Jak Czytać Bloga – Aktualizacja w Związku z Wszystkimi Kłamstwami | Ryan Holiday

wybudzeni.com 1 rok temu

Jak Czytać Bloga – Aktualizacja w Związku z Wszystkimi Kłamstwami | Ryan Holiday

Tłumaczenie XXIV rozdziału z książki Ryana Holiday pt. „Trust Me Im Lying – Confessions of a Media Manipulator [Zaufaj mi, iż kłamię – wyznania medialnego manipulatora]”

„Prawda jest jak jaszczurka; zostawia swój ogon w twoich palcach i ucieka, wiedząc doskonale, iż w mgnieniu oka wyrośnie jej nowy” – Iwan Turgieniew do Lwa Tołstoja

[Medialna] XXI wieczna Ceremonia Degradacji – Ryan Holiday
Witamy w Nierzeczywistości – Ryan Holiday

Mówiąc “blog”, mam na myśli wszystkie publikacje online. To wszystko, od kont na Twitterze, przez główne strony internetowe gazet, filmy internetowe, po portale z grupowymi blogami z setkami autorów. Nie obchodzi mnie, czy ich właściciele uważają się za blogi, czy nie. W rzeczywistości wszyscy oni podlegają tym samym bodźcom i walczą o uwagę dzięki podobnych taktyk.

Większość ludzi nie rozumie, jak naprawdę działa dzisiejszy cykl informacyjny. Wielu z nich nie ma pojęcia, jak duży wpływ na ich ogólny światopogląd ma sposób, w jaki generowane są wiadomości online. To, co zaczyna się online, kończy się offline.

Jak Czytać Bloga – Aktualizacja w Związku z Wszystkimi Kłamstwami

KIEDY WIDZISZ NA BLOGU POCZĄTEK “WEDŁUG typera [osoba podpowiadająca, jak typować u bukmachera] …”, wiedz, iż takim typerem był ktoś taki jak ja, który nakłonił blogera do napisania tego, co chciałem.

Kiedy widzisz “słyszymy doniesienia“, wiedz, iż doniesienia mogą oznaczać wszystko, od przypadkowych wzmianek na Twitterze po posty na forach dyskusyjnych lub jeszcze gorzej.

Kiedy widzisz “wyciek” lub “oficjalne dokumenty“, wiedz, iż wyciek tak naprawdę oznacza, iż ktoś po prostu wysłał wiadomość e-mail do blogera, a dokumenty prawie na pewno nie są oficjalne i zwykle są fałszywe lub sfabrykowane w celu upublicznienia pożądanych informacji.

Kiedy widzisz “Z OSTATNIEJ CHWILI / SENSACJA” lub “Będziemy podawać więcej szczegółów w miarę rozwoju historii“, wiedz, iż to, co czytasz lub oglądasz, dotarło do ciebie zbyt wcześnie. Czekanie i sprawdzanie nie miało miejsca, nie było próby potwierdzenia, nie było wewnętrznej debaty nad tym, czy znaczenie tej historii wymaga porzucenia ostrożności. Protokół polega na wczesnym publikowaniu, zanim podstawowe fakty zostaną potwierdzone, i nie przejmowaniu się tym, czy powoduje to problemy dla ludzi.

Kiedy widzisz coś w stylu “Zaktualizowano / Sprostowanie” dla jakiejś historii lub artykułu, wiedz, iż nikt tak naprawdę nie zadał sobie trudu, aby przerobić historię w świetle nowych faktów – po prostu skopiował i wkleił jakieś gówno na dole artykułu.

Kiedy widzisz “Źródła mówią nam…”, wiedz, iż te źródła nie są sprawdzone, rzadko są potwierdzone i są zdesperowane, by zwrócić na siebie uwagę.

Gdy widzisz artykuł oznaczony jako “TYLKO U NAS / EKSKLUZYWNY”, wiedz, iż oznacza to, iż blog i źródło wypracowały porozumienie, które obejmowało korzystne relacje. Wiedz, iż w wielu przypadkach źródło dało tę wyłączność wielu witrynom w tym samym czasie lub iż witryna po prostu przejmuje na własność historię, którą ukradła z mniej znanej witryny.

Kiedy widzisz “powiedział w komunikacie prasowym lub oświadczeniu prasowym“, wiedz, iż prawdopodobnie nie był to choćby komunikat, za który firma zapłaciła, aby oficjalnie opublikować go w Internecie. Po prostu zainteresowana strona spamowała kilka blogów i dziennikarzy za pośrednictwem poczty elektronicznej.

Kiedy widzisz “Według raportu z / od“, wiedz, iż autor podsumowujący ten raport z innego źródła ma jedynie podstawowe umiejętności czytania ze zrozumieniem, kilka czasu w to, by to zrobić, i wszelkie zachęty do upraszczania i wyolbrzymiania.

Kiedy widzisz “Skontaktowaliśmy się z Takim a Takim w celu uzyskania komentarza“, wiedz, iż wysłali e-mail dwie minuty przed naciśnięciem przycisku “opublikuj” o 4:00 nad ranem, długo po tym, jak napisali historię i zamknęli umysł, nie podejmując absolutnie żadnego wysiłku, aby dotrzeć do prawdy przed przekazaniem ci jej jako wiadomości.

Kiedy widzisz przypisany cytat lub “Taki a Taki powiedział, że“, wiedz, iż bloger tak naprawdę nie rozmawiał z tą osobą, ale prawdopodobnie po prostu ukradł cytat z innego miejsca, a zgodnie z zasadami ekonomii linków może twierdzić, iż jest on ich własny, o ile gdzieś w poście znajduje się mały link do oryginału.

Kiedy widzisz “to oznacza” lub “co oznacza, że” lub “spowoduje” lub jakikolwiek inny rodzaj interpretacji lub analizy, wiedz, iż bloger, który to zrobił, prawdopodobnie nie ma absolutnie żadnego szkolenia ani wiedzy specjalistycznej w dziedzinie, o której się wypowiada. Nie miał też czasu ani motywacji do nauki. Nie mają też nic przeciwko byciu szalenie, szalenie nietrafnym, ponieważ nie ma żadnych konsekwencji.

Kiedy słyszysz znajomego mówiącego w rozmowie “Czytałem to…“, wiedz, iż dziś smutnym faktem jest to, iż prawdopodobnie tylko rzucił okiem na coś na blogu.

POLEGANIE NA PORZUCONYCH SKORUPACH

Proces wyszukiwania, tworzenia i konsumowania informacji zasadniczo zmienił się wraz z pojawieniem się sieci internetowej i rozwojem blogowania. Jednak standardy dotyczące tego, co stanowi wiadomości, są różne, wigor, z jakim takie informacje są weryfikowane, ton, w jakim te wiadomości są przekazywane, jest inny, a trwałość ich wartości jest inna. Jednak prawie bez wyjątku słowa, których używamy do opisania wiadomości i znaczenie, jakie przywiązują do nich czytelnicy, pozostają takie same.

W świecie bez kontekstu i standardów, konotacje z przeszłości zachowują swoją moc, choćby jeżeli te rzeczy są ułamkami tego, czym były kiedyś. Parafrazując Kierkegaarda, pozostawiły wszystko na miejscu, ale sprytnie pozbawiły je znaczenia, układ liter jest ten sam, ale znaczenie już inne.

Słowa takie jak rozwój, wyłączność i źródła są niezgodne z naszymi od dawna utrzymywanymi założeniami na temat tego, co oznaczają lub co się za nimi kryje gdy używają ich Blogerzy, “treść [substancja] słów” się zmienia (jak pokrętne sformułowania w Wikipedii), aby nadać statusu swoim lipnym historiom. Używają języka Roberta Woodwarda i Carla Bernsteina, ale stosują go w świecie mediów, który przyprawiłby o mdłości choćby Williama Hearsta. Używają tego, co George W. S. Trow nazwał “porzuconymi skorupami”.

Myślenie pojęciowe, a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz, Józef Kossecki
Szara propaganda – eufemizmy, półprawdy i fikcje – dr Rafał Brzeski

Dlaczego to ma znaczenie? Nauczono nas wierzyć w to, co czytamy. Że tam, gdzie jest dym, musi być ogień, a jeżeli ktoś poświęca czas na napisanie i opublikowanie czegoś, wierzy w to, co mówi. Mądrość stojąca za tymi przekonaniami nie jest już prawdziwa, ale opinia publiczna maszeruje dalej, uzbrojona w zasady, które czynią z nich cele manipulacji, a nie ochrony.

Wykorzystałem tę naiwność. I nie jestem choćby najgorszy z tej bandy. Nie różnię się od innych; ja również jestem nieustannie oszukiwany – przez blogerów, wydawców, polityków i marketingowców. Jestem choćby oszukiwany przez moje własne potworne kreacje.

WIEK BRAKU AUTORYTETÓW

I tak fikcje stają się rzeczywistością. Wszyscy sprzedają i oszukują, a my choćby o tym nie wiemy. Nasze emocje są wyzwalane przez symulacje – niezamierzone lub celowe przeinaczenia – sygnałów, co do których nauczono nas, iż są ważne. Czytamy jakąś historię i czujemy się ważni, wierząc, iż wiadomości są prawdziwe, i iż przestrzegano zasad dotyczących raportowania, ale tak nie jest.

Wyobraźmy sobie plakat niezależnego filmu, który chce być postrzegany jako artystyczny i głęboki. Prawdopodobnie znajduje się na nim ikona liścia laurowego – nagrody takie jak “Najlepszy film”, “Wybór krytyków” lub “Oficjalny Wybór”. Oznaczenia te pierwotnie symbolizowały garstkę ważnych festiwali filmowych. Potem stało się ważne, aby każde miasto, a choćby dzielnice wewnątrz miast, miały swój własny festiwal filmowy. Pojawiły się również znaczące różnice w “zwycięzcach” i kilkudziesięciu, a choćby setkach “wyborów”. Wykorzystanie laurów festiwalowych ma na celu wyczarowanie dla widza ukrytej wartości związanej z niedoborem, pomimo ogromnej przepaści między konotacją a rzeczywistością.

Iluzja liścia laurowego jest metaforą sieci. Leży u podstaw wszystkiego, od ekonomii linków – link wygląda jak cytat, ale nim nie jest – po nagłówki, które przyciągają nasze kliknięcia. To dlatego handel w górę łańcucha działa i to jest powód, dla którego jutro możesz znaleźć swoje nazwisko w prasie za pośrednictwem HARO [Help a Reporter Out – platforma internetowa, która łączy dziennikarzy poszukujących informacji ze źródłami, które mogą udzielić odpowiednich odpowiedzi].

To, co ci ludzie próbują zrobić, to znaleźć jakąś, jakąkolwiek, pieczęć aprobaty [błogosławieństwa] lub sygnał wiarygodności. Blogi mają kilka minut na napisanie swoich postów, kilka zasobów i niewielkie wsparcie, ale ze względu na problem jednorazowości muszą być słyszane i wybić się ponad tysiące innych witryn. Desperacko potrzebują czegoś, co powie “to nie jest takie jak te inne rzeczy”, choćby jeżeli tak jest. Wymyślają więc wyróżniki i nadużywają starych.

“W erze braku autorytetów, to są autorytety” – napisał George Trow.

Żyjemy w świecie mediów, które desperacko potrzebują kontekstu i autorytetu, ale nie może ich znaleźć, ponieważ zniszczyliśmy stare znaczniki i nie stworzyliśmy nowych, wiarygodnych. W rezultacie opisujemy nowe rzeczy dzięki starych terminów, które tak naprawdę są tylko plewami tego, czym były kiedyś. Sceptycyzm nigdy nie wystarczy, by temu zaradzić. Nie wystarczy choćby jako punkt wyjścia.

To już niemal banał, iż ludzie mówią: “jeśli wiadomości są ważne, to mnie znajdą”. Samo to przekonanie opiera się na porzuconych skorupach. Opiera się na założeniu, iż ważne wiadomości przebiją się przez hałas, podczas gdy trywialne zostaną utracone. Nie mogło być bardziej błędne. Jak odkryłem podczas moich manipulacji medialnych, komunikaty, wiadomości, które znajdują nas w Internecie – to, co się rozprzestrzenia – są najgorszego rodzaju. Wzniosły się ponad szum nie dzięki swojej wartości, ważności czy dokładności, ale wręcz przeciwnie, dzięki gładkości, podnieceniu i polaryzacji.

Zarobiłem dużo pieniędzy i świetnie się bawiłem słowami, które tworzą wiadomości. Wykorzystywałem lenistwo stojące za wiadomościami i nawyki czytelnicze ludzi. Ale z nadużywania porzuconych muszli zrodziła się kolejna.

Nasza wiedza i zrozumienie to ostatnia pusta, wydrążona skorupa. To, co wydaje nam się, iż wiemy, okazuje się być oparte na niczym, lub gorzej niż na niczym – na manipulacji i upiększaniu. Nasze fakty nie są faktami, ale opiniami przebranymi za fakty. Nasze opinie nie są opiniami; są emocjami, które czują się jak opinie. Nasze informacje nie są informacjami; to tylko pospiesznie złożone symbole.

Nie ma mowy, by była to dobra rzecz, bez względu na to, ile osobiście na tym zyskałem.

Fragment ostatniego rozdziału „Wnioski – Tak więc… co dalej?”

Jak przypomina nam Ed Wallace, felietonista dla Business Week: “Pierwszym zadaniem dziennikarza jest zadanie pytania: ‘Czy ta informacja jest prawdziwa'” Blogerzy odmawiają przyjęcia tej etykiety. Zamiast przedstawiać nam prawdę, skupiają się na jednej i tylko jednej rzeczy: zapewnieniu swojemu wydawcy odsłon. Nie obchodzi mnie, iż znalezienie prawdy może być kosztowne, iż iteracyjne [powtarzające się] wiadomości są szybsze lub iż zbyt trudno jest nie grać w grę odsłon. Znajdź inną branżę, jeżeli ci się to nie podoba. Ponieważ prawdziwym celem profesjonalisty jest służenie najlepszym interesom czytelników – robienie czegokolwiek innego to błędne odczytywanie własnych długoterminowych interesów. Reklamodawcy płacą ci za dotarcie do czytelników, więc oszukiwanie ich jest złym pomysłem.
Czytelnicy mają równie wyczerpujące własne założenia. Obecny system delegowanego zaufania i odroczonej odpowiedzialności istnieje, ponieważ czytelnicy milcząco zaakceptowali ciężar, którego blogi się zrzekły. Założyliśmy, iż naszym obowiązkiem jest sortowanie śmieci i błota w celu znalezienia okazjonalnej perełki, sprawdzanie faktów, poprawianie błędów i nazywanie siebie współtwórcami, podczas gdy w rzeczywistości jesteśmy trybikami. Nigdy nie zadaliśmy krytycznego pytania: Jeśli musimy [jako odbiorcy] wykonać całą pracę, to za co wam płacimy?

Kiedy inteligentni ludzie czytają, zadają sobie proste pytanie: Co planuję zrobić z tymi informacjami? Większość czytelników choćby nie udaje, iż się nad tym zastanawia. Wyobrażam sobie, iż to dlatego, iż boją się odpowiedzi: Nic nie możemy z tym zrobić. Nie ma żadnego praktycznego celu w naszym życiu dla większości tego, co produkują blogi, poza rozpraszaniem uwagi. Kiedy czytelnicy zaczną wymagać jakości ponad ilość, ekonomia treści internetowych ulegnie zmianie. Manipulacja i marketing natychmiast staną się trudniejsze.

Dotarcie do tego punktu zajęło mi dużo czasu, ale wiem, iż ja również jestem w dużej mierze winny. Nikt nie zmusił mnie do robienia tego, co zrobiłem. Byłem złym aktorem i stworzyłem wiele luk prawnych, które teraz krytykuję. Zarówno ja, jak i moi klienci czerpaliśmy ogromne zyski z manipulacji, do których się tutaj przyznałem: Sprzedano miliony książek, wykreowano celebrytów, ożywiono i zbudowano marki. Ale zapłaciliśmy również bardzo dużo za te zyski walutą, taką jak godność, szacunek i zaufanie. W głębi duszy podejrzewam, iż straty mogły nie być warte poniesionych kosztów. Marketerzy muszą to zrozumieć. Media społecznościowe to branża, która zatrudnia w tej chwili tysiące ludzi, a ty możesz dopiero zaczynać. Wszystko, co powiem, to to, iż jeżeli będziesz gonił za takim rodzajem uwagi, za jakim ja goniłem, i użyjesz taktyki, której użyłem, nastąpią reperkusje. Weź to poważnie pod uwagę.

Jako społeczeństwo nie musimy poddawać się rządom nadużywającego systemu medialnego, tak jakby ci, którzy go kontrolują, byli odpowiedzialni, a nie my lub nasze prawa. W innych krajach przepisy dotyczące zniesławienia wymagają “wyraźnego wycofania się” przez wydawcę, jeżeli zostanie to udowodnione. Kiepska aktualizacja w dolnej części bloga nie wystarczyłaby tam i nie powinna wystarczyć nigdzie indziej. Gazety kolonialne w różnych momentach historii Wielkiej Brytanii były zobowiązane do złożenia kaucji zabezpieczającej w celu rozpoczęcia działalności wydawniczej. Miało to na celu zabezpieczenie płatności w przypadku pozwu o zniesławienie i zapewnienie pewnej odpowiedzialności prasy. Dawało to społeczeństwu (i państwu) pewną możliwość roszczenia wobec wydawców, którzy często mieli kilka aktywów, aby zapłacić za szkody, które mogli potencjalnie wyrządzić. Istnieją precedensy dla tego rodzaju ochrony – które, jak pokazują blogi, są nam ponownie rozpaczliwie potrzebne – po prostu o nich zapomnieliśmy.

Musimy pozbyć się fałszywych przekonań, które spowodowały tak wiele z tego. Rozgłos nie przychodzi łatwo, zyski nie przychodzą łatwo, wiedza też nie przychodzi łatwo. Złudzenie, iż mogą, było tym, co najbardziej karmiło potwora. To właśnie sprawiło, iż ominęliśmy tak wiele znaków ostrzegawczych, iż to po prostu nie działa.

Nie można mieć i posługiwać się natychmiastowymi wiadomościami i robić tego dobrze. Nie można zredukować wiadomości do 140 znaków lub jeszcze mniej bez utraty dużej części danych. Nie można manipulować wiadomościami i oczekiwać, iż nie będą one manipulowane przeciwko tobie. Nie możesz mieć wiadomości za darmo; możesz jedynie ukryć koszty. Jeśli, jako kultura, nauczymy się tej lekcji i jeżeli nauczymy się kochać ciężką pracę, zaoszczędzimy sobie wielu kłopotów i dodatkowych szkód. Musimy pamiętać: Nie ma prostej drogi.

Obecny system nie utrzyma się bez tych błędnych założeń. Mój wkład polegał na ujawnieniu problemu, ponieważ gdy zobaczy się wszystkie jego sprzeczności i egoizm, zaczyna się on rozpadać. To, co jest znane, nie może nas nieświadomie szarpać. Zanim cokolwiek zostanie rozwiązane, to, co ukryte, musi zostać przekształcone w to, co jawne.

Może się to wydawać uproszczeniem. Ale w tej książce wielokrotnie używałem metafory pętli sprzężenia zwrotnego lub wyścigu zbrojeń – firma zatrudnia internetowego zabójcę takiego jak ja, a więc ich rywal też to robi; blog oszukuje swoich czytelników przesadzoną historią, a ich następny post musi odważniej oszukać sceptyczną publiczność. Rezygnacja z tego cyklu, wybór, by nie karmić potwora, nie jest niewdzięczną przysługą, o którą proszę. Ma to ogromne i natychmiastowe implikacje dla reszty łańcucha.

Każdy nowy wynalazek niesie ze sobą nowe problemy. Dotyczy to każdego medium i każdej metody komunikacji w historii. Na przykład tylko w ostatnim tysiącleciu łaciny wstawiano spacje między wyrazami — bezpośredni skutek rozpowszechnienia się ksiąg i zwojów, które zatopiły ludzi w tak dużej ilości tekstu, iż nie byli w stanie go przeczytać. Blogi stworzyły własne problemy. My również toniemy w komunikatach i informacjach, które zlewają się w niekończącą się plamę. Ktoś musi wstać i powiedzieć, iż cesarz nagi – słowa nie mają odstępów między sobą, a to jest śmieszne – ponieważ tylko po zidentyfikowaniu problemu i wyartykułowaniu nowego ideału można znaleźć kreatywne rozwiązania.

Częścią pisania tej książki było kontrolowane wypalenie gierek i oszustw, które stworzyłem i wykorzystałem wraz z najlepszymi w tej branży. Stały się one ciągłym zagrożeniem dla mnie i ludzi, na których mi zależy – w pewnym sensie dla samej kultury. Chcę nie tylko uczynić te sztuczki bezużytecznymi, ujawniając ich działanie, ale także samemu zrezygnować z ich stosowania. Chcę zmusić wszystkich innych, by również z nich zrezygnowali. Mam nadzieję, iż oczyszczenie tego złowieszczego stosu gruzu ułatwi rozpoczęcie od nowa.

Oczywiście wiem, iż niektórzy z was mogą zignorować tę część i użyć tej książki jako instrukcji obsługi. Niech tak będzie. Będziesz żałować tego wyboru, tak jak ja. Ale będziesz się też dobrze bawić i może to uczynić cię bogatym.

Tych z was, których spaliłem w tej książce, których zraniłem, w których celowałem, których krytykowałem lub wyśmiewałem, przepraszam. Zaufaj mi, kłamię, kiedy to mówię. Po prostu zasługujecie na coś lepszego. A gdy tylko przestaniesz i odejdziesz, potwór zacznie więdnąć, a ty znów będziesz szczęśliwy.

Wyznaję wszystko, co wyznałem, aby to umożliwić.

Zobacz na: Walter Lippmann – ojciec współczesnego dziennikarstwa [Opinia Publiczna]
Organizowanie Chaosu – Edward Bernays (Propaganda, 1928)
Wojna Informacyjna – Rafał Brzeski
Nauka spod znaku kultu cargo – Richard Feynman [1974]

Mężczyźni bez ramy i rzeczy, które robią – Whine More Please
…I nie słuchaj mnie jak „Sperg” – Whisper

Język jako okno na ludzką naturę – Steven Pinker
Teoria ‘Dostosowanie Przebija Prawdę’ – Donald Hoffman

Fakty, fikcja i dostosowanie – Donald Hoffman i inni

“Wiadomości to coś, czego nikt nie chce drukować; wszystko inne to reklama” – William Randolph Hearst

„Dziennikarstwo to drukowanie tego, czego nikt inny nie chce drukować. Wszystko inne to public relations” – George Orwell

To niezwykłe, jak wielu ludzi uważa się za intelektualnie lepszych tylko z powodu powtarzania tego co mówi im autorytet [władza].
Niezwykłe jest również to, jak zorganizowana jest szkoła, aby nagradzać uczniów za powtarzanie tego, co mówi im autorytet [władza].
Zastanawiam się, czy to się ze sobą wiąże…

MYLNA INFORMACJA:
Myślisz, iż to prawda, ale tak nie jest.
DEZINFORMACJA:
Wiesz, iż to nieprawda, ale i tak to mówisz.

Idź do oryginalnego materiału