Irena stała przy oknie, patrząc, jak gęsty warszawski śnieg zasypuje miasto. Rozmowa telefoniczna z mężem zbliżała się ku końcowi – zwykła, codzienna pogawędka, jakich mieli niezliczoną ilość przez swoje piętnaście lat małżeństwa.

polregion.pl 1 dzień temu

Dzisiaj stałam przy oknie, wpatrując się w gęsty śnieg, który zasypywał Warszawę. Rozmowa telefoniczna z mężem dobiegała końca zwykły, codzienny kontakt, jakich mieliśmy niezliczoną ilość przez nasze piętnaście lat małżeństwa. Jakub, jak zawsze, relacjonował swoje wyjazdy służbowe do Krakowa: wszystko w porządku, spotkania idą zgodnie z planem, wróci za trzy dni.

Dobrze, kochanie, to na razie powiedziałam, odsuwając telefon od ucha, by nacisnąć czerwony przycisk. Nagle coś mnie powstrzymało. Po drugiej stronie wyraźnie usłyszałam kobiecy głos, melodyjny i młody:

Kubuś, idziesz? Wanna już gotowa

Moja ręka zastygła w powietrzu. Serce na moment zamarło, a potem zaczęło bić tak gwałtownie, jakby chciało wyrwać się z piersi. gwałtownie przycisnęłam telefon z powrotem do ucha, ale usłyszałam tylko krótkie sygnały Jakub już się rozłączył.

Opuściłam się powoli na fotel, czując, jak uginają się pode mną nogi. W głowie wirowały myśli: Kubuś Wanna Jaka wanna na wyjeździe służbowym? Przypomniały mi się dziwne szczegóły z ostatnich miesięcy: częste wyjazdy, późne telefony, które zawsze odbierał na balkonie, nowe perfumy w jego samochodzie.

Drżącymi rękami otworzyłam laptop. Wejście do jego skrzynki mailowej nie było trudne hasło znałam jeszcze z czasów, gdy między nami była prawdziwa ufność. Bilety, rezerwacja hotelu Pokój dla nowożeńców w pięciogwiazdkowym hotelu w centrum Krakowa. Dla dwojga.

W mailach znalazłam też korespondencję. Kinga. Dwadzieścia sześć lat, trenerka fitness. Kochanie, nie mogę już tak dłużej. Obiecałeś, iż się z nią rozwieziesz trzy miesiące temu. Ile jeszcze mam czekać?

Zrobiło mi się niedobrze. Przed oczami przemknęło wspomnienie naszej pierwszej randki z Jakubem on był wtedy zwykłym menedżerem, ja początkującą księgową. Razem zbieraliśmy na ślub, wynajmując małe mieszkanie. Cieszyliśmy się pierwszymi sukcesami, wspieraliśmy w porażkach. A teraz on dyrektor handlowy, ja główna księgowa tej samej firmy, a między nami przepaść piętnaście lat wspólnego życia i dwadzieścia sześć lat jakiejś Kingi.

W pokoju hotelowym Jakub nerwowo chodził z kąta w kąt.

Po co to zrobiłaś? jego głos drżał ze złości.

Kinga leżała na łóżku, niedbale owinięta w jedwabny szlafrok. Jej długie blond włosy rozsypały się po poduszce.

Co w tym złego? przeciągnęła się jak syty kot. Sam mówiłeś, iż chcesz się z nią rozwieść.

Sam zdecyduję, kiedy i jak to zrobię! Rozumiesz, co narobiłaś? Ewa nie jest głupia, ona wszystko zrozumiała!

Świetnie! Kinga gwałtownie usiadła na łóżku. Mam dość bycia kochanką, którą chowasz po hotelach. Chcę wychodzić z tobą do restauracji, spotykać się z twoimi znajomymi, być twoją żoną!

Zachowujesz się jak dziecko syknął Jakub przez zęby.

A ty jak tchórz! podskoczyła i podeszła do niego. Spójrz na mnie! Jestem młoda, piękna, mogę urodzić ci dzieci. A ona? Tylko liczyć twoje pieniądze?

Jakub złapał ją za ramiona: Nie waż się tak mówić o Ewie! Nic nie wiesz ani o niej, ani o nas!

Wiem wystarczająco wyrwała się. Wiem, iż jesteś z nią nieszczęśliwy. Że wtopiła się w pracę i codzienność. Kiedy ostatnio się kochaliście? Wyjeżdżaliście razem?

Jakub odwrócił się do okna. Gdzieś tam, w zaśnieżonej Warszawie, w naszym mieszkaniu wszystko się rozpadało. Piętnaście lat wspólnego życia rozsypało się jak domek z kart od jednego kapryśnego słowa.

Siedziałam w ciemnej kuchni, trzymając w dłoniach zimną filiżankę herbaty. Na telefonie dziesiątki nieodebranych połączeń od męża. Nie odbierałam. Co tu powiedzieć? Kochanie, słyszałam, jak twoja kochanka wzywa cię do wanny?

Pamięć podsuwała obrazy naszego wspólnego życia. Oto Jakub wręcza mi pierścionek, klękając na jedno kolano w środku restauracji. Oto razem wprowadzamy się do naszego pierwszego mieszkania małej kawalerki na obrzeżach miasta. Oto on trzyma mnie za rękę, gdy straciłam mamę. Oto świętujemy jego awans

A potem zaczęły się te niekończące się nadgodziny, kredyty, remonty

Kiedy ostatnio szczerze rozmawialiśmy? Kiedy oglądaliśmy filmy, tuląc się na kanapie? Kiedy planowaliśmy przyszłość?

Telefon znów zadzwonił. Tym razem przyszła wiadomość: Ewo, porozmawiajmy. Wszystko wyjaśnię.

Co tu wyjaśniać? Że się postarzałam? Że utonęłam w codzienności? Że młoda trenerka fitness lepiej rozumie jego potrzeby?

Podeszłam do lustra. Czterdzieści dwa lata. Zmarszczki wokół oczu, siwizna, którą starannie farbuję co miesiąc. Kiedy to się zaczęło to zmęczenie w oczach, ta rutyna, ta nieustanna gonitwa za stabilizacją?

Kuba, gdzie chodzisz? Kinga spojrzała na niego z niezadowoleniem, gdy wrócił do pokoju po kolejnej próbie dodzwonienia się do żony.

Nie teraz opadł na fotel, rozluźniając krawat.

Nie, właśnie teraz! stanęła przed nim, ręce na biodrach. Ch

Idź do oryginalnego materiału