Różowa pasta do czyszczenia, jak obiecuje producent, "skutecznie usuwa uporczywe plamy". Znajdziesz ją przede wszystkim w sieci Action, gdzie kosztuje 11,89 zł, ale pojawia się też w innych sklepach. Internauci wyliczają, iż pomaga pozbyć się osadu z kamienia, przypaleń, ale w zasadzie "wyczyści wszystko", w tym choćby buty. Te ostatnie sprawdziłam już jakiś czas temu i faktycznie pomogła pozbyć się zabrudzeń, a buty odzyskały biel. Zabrudzenia zostały jednak na materiale, do tego wymycie różowego osadu było trudne. Pasta na długie miesiące trafiła więc do szafki w łazience. Skuszona niesłabnącymi zachwytami na Instagramie, tym razem postanowiłam dać jej drugą szansę.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak być eko? Zacznij od domowego płynu do czyszczenia!
Do czego można używać pasty Pink Stuff? Sprawdziłam, jak sobie radzi w łazience i kuchni
Pasta ma przyjemny, słodki, owocowy zapach, choć delikatny. Jest też stosunkowo tania, bo przy oszczędnym użyciu opakowanie wystarczy naprawdę na długo. Jest jednak porównywalna z klasycznymi mleczkami czyszczącymi. Dobrze się pieni na wilgotnej powierzchni. A jak z samym czyszczeniem? Na początek sprawdziłam, jak sobie radzi w łazience. Złapałam za miękką gąbkę i przystąpiłam do działania.
Na początek mały wstęp. Wynajmuję mieszkanie, poprzedni lokatorzy słabo dbali o czyszczenie, czego efektem jest kamień na prysznicu, który trudno doczyścić. Dodatkowo sprawę utrudnia twarda woda. Niestety, efekty nie powaliły mnie na kolana i raczej pozostawiły sporo do życzenia. Co prawda na kranie udało się doczyścić osad, ale w zamian pojawiły się smugi, choć może nie widać na zdjęciach.
Bateria w łazience, po lewej przed czyszczeniem, po prawej po Fot. Archiwum prywatne
Podobnie było z szybą prysznica, na której po umyciu pozostał dziwny osad, a efekt adekwatnie był żaden, bo kamień przez cały czas pozostał. Niestety, przy nieostrożnym i mocnym szorowaniu może też zarysować delikatną powierzchnię. jeżeli więc chodzi o możliwości "łazienkowe" i skuteczność radzenia sobie z kamieniem, pastę oceniam na trójkę "na szynach", głównie za ten osad i ryzyko zniszczenia baterii.
Szyba prysznica, po lewej przed czyszczeniem, po prawej po Fot. Archiwum prywatne
Niezrażona tym niepowodzeniem, udałam się do kuchni, by przetestować możliwości różowej pasty na przypalonej patelni. Po zmyciu pomyślałam: "Szału nie ma", choć uczciwie przyznam, iż w kilku miejscach osad zniknął i stał się jaśniejszy. Być może za drugim albo trzecim podejściem przypalenia udałoby się usunąć w całości, jednak i tak nie były one szczególnie imponujące, więc także tu wystawiam jej trójkę.
Patelnia, po lewej przed czyszczeniem, po prawej po Fot. Archiwum prywatne
Ostatecznie różowa pasta do czyszczenia raczej zawiodła moje oczekiwania, które po opiniach internautów były bardzo optymistyczne. Podobny, jeżeli nie lepszy, efekt za mniejsze pieniądze można bowiem uzyskać samą sodą oczyszczoną.
Sprawdziła kultową różową pastę z Action. Skład nie zrobił na niej wrażenia
Agnieszka Pocztarska, prowadząca blog "Czytamy etykiety", przyjrzała się składowi uwielbianej przez internautów różowej pasty. Jej zdaniem, kultowy środek czyszczący to kiepski wybór. Zawiera bowiem więcej substancji zapachowych niż sody oczyszczonej, co raczej nie jest dobrze widziane przez osoby szukające prostych i naturalnych rozwiązań.
Czy używasz kultowej pasty z Action? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.