny? Będzie wciąż 4S z naciskiem na ostatnie S.

|"Z rozmów z singielkami wynika, iż część z nich uważa, iż większość mężczyzn boi się po prostu kobiet zdecydowanych, mających własną opinię na każdy temat, umiejących podejmować decyzje."|

Naprawdę mam nadzieję, iż kiedyś doczekam się szczerej wypowiedzi w kobiecym piśmie, gdzie jedna z nich powie, iż zawaliła, bo podążała za tym co jej wtłaczano do głowy od dziecka, iż ma być niezależna, odnieść sukces zawodowy, być silna, umiąca podejmować decyzje. I iż kłamstwo polegało na tym, iż te cechy przyciągną mężczyzn, których ona pragnie. Że powielenie męskiej ścieżki życiowej sprawi, iż faceci będą walić drzwiami i oknami.

Ale chyba się nie doczekam.

|'Ich zdaniem mężczyzna lubi dominować nad partnerką nie tylko w sferze zawodowej, ale i domowej."|

Oczywiście dla nich męska "dominacja" ma wyłącznie negatywne konotacje i nie rozumieją, iż młodsze koleżanki ją uwielbiają, szczególnie w tak zwanej sferze domowej. Zdominowanie kobiety w łóżku daje jej nieprawdopodobną przyjemność. Dosłownie potrafi się w niej zatracić. Jestem ciekaw czy chociaż w sypialni panie 4S pozwalają się zdominować. Osobiście wątpię. Tam to dopiero musi być pole bitwy.

|"Singielki uważają, iż większość mężczyzn na żony czy dziewczyny wybiera sobie tak zwane "głupie blondynki" lub "szare myszy", gorzej wykształcone, mniej inteligentne, najczęściej dużo młodsze, którymi po prostu "da się kierować"."|

Ależ obrzydliwe, pogardliwe i niesprawiedliwe spojrzenie na inne kobiety, którym udaje się wejść w długą i satysfakcjonującą relację z mężczyzną. W ogóle jak bardzo trzeba nie znać mężczyzn, żeby zarzucać im chęć kontroli jako priorytetowy czynnik pchający ich w trwałą relację z kobietą. Męskie przewodnictwo nierozerwalnie łączy się z odpowiedzialnością. Normalny i odpowiedzialny mężczyzna wie, iż pomimo iż to on jest liderem, to funkcja jaką sprawuje kobieta będąca z nim w związku jest równie fundamentalna (choć inna).

4S mają kompletnie spaczoną wizję związków i dlatego tak dużą wagę przywiązują do samodzielności i samowystarczalności, traktując mężczyzn jak torebki - miły dodatek do codzienności. Zarzucają strach mężczyznom, ale tak naprawdę to one boją się odsłonić siebie, pokazać swoją wrażliwą stronę i dać mężczyźnie cząstkę siebie, która sprawi, iż ten poczuje się kimś niezbędnym w ich życiu. Jest to najzwyczajniejsza w świecie projekcja własnych fobii na drugą stronę.

|"Nie muszę sobie męża szukać tylko po to, żeby mieć dach nad głową, żeby mnie podwoził, załatwiał różne sprawy, jednym słowem utrzymywał i sprawował opiekę — zapewnia Małgosia, 34 lata"|

Tak jak on nie musi szukać żony tylko po to żeby być torebką - miłym dodatkiem do codzienności. W sumie to o ile nie szukacie siebie nawzajem to wszyscy powinni być zadowoleni. Ale to jednak 4S się srają o własną sytuację matrymonialną.

|"Są takie kobiety przecież, wieczne małe dziewczynki, słodkie do bólu, infantylne, którymi trzeba się zająć, wyręczyć, zaopiekować, wszystko załatwić. Oczywiście wtedy facet czuje się na maksa potrzebny, bo taka panna nic sama nie umie zrobić. Robi tylko wielkie zdumione oczy, mówiąc: "Kotku, pomóż, bo niunia nie umie".|

Gdyby Małgosia patrzyła na mężczyzn inaczej niż na torebki i cokolwiek o nich wiedziała, to zrozumiałaby, iż sytuacja jaką przedstawiła działa też w drugą stronę. Mężczyźni to nie skończona doskonałość i choć lubimy liderować w związku, to potrzebujemy pomocy ze strony partnerki nie mniej niż ona naszej. Są dziedziny, w których kobiety są naprawdę zajebiste, a nas cieszy iż możemy liczyć na ich pomoc. To wzajemne pomaganie sobie jest niesamowitym budulcem dla związku, ale co może o tym wiedzieć samica, która z dumą o sobie mówi, iż jest samowystarczalna, samodzielna i do niczego nie potrzebuje mężczyzny?

|" Tylko ja chcę związku partnerskiego, nie chcę relacji tatuś — córeczka, bo jeden tatuś mi wystarczy. Tylko problem w tym, iż mam wrażenie — choć może mylne — iż wtedy taki facet nie czuje się potrzebny, bo przecież ja umiem wszystko załatwić i nie uwieszam się na nim."|

Doskonałe potwierdzenie mojego powyższego akapitu. Ona nie potrzebuje mężczyzny, bo wszystko umie sama załatwić. Zatem nie ma zielonego pojęcia, iż dojrzały i prawdziwy związek ZAWSZE ma w sobie wzajemną pomoc oraz poczucie, iż nie tylko chcemy tej osoby w naszym życiu, ale również jej potrzebujemy.

|"Faceta potrzebuję do miłości, do niczego innego. Chcę z nim założyć rodzinę i być szczęśliwa."|

Ty nie chcesz faceta do miłości, Ty chcesz faceta abyś mogła czuć motylki w brzuchu, co nie ma nic wspólnego z miłością. Bo miłość to nie uczucie, a właśnie działanie oraz wzajemna pomoc we wspólnej codzienności.

|"Na forach internetowych można znaleźć wiele dyskusji na ten temat. Mężczyźni, którzy się na nich wypowiadają zwracają uwagę na to, iż singielki są jakby kobietami z "innego świata wartości", iż cenią ponad wszystko niezależność i wolność, samorealizację."|

A tutaj mnie Sympatia zaskoczyła, bo nie sądziłem, iż odda głos mężczyznom. Zacytuję zatem ich główne zarzuty wobec 4S.

|"Uważają oni, iż takie kobiety nie są w stanie poświęcić wystarczającej uwagi i czasu w budowanie stałego związku, bo są zbyt zajęte przede wszystkim karierą zawodową."||"Też kiedyś trafiłem na taką singielkę, gdzie albo sesja, albo praca nie pozwalały na zaangażowanie się"||"Poza tym panowie podkreślają, iż część kobiet 4S nie chce budować trwałych relacji, ponieważ mężczyzna jest im potrzebny "tylko" do łóżka."||"Byłem w takim niby-związku, ona piękna i na eksponowanym stanowisku i z widokami na normalny układ. Tak mi się wydawało. Nic z tego. Trwało to dwa lata. Dla niej liczył się tylko seks. I kompletnie nic poza tym."|

No i wszystko sprowadza się do tego, o czym trąbię za każdym razem gdy czytam o kobietach 4S. One powielają ścieżkę oraz styl życia mężczyzny. To są mężczyźni w spódnicy. Trzepią ogromny hajs, są samowystarczalne, lubią seks bez zobowiązań. Problem w tym, że... nie są mężczyznami. Zatem zachowania jakie przysposobiły są dla mężczyzn maksymalnie nieatrakcyjne, co skutkuje chronicznym singielstwem. I tyle gadają o inteligencji oraz obrażają inne kobiety, a same nie potrafią się dokopać do przyczyn własnych niepowodzeń związkowych, które naprawdę są proste.

Ale może to choćby lepiej.

Idź do oryginalnego materiału