Opalona, brązowa skóra nam się podoba. Kojarzy się z wakacjami, urlopem, „zdrowym” wyglądem – i to wszystko pomimo coraz większej świadomości, iż samo opalanie na słońcu nie jest zdrowe. Promieniowanie UV przyspiesza starzenie skóry powodując np. powstawanie zmarszczek i brak elastyczności oraz może powodować trudne do usunięcia przebarwienia (UVA), z kolei UVB może nas boleśnie poparzyć. Przede wszystkim jednak częste wystawianie się na wysokie promieniowanie słoneczne może prowadzić do schorzeń skóry, w tym nowotworów, co zostało udowodnione badaniami.
Co więc zrobić, aby cieszyć się opalenizną bez negatywnych skutków samego opalania? Odpowiedzią są samoopalacze i bronzery do twarzy i ciała, których na rynku mamy coraz większy wybór. Już nie tylko bardzo proste produkty, ale i ciekawie rozbudowane, bardzo nawilżające składy, które nie tylko brązują skórę, ale i wspierają ją w regeneracji, nawilżają, dostarczają cennych antyoksydantów i substancji aktywnych.
Co opala skórę? Co to jest DHA?
Najczęściej w samoopalaczach znajdziemy związek Dihydroxyacetone czyli DHA, który jest 3-węglowym cukrem. Może być pochodzenia syntetycznego lub roślinnego. Zabarwienie skóry następuje w skutek reakcji z aminokwasami w warstwie rogowej naskórka (najbardziej zewnętrzna warstwa skóry). Reakcji tej towarzyszy charakterystyczny zapach, który często kojarzy się z samoopalaczami (warto dodać, iż nie jest to sam zapach kosmetyku, a właśnie samej reakcji już ze skórą). Zabarwienie zauważalne jest szybko, bo po ok. 1–2 h, a swoje maksimum osiąga po ok. 6 h.
Zabarwienie skóry może jednak wpadać w odcień żółto-brązowy, czasem choćby lekko pomarańczowawy. Intensywność koloru zależy m.in. od zawartości DHA w produkcie (max. dopuszczalne stężenie to 10%) oraz od grubości warstwy rogowej naskórka. Wadą DHA jest możliwość przesuszania naskórka oraz częste nierównomierne zabarwianie skóry tzw. tworzenie smug (dlatego bardzo ważne jest odpowiednie przygotowanie skóry przed aplikacją samoopalacza z DHA, skóra bardziej sucha zabarwi się mocniej, często jest to widoczne np. w okolicach kolan, kostek). Powrót skóry do jej zwykłego odcienia zależy od szybkości złuszczania warstwy rogowej naskórka. DHA nie przenika głębiej w skórę, jednakże pod wpływem wody i temperatury może wydzielać z siebie szkodliwy formaldehyd.
Erytruloza – świetna alternatywa dla DHA!
Erytruloza (Erythrulose) również jest cukrem, w budowie podobnym do DHA, jednak składa się z 4 cząsteczek węgla (DHA z 3). Jest dzięki temu bardziej stabilna. W kosmetykach często łączona jest z DHA, gdzie te substancje wzajemnie się uzupełniają, a ostatnio występuje też solo. Erytruloza reaguje z aminami naskórka dużo wolniej niż DHA, co jest jej plusem i minusem jednocześnie. Plusem – trudniej narobić nią plam na skórze, ponieważ mamy więcej czasu w rozprowadzenie produktu, a efekt jest bardziej subtelny i naturalny. Dodatkowo erytruloza nie wysusza i nie podrażnia skóry, nie wydziela także tego charakterystycznego nieprzyjemnego zapachu, który zarezerwowany jest dla DHA. Kolejny plus – odcień zabarwionej skóry jest bardziej brązowy niż żółto-pomarańczowy i wygląda bardziej naturalnie, jednak należałoby ją stosować codziennie lub częściej niż DHA aby odcień utrzymać.
Minusem – pierwsze zabarwienie skóry widoczne jest dopiero po około dobie. To dużo dłużej niż w przypadku DHA, a odcień opalenizny schodzi równomiernie wraz z usuwanym martwym naskórkiem. Minusem jest też cena – erytruloza jest droższym surowcem niż DHA, dlatego zwykle produkty ją zawierające będą miały wyższe ceny. Efekt stosowania erytrulozy jest delikatniejszy, ale za to można ją stosować na co dzień bez obaw o przesuszenie skóry czy wydzielanie formaldehydu.
Inne naturalne substancje barwiące skórę
Istnieja także inne składniki wspierające ładniejszy koloryt skóry, jednak ich działanie jest dużo bardziej subtelne i wymaga częstszej aplikacji. Są to m.in.:
Ekstrakt z liści orzecha włoskiego lub jego zielonej łupiny (Junglas Regia Shell Extract) – występujący w nich barwnik – juglon – znany jest z adekwatności przyciemniających np. włosy, to właśnie on brudzi ręce na brązowo podczas obierania orzechów.
Olej z nasion marchwii (Daucus Carota Sativa Seed Oil) – stosowany regularnie delikatnie przyciemnia, nadając skórze złocistego tonu, za co odpowiada beta karoten. Dodatkowo jest wspaniałym emolientem, bogatym źródłem witamin i kwasów tłuszczowych.
Masło kakaowe (Theobroma Cacao Seed Butter) – posiada adekwatności delikatnie brązujące, nadaje skórze złocisto brązowy odcień, a jednocześnie odżywia i zapobiega nadmiernemu parowaniu wody z naskórka. Do uzyskania efektu widocznego gołym okiem potrzeba co najmniej kilku regularnych aplikacji.
Prawidłowa aplikacja samoopalacza jest kluczem do sukcesu!
Jeszcze przed nałożeniem produktu samoopalającego warto wykonać peeling całego ciała,szczególnie skupiając się na okolicach najbardziej suchych i ze zrogowaciałą skórą (kolana i łokcie). Samą aplikację warto przeprowadzić za pomocą specjalnej rękawicy, szczególnie jeżeli produkt ma formę pianki – zapewni ona równomierne pokrycie skóry. Samoopalacza nie nakładamy zbyt wiele, lepiej ewentualnie odrobinę dołożyć jeżeli czujemy taką potrzebę. Warto pamiętać, iż produkt aplikujemy na suchą skórę, nie nakładamy na nią wcześniej balsamów (z wyjątkiem wspomnianych suchych miejsc jak kolana i łokcie – tam odrobina balsamu nawilżającego zapobiegnie nadmiernemu przyciemnieniu skóry). Warto również odczekać dłuższą chwilę przez założeniem ubrań, aby zapobiec ich ewentualnemu ubrudzeniu (choć mi się to nigdy nie zdarzyło).
Co jest ważne przy stosowaniu samoopalaczy?
- Po aplikacji samoopalaczy najlepiej unikać słońca przez ok. 24h i stosować kremy z filtrem oraz antyoksydanty, ponieważ w pewnych badaniach udowodniono, iż na skórze z samoopalaczem powstaje więcej wolnych rodników pod wpływem promieniowania UV (porównując do skóry bez samoopalacza).
- Produkty w mgiełce, aplikatorem w sprayu z DHA należy aplikować możliwie daleko od ust i nosa, aby uniknąć możliwości wdychania (mogą powodować kaszel czy choćby zawroty głowy).
- Przyciemnienie naskórka przez samoopalacz w żaden sposób nie chroni skóry przed promieniowaniem UV!
- Warto dodać, iż w wyniku reakcji nie powstaje melanina, dlatego odcień skóry nie jest identyczny jak naturalna opalenizna.
Samoopalacze są po prostu bezpieczniejszą opalenizną niż opalanie na słońcu czy solarium, a choćby opalanie natryskowe (ze względu na możliwość wdychania DHA). jeżeli więc koniecznie chcemy przyciemnić odcień skóry to warto wiedzieć, czego szukać.
Do "opalania" twarzy najczęściej znajdziemy wody, toniki, kremy czy kropelki, które miesza się z kremem. Do ciała zwykle będą to balsamy i pianki. Najciekawsze moim zdaniem propozycje znajdziecie na grafikach.
Post powstał przy współpracy z medmesklep.pl