Zawsze w drodze
Weronika od najmłodszych lat była samodzielna i posłuszna. Rodzice pracowali od rana do wieczora, a ona po szkole podgrzewała zupę, odrabiała lekcje, a czasem choćby sama gotowała makaron. Tak było już od pierwszej klasy.
Gdy była w ostatniej klasie liceum, do szkoły przyszli studenci na praktyki. Lekcje historii prowadził wysoki, poważny Piotr Nowak, w okularach i granatowym garniturze. Chłopaki nazywali go kujonem, śmiali się z niego i próbowali rozrabiać. Ale pod koniec każdej lekcji słuchali go z otwartymi ustami. Opowiadał historię jak nikt przed nim. Zadawał pytania, zmuszał do myślenia, proponował alternatywne scenariusze wydarzeń.
Chłopcom błyszczały oczy. Po raz pierwszy mieli szansę wyrazić swoje zdanie, choćby teoretycznie zmieniać bieg dziejów. Piotr studził ich zapał, gdy zaczynali zbyt radykalnie planować przebudowę świata. Na jego lekcje czekali z niecierpliwością.
Weronika patrzyła na Piotra jak zahipnotyzowana. Zaczęła czytać książki historyczne, żeby móc uczestniczyć w dyskusjach. Pewnego dnia odważyła się wypowiedzieć. Piotr pochwalił ją, mówiąc, iż gdyby reformy poszły jej śladem, żylibyśmy w zupełnie innym społeczeństwie. Ale wyjaśnił też, iż w tamtych czasach było to niemal niemożliwe.
— Niestety, historii nie da się przepisać, można tylko zmienić podręczniki, akcentując wybrane wydarzenia — powiedział znacząco.
Kiedy jego praktyki się skończyły, Weronika straciła zainteresowanie historią. Pewnego dnia, wracając ze szkoły, zobaczyła Piotra idącego w jej stronę.
— Cześć, Weronika — przywitał się.
Pamiętał jej imię! Serce podskoczyło jej z radości.
— Idzie pan do szkoły? Lekcje już się skończyły — powiedział— Nie, chciałem właśnie z tobą porozmawiać — odparł, a Weronika poczuła, jak płomień rumieńca oblewa jej twarz.