Dla importerów towarów z Chin hasło “Chiński Nowy Rok” kojarzy się bardziej z biblijnym Armagedonem, niźli z czasem wypoczynku i relaksu w gronie rodzinnym.
W tym roku Chiński Nowy Rok zaczyna się formalnie 10 lutego (sobota), ale Chińczycy rozpoczną świętowanie “Spring Festival” (jak po angielsku nazywają ten okres) już 9 lutego. Bo jak dla Polaków Wigilia jest najważniejszym dniem Bożego Narodzenia, tak dla Chińczyków, wieczór poprzedzający pierwszy dzień nowego roku w kalendarzu słoneczno-księżycowym stanowi najistotniejszy moment w 15-dniowym cyklu noworocznego świętowania. Chiński Nowy Rok to najważniejsze święto w bogatym w różne okazje do świętowania tradycyjnym kalendarzu chińskim. To święto rodzinne, czas spotkania wszystkich członków rodziny, klanu w domu seniorów rodu, przy suto zastawionym stole, będącego dobrą wróżbą na nowy rok.
Chiński Nowy Rok jest świętem ruchomym. W związku z nim obowiązują w Chinach Ludowych dni wolne od pracy. W tym roku oficjalne święta trwać będą od 10 do 17 lutego włącznie. Jednak nieoficjalnie w zasadzie zaczęły się już. Trwać zaś będą co najmniej do dnia Święta Latarni, ostatniego dnia cyklu, który w tym roku przypada 24 lutego.
Okres Chińskiego Nowego Roku znany jest także jako okres największej migracji ludzi na świecie. Spotkanie się z innymi członkami rodziny jest w Chinach kulturowym nakazem, o wiele silniejszym, niż znany nam w Polsce społeczny “nakaz” celebrowania Bożego Narodzenia, choćby przez osoby nie będące praktykującymi chrześcijanami. Dlatego też Chińczycy ruszają na święta do swoich rodzinnych domów, do rodziców, do dziadków. Dziś coraz częściej, dzięki nowoczesnej infrastrukturze komunikacyjnej, to rodzice i dziadkowie ruszają do swoich dzieci w wielkich miastach, by tam spędzić razem tydzień, bądź dwa.
Co oznacza wielka migracja w chińskiej skali? W tym roku – jak się przewiduje – w okresie Chińskiego Nowego Roku i w związku z tym świętem 1 miliard 400 milionów Chińczyków odbędzie… 9 miliardów podróży. Tak. DZIEWIĘĆ miliardów podróży. Samochodami, autobusami, pociągami, statkami i samolotami.
Jakie znaczenie ma to wszystko dla importerów?
Podróże do domów rodzinnych rozpoczęły się już w miniony piątek, czyli 26 lutego. W większości przypadków nie ma możliwości nabycia biletów na pociągi, autobusy, czy samoloty przed Chińskim Nowym Rokiem z dużym wyprzedzeniem czasowym. Najczęściej to dwa tygodnie przed pierwszym, oficjalnym dniem świąt. Kupowanie biletów za pośrednictwem Internetu zamienia się w rodzaj sportu narodowego, polowanie na wolny slot na platformie zakupowej. Mniej cierpliwy ruszają na dworce, by kupić bilety w kasie. I często po kupieniu biletu ruszają w podróż. Czym bliżej świąt, tym ceny wyższe, tym i większa nerwowość. Nikt nie chce wpaść do domu rodzinnego w ostatniej chwili.
W efekcie, w większości firm produkcyjnych, czym bliżej świąt, tym mniej pracowników. W tym roku, jeżeli dana produkcja nie została zakończona przed minionym piątkiem, jeżeli pozostało tam do zrobienia coś więcej, niż zapakowanie kartonów do kontenera, to nie wydarzy się nic, aż do końca lutego. A potem? Wszystko zależy od tego, jak wiele osób wróci do zakładu po świętach. Nie wszyscy wrócą. Rośnie liczba robotników migrujących, którzy po prostu wkraczają w wiek emerytalny. Rośnie też liczba nowych miejsc pracy w fabrykach, które powstają w chińskim interiorze, gdzie taniej niż na wschodnim wybrzeżu. Do pracy gwałtownie wrócą te firmy, w których trzon zatrudnionych stanowią pracownicy mieszkający w najbliższej okolicy. Te firmy zaczną pracę już 18 lutego.
Kto tego wcześniej nie zbadał, nie zweryfikował, a złożył zamówienie na produkcję w grudniu, może odczuwać dziś silny dyskomfort. Bo zatrzymanie produkcji po 20 stycznia i powrót do niej po 20 lutego oznacza, iż towary, które miały wyjść z chińskiego portu w styczniu (bo tak zakładano, nie biorąc pod uwagę specyfiki okresu poprzedzającego Chiński Nowy Rok), wyjdą prawdopodobnie w marcu. jeżeli zakładano, iż towary te będą podróżować drogą morską 35-45 dni, bo taka średnia obowiązuje na trasie Chiny – Europa, to tu też mogą czekać niespodzianki. Sytuacja u wejścia do Morza Czerwonego powoduje, iż kontenerowce kierowane są w drogę dookoła Afryki. A to dodatkowe 20-25 dni. Towary, które – jak optymistycznie zakładano – powinny dotrzeć do Polski w drugiej połowie lutego, mogą się tu pojawić w drugiej połowie maja. Dla importerów towarów “schodzących” na przykład w okresie “komunijnym” to katastrofa.
Można jej było uniknąć. Wystarczyło zapytać i posłuchać fachowca.
Leszek B. Ślazyk
e-mail: [email protected]
© www.chiny24.com