Indi Gregory, Archie Battersbee, Alfie Evans. Dzieci, którym nie dano szansy

zycierodzina.pl 10 miesięcy temu

Gdzie nie ma ochrony życia i jest prawne przyzwolenie na zabijanie dzieci nienarodzonych, tam obserwujemy morderstwa na chorych dzieciach już narodzonych. Przykładów jest niestety coraz więcej. Wyrokiem sądu i wbrew woli rodziców zabija się bezbronne dzieci, które mogłyby dalej żyć.

W Wielkiej Brytanii 13 listopada została zabita Indi Gregory. Dziewczynka miała zaledwie osiem miesięcy. Cierpiała na chorobę mitochondrialną, uniemożliwiającą organizmowi wytwarzanie energii. Według brytyjskich służb medycznych jest to choroba nieuleczalna. Personel szpitala Queen’s Medical Centre w Nottingham poprosił sąd o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej życie malej Indi. Sąd się zgodził.

Było to działanie sprzeczne z wolą rodziców, którzy chcieli ratować swoją córeczkę i odwoływali się od decyzji sądu. Władze Włoch nadały dziewczynce możliwie jak najszybciej obywatelstwo włoskie i zaproponowały przetransportowanie Indi do szpitala w Rzymie w celu leczenia. Sąd nie wyraził na to zgody. Nie zgodził się również na zabranie dziecka do domu, gdzie mogłoby umrzeć w spokoju, otoczone rodziną, a nie personelem medycznym. Swoje decyzje motywował działaniem „w interesie dziecka”.

Indi już się zadusiła. Zbrodniarze w białych kitlach zamordowali śliczną dziewczynkę. https://t.co/jBjo7zDAhr

— Kaja Godek (@GodekKajaU) November 13, 2023

Również w Wielkiej Brytanii 6 sierpnia 2022 roku zabito Archie’ego Battersbee, dwunastoletniego chłopca, który trafił do szpitala w wyniku wypadku. Przypuszcza się, iż Archie brał udział w jednym z wyzwań, prowadzonych w mediach społecznościowych, które polegało na jak najdłuższym odcięciu dopływu krwi do mózgu. U chłopca stwierdzono śmierć pnia mózgu. W Royal London Hospital dwunastolatek został podłączony do aparatury podtrzymującej życie. Jednak lekarze orzekli, iż nie szans na wyleczenie chłopca. Przeciwnego zdania byli rodzice, którzy domagali się kontynuowania leczenia. Rytm pracy serca był stabilny. Mało tego, Archie będąc w śpiączce, złapał za rękę swoją matkę, która czuwałanprzy nim.

Na wniosek lekarzy sąd zadecydował o odłączeniu dziecka od aparatury. Odwołania rodziców od decyzji nic nie dały. Skargi na decyzję sądu nie przyjął Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Rodzice nie otrzymali również zgody na zabranie syna do hospicjum, gdzie mógłby odejść w spokoju i z godnością. Sąd orzekł, iż wypisanie Archie’ego ze szpitala było „zbyt ryzykowne”. Po odłączeniu aparatury funkcje życiowe chłopca były stabilne jeszcze przez dwie godziny. Zmarł w otoczeniu rodziny. Jego matka, Hollie Dance, powiedziała: Żadna rodzina nie powinna nigdy przechodzić przez to, przez co my przeszliśmy, to barbarzyństwo.

28 kwietnia 2018 roku, także w Wielkiej Brytanii, został zabity Alfie Evans. Dwulatek trafił do Alder Hey Children’s Hospital w Liverpoolu i został podłączony do aparatury podtrzymującej życie. Cierpiał na nieznaną chorobę neurodegeneracyjną. Lekarze ocenili, iż choroba pozbawiła dwulatka zmysłów węchu, smaku, czucia, wzroku i słuchu, zaś dalsza terapia jest zbyt ryzykowna. Brytyjskie prawo stanowi, iż to lekarze występują w interesie dziecka, choćby wbrew woli rodziców. A rodzice oczywiście chcieli, aby leczenie ich dziecka było kontynuowane. Sąd się nie zgodził. Padła decyzja o odłączeniu chłopca od aparatury.

Sprawa Alfiego wywołała reakcję na niespotykaną dotąd skalę. Zaangażował się między innymi papież Franciszek, czy prezydent RP Andrzej Duda. Przed brytyjską ambasadą w Polsce trwały liczne demonstracje. Szpital pediatryczny Dzieciątka Jezus w Rzymie, specjalizujący się w najbardziej skomplikowanych przypadkach chorób dzieci, zaoferował pomoc chłopcu. Włoskie MSZ możliwie jak najszybciej postanowiło nadać dwulatkowi włoskie obywatelstwo. Alfie mógł w każdej chwili zostać przetransportowany do Rzymu. Sąd się nie zgodził. Chłopiec został odłączony od aparatury. Zmarł o 2:30 w nocy. Ojciec chłopca Thomas Evans oznajmił: Mój gladiator odłożył tarczę i zebrał skrzydła do lotu o godz. 2.30. Mam złamane serce.

Ile razy padły tu słowa „sąd się nie zgodził”. Ile razy została odrzucona pomoc, odrzucone wsparcie. Dlaczego sądy i lekarze „w trosce o dziecko, działając w jego najlepszym interesie” nie pozwalają na leczenie, nie pozwalają na zabranie dziecka do hospicjum, by mogło odejść w spokoju? Czemu w kraju, w którym śpiewa się „God save the King”, pluje się na ochronę i godność ludzkiego życia? Cierpienie i śmierć dzieci, dramat rodziców – w imię czego? Mała się stałaś, „Wielka” Brytanio.

Tekst: Mikołaj Brzyski

Idź do oryginalnego materiału