Ich własnymi słowami: Alarmiści klimatyczni obalają swoją “Naukę™”
5 lutego 2013 r.
„Wiem, iż większość ludzi, choćby tych dobrze sobie radzących z problemami najwyższej złożoności, rzadko jest w stanie zaakceptować choćby najprostszą i najoczywistszą prawdę, jeżeli zmusza to ich do ogłoszenia fałszywości wniosków, które z upodobaniem przedstawiali swoim kolegom, o których z dumą mówili innym, i z których, nić po nici, utkali materię swojego życia.” – Lew Tołstoj
Prezydent Obama umieścił ocalenie przed przerażającymi katastrofami klimatycznymi na gorącej liście swoich działań. Podczas swojego przemówienia inauguracyjnego powiedział: “Zareagujemy na zagrożenie zmianami klimatycznymi, wiedząc, iż zaniechanie tego zdradzi nasze dzieci i przyszłe pokolenia”. Następnie zawstydził każdego, kto nie zgadza się z tą oceną, mówiąc: “Niektórzy mogą przez cały czas zaprzeczać przytłaczającej ocenie nauki, ale nikt nie może uniknąć niszczycielskiego wpływu szalejących pożarów, wyniszczającej suszy i potężnych burz”.
Tego rodzaju przerażające prognozy prezydenckie nie są niczym nowym. Wcześniej podkreślił na Narodowej Konwencji Demokratów, iż globalne ocieplenie “nie jest mistyfikacją“, odniósł się do ostatnich susz i powodzi jako “zagrożenia dla przyszłości naszych dzieci” i zobowiązał się uczynić klimat priorytetem podczas swojej drugiej kadencji.
O ile nie lubię czepiać się jego scenariuszy zagłady, to być może należałoby skorygować kilka ogólnych nieporozumień, zanim wrócimy do tego “przytłaczającego osądu nauki“.
Na przykład, jeżeli chodzi o pożary, ich liczba od 1950 roku spadła globalnie o 15%. Według National Academy of Sciences, prawdopodobnie będą one przez cały czas spadać do około połowy XXI wieku.
„Wpływ człowieka na pożary, główny element systemu ziemskiego, pozostaje słabo poznany. Podczas gdy lokalne badania wykazały większą liczbę pożarów w pobliżu osiedli i dróg, asymilowane zapisy węgla drzewnego i analizy regionalnych wzorców pożarów z obserwacji teledetekcyjnych wskazują na spadek częstotliwości pożarów wraz ze wzrostem populacji ludzkiej.
Przedstawiamy w tej publikacji globalną analizę z wykorzystaniem trzech wieloletnich satelitarnych produktów spalonych powierzchni w połączeniu z oszacowaniem parametrów i analizą niepewności z modelem nieliniowym. Pokazujemy, iż w skali globalnej wpływ rosnącej gęstości zaludnienia polega głównie na zmniejszeniu częstotliwości pożarów. Jedynie w przypadku obszarów o gęstości zaludnienia do 0,1 osoby na km2 stwierdzamy, iż częstotliwość pożarów wzrasta o 10-20% w stosunku do jej wartości przy braku zaludnienia.
Wyniki są odporne na wybór zestawu danych spalonego obszaru i wskazują, iż tylko w bardzo niewielu miejscach na Ziemi częstotliwość pożarów jest ograniczona przez ludzkie zapłony.
Zastosowanie wyników do historycznych szacunków populacji skutkuje umiarkowanym, ale przyspieszającym globalnym spadkiem spalonych obszarów o około 14% od 1800 roku, przy czym większość spadku nastąpiła od 1950 roku.” – Biogeosciences, 11, 1085–1102, 2014; Impact of human population density on fire frequency at the global scale
„Pożary są ważnym procesem wpływającym na powierzchnię Ziemi i atmosferę od ponad 350 milionów lat, a społeczeństwa ludzkie współistnieją z ogniem od momentu ich pojawienia się. Wiele osób uważa jednak, iż pożary stają się coraz poważniejszym problemem, a zarówno w mediach, jak i publikacjach naukowych panuje powszechne przekonanie o coraz częstszym występowaniu pożarów, ich dotkliwości i wynikających z nich stratach. Jednakże, pomijając ważne wyjątki, dostępne dowody ilościowe nie potwierdzają tych postrzeganych ogólnych trendów. Wręcz przeciwnie, wydaje się, iż globalny obszar objęty pożarami uległ zmniejszeniu w ciągu ostatnich dziesięcioleci, a coraz więcej dowodów wskazuje na to, iż w dzisiejszym globalnym krajobrazie jest mniej pożarów niż przed wiekami.” – 2016, Global trends in wildfire and its impacts: perceptions versus realities in a changing world
Jeśli chodzi o susze, to badanie opublikowane w czasopiśmie Nature w listopadzie 2012 roku wskazuje, iż na całym świecie “… w ciągu ostatnich 60 lat nastąpiła niewielka zmiana odnośnie występowania suszy“. Jak stwierdził w zeszłym roku panel klimatyczny ONZ:
“Niektóre regiony świata doświadczyły bardziej intensywnych i dłuższych susz, w szczególności w południowej Europie i Afryce Zachodniej, ale w niektórych regionach susze stały się rzadsze, mniej intensywne lub krótsze, na przykład w środkowej Ameryce Północnej i północno-zachodniej Australii” – str.2, Statement of Dr. R. K. Pachauri, Chairman,Intergovernmental Panel on Climate Change (Ipcc) at the Eighteenth Conference of the Parties Doha, November 28, 2012
Nawiasem mówiąc, globalna aktywność huraganów, mierzona całkowitą energią (Accumulated Cyclone Energy), jest w rzeczywistości na niskim poziomie, niespotykanym od lat 70. XX wieku. W rzeczywistości Stany Zjednoczone doświadczają w tej chwili najdłuższego braku poważnych huraganów na lądzie od ponad wieku. Wilma, ostatni huragan kategorii 3 lub silniejszy, miał miejsce w 2005 roku.
Załóżmy jednak, iż ostatnie okoliczności były inne… bo przecież klimat naprawdę się zmienia. choćby praktycznie wszyscy ci, którzy według prezydenta “zaprzeczają” tej “przytłaczającej nauce“, uznają to. (Gdyby klimat się nie zmieniał, czy w ogóle potrzebowalibyśmy na to słowa?).
Poważniejsza kwestia dotyczy tego, ilu z tych, którzy podsycają alarm związany z globalnym ociepleniem, ma rzeczywiste zaufanie do tej “nauki”. Przyjrzyjmy się więc pokrótce kilku szczerym komentarzom, które niektórzy z nich zaoferowali na ten temat. To tylko niewielka dawka moich ulubionych.
Jak alarmizm klimatyczny wspiera międzynarodowe programy polityczne:
Termin “klimat” jest zwykle kojarzony z rocznymi średnimi światowymi rekordami temperatury mierzonymi przez co najmniej trzy dekady. Jednak globalne ocieplenie zaobserwowane mniej niż dwie dekady po tym, jak wielu naukowców przewidziało kryzys globalnego ochłodzenia, skłoniło Organizację Narodów Zjednoczonych do zorganizowania Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) i zwoływania serii międzynarodowych konferencji rzekomo mających na celu zapobieganie zbliżającej się katastrofie. Praktycznie od samego początku przypisywano “kryzys” emisjom dwutlenku węgla pochodzącym z paliw kopalnych.
Uwaga Maurice’a Stronga, który zorganizował pierwszy Szczyt Klimatyczny ONZ (1992) w Rio de Janeiro w Brazylii, w czasopiśmie West z 1990 roku ujawniła [chyba] prawdziwy cel: “Możemy dojść do punktu, w którym jedynym sposobem na uratowanie świata będzie upadek uprzemysłowionej cywilizacji”.
Były amerykański senator Timothy Wirth, reprezentujący wówczas administrację Clintona-Gore’a jako podsekretarz stanu USA ds. globalnych, w 1988 roku stwierdził, że: “To, co musimy zrobić w zakresie oszczędzania energii, to spróbować wykorzystać kwestię globalnego ocieplenia. choćby jeżeli teoria globalnego ocieplenia jest błędna, podejście do globalnego ocieplenia tak, jakby było prawdziwe, oznacza oszczędzanie energii, więc i tak będziemy postępować adekwatnie w zakresie polityki gospodarczej i środowiskowej”. (Wirth kierował Fundacją Narodów Zjednoczonych od 1998 to 2013, która lobbuje na rzecz setek miliardów dolarów amerykańskich podatników, aby pomóc krajom słabo rozwiniętym w walce ze zmianami klimatu).
Również przemawiając na konferencji w Rio, zastępca asystenta stanu Richard Benedick, który wówczas kierował działami politycznymi Departamentu Stanu USA, powiedział: “Traktat o globalnym ociepleniu [z Kioto] musi zostać wdrożony, choćby jeżeli nie ma naukowych dowodów na poparcie [zwiększonego] efektu cieplarnianego”.
W 1998 r. była kanadyjska minister środowiska Christine Stewart powiedziała redaktorom i reporterom Calgary Herald: “Bez względu na to, czy nauka o globalnym ociepleniu jest fałszywa… zmiana klimatu [zapewnia] największą szansę na wprowadzenie sprawiedliwości i równości na świecie”.
W 1996 roku były prezydent Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow podkreślił znaczenie wykorzystania alarmu klimatycznego do realizacji socjalistycznych celów marksistowskich: “Groźba kryzysu środowiskowego będzie międzynarodowym kluczem do katastrofy, który odblokuje Nowy Porządek Świata”.
Przemawiając na Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu w 2000 roku w Hadze, były prezydent Francji Jacques Chirac wyjaśnił, dlaczego inicjatywa klimatyczna IPCC wspiera najważniejszy zachodnioeuropejski cel Protokołu z Kioto: “Po raz pierwszy ludzkość ustanawia prawdziwy instrument globalnego zarządzania, który powinien znaleźć miejsce w Światowej Organizacji Środowiska, którą Francja i Unia Europejska chciałyby ustanowić”.
Przemawiając na konferencji dzień po tym, jak panel ekspertów ONZ wydał najbardziej dosadne jak dotąd ostrzeżenie dotyczące globalnego ocieplenia, Chirac powiedział, iż propozycja zastąpienia istniejącego Programu Środowiskowego Organizacji Narodów Zjednoczonych, (ang. United Nations Environment Programme, UNEP) ma poparcie 46 krajów.
“Wzywamy do przekształcenia UNEP w prawdziwą organizację międzynarodową, do której należą wszystkie kraje, na wzór Światowej Organizacji Zdrowia” – powiedział Chirac.
Prezydent Francji Jacques Chirac zelektryzował Szóstą Konferencję Stron Ramowego Traktatu ONZ w sprawie globalnego ocieplenia, chwaląc to porozumienie jako “pierwszy krok w kierunku globalnego zarządzania”.
W lutym 2007 roku prezydent Francji Jacques Chirac stanął na czele apelu o utworzenie nowej, potężnej agencji ONZ ds. środowiska oraz o uznanie bezpiecznego i chronionego środowiska za podstawowe prawo człowieka.
Jak niektórzy kluczowi badacze IPCC postrzegają swoją naukę:
Na początek zacznijmy od dwóch różnych poglądów niektórych z tych samych badaczy, które zostały zgłoszone w tym samym roku w odniesieniu do tego, czy istnieje dostrzegalny wpływ człowieka na globalny klimat.
Pierwszy, zaczerpnięty z podsumowania raportu IPCC z 1996 r. napisanego przez B.D. Santera, T.M.L. Wigleya, T.P. Barnetta i E. Anyambę: “… istnieją dowody na wyłaniający się wzorzec reakcji klimatu na wymuszenia przez gazy cieplarniane i aerozole siarczanowe… z geograficznych, sezonowych i pionowych wzorców zmian temperatury… Wyniki te wskazują na wpływ człowieka na klimat”.
Panel IPCC stwierdził, iż “zmiany średniej globalnej temperatury powierzchni powietrza oraz zmiany w geograficznych, sezonowych i pionowych wzorcach temperatury atmosferycznej sugerują dostrzegalny wpływ człowieka na globalny klimat”.
Z kolei w publikacji “The Holocene” z 1996 r., autorstwa T.P. Barnetta, B.D. Santera, P.D. Jonesa, R.S. Bradleya i K.R. Briffy, czytamy:
„Oszacowanie spektrum naturalnej zmienności ma najważniejsze znaczenie dla problemu wykrywania sygnału antropogenicznego w obserwacjach globalnego klimatu. Bez takich informacji niemożliwe jest stwierdzenie, iż obecne zmiany klimatu różnią się lub są unikalne w stosunku do zmian, które miały miejsce w przeszłości, a zatem są potencjalnie spowodowane przyczynami wywołanymi przez człowieka. Oszacowaliśmy spektrum naturalnej zmienności z globalnie rozmieszczonego zestawu zastępczych temperatur i porównaliśmy je z porównywalnymi szacunkami z dwóch długich integracji kontrolnych sprzężonych modeli ogólnej cyrkulacji – typu używanego do przewidywania zmian antropogenicznych spowodowanych gazami cieplarnianymi. Żadne z trzech oszacowań spektrum naturalnej zmienności nie zgadza się ze sobą w skali czasowo-przestrzennej o niskiej częstotliwości, zbliżonej do globalnej. Dopóki ta dychotomia nie zostanie rozwiązana, trudno będzie z całą pewnością stwierdzić, iż antropogeniczny sygnał klimatyczny został lub nie został wykryty.” – Estimates of low frequency natural variabilit in near-surface air temperature
Innymi słowy, ci faceci, z których kilku usłyszysz później, nie mogą z całą pewnością powiedzieć, czy ludzie mieli jakikolwiek wpływ… a choćby jeżeli tak, to czy spowodowało to ocieplenie czy ochłodzenie!
Urzędnik IPCC Ottmar Edenhofer, przemawiając w listopadzie 2010 roku, doradzał, że: “…trzeba uwolnić się od iluzji, iż międzynarodowa polityka klimatyczna jest polityką środowiskową. Zamiast tego, polityka klimatyczna dotyczy tego, jak de facto redystrybuujemy światowe bogactwo…”.
Nieżyjący już Stephen Schneider, który był autorem The Genesis Strategy, książki z 1976 roku ostrzegającej, iż ryzyko globalnego ochłodzenia stanowi zagrożenie dla ludzkości, później zmienił ten pogląd o 180 stopni, służąc jako główny autor ważnych części trzech kolejnych raportów IPCC. W cytacie opublikowanym w Discover powiedział:
„Z jednej strony jako naukowcy jesteśmy etycznie zobowiązani do metody naukowej, w efekcie obiecujemy mówić prawdę, całą prawdę i tylko – co oznacza, iż musimy uwzględnić wszystkie wątpliwości, zastrzeżenia, „jeśli”, „jeżeli” i „ale”. Z drugiej strony jesteśmy nie tylko naukowcami, ale i ludźmi. I jak większość ludzi chcielibyśmy widzieć świat lepszym miejscem, co w tym kontekście przekłada się na naszą pracę nad zmniejszeniem ryzyka potencjalnych katastrofalnych zmian klimatycznych. Aby to zrobić, potrzebujemy [naukowcy powinni rozważyć naciąganie prawdy] uzyskać szerokie wsparcie, aby poruszyć wyobraźnię opinii publicznej. To oczywiście pociąga za sobą mnóstwo relacji w mediach. Musimy więc oferować przerażające scenariusze, formułować uproszczone, dramatyczne stwierdzenia i kilka wspominać o ewentualnych wątpliwościach. Ten „etyczny impas”, w którym często się znajdujemy, nie da się rozwiązać żadną formułą. Każdy z nas musi zdecydować, jaka jest adekwatna równowaga między byciem skutecznym a byciem szczerym. Mam nadzieję, iż oznacza to bycie jednym i drugim – Stephen H. Schneider, prof., Wydział Nauk Biologicznych, Uniwersytet Stanforda.” – Źródło: J. Schell, Discover, pp. 45-48, Oct. 1989.
Kevin Trenberth, jeden z głównych autorów raportów IPCC z 2001 i 2007 roku, pisząc na blogu “Predictions of Climate” z 2007 roku, na portalu Nature.com, przyznał, iż : „Żaden z modeli używanych przez IPCC nie jest inicjalizowany do obserwowanego stanu i żaden ze stanów klimatycznych w modelach nie odpowiada choćby w przybliżeniu aktualnie obserwowanemu klimatowi. W szczególności stan oceanów, lodu morskiego i wilgotności gleby nie ma związku ze stanem obserwowanym w ostatnim czasie w żadnym z modeli IPCC.”
Christopher Landsea, czołowy ekspert w dziedzinie cyklonów, był zdumiony i zakłopotany, gdy został poinformowany, iż Trenberth uczestniczył w konferencji prasowej w 2004 r. po śmiertelnym sezonie burzowym [huragan Jeanne] na Florydzie w 2004 r., na której ogłoszono: “Eksperci ostrzegają, iż globalne ocieplenie [prawdopodobnie] będzie przez cały czas wywoływać więcej wybuchów intensywnej aktywności“. Ponieważ badania IPCC opublikowane w 1995 i 2001 roku nie znalazły żadnych dowodów na związek globalnego ocieplenia z huraganami i nie było żadnej nowej analizy sugerującej inaczej, napisał do czołowych urzędników IPCC błagając: “Jakie naukowe, recenzowane publikacje potwierdzają te stwierdzenia? Jakie badania, o których mowa, wykazały związek między obserwowanymi trendami ocieplenia na Ziemi a długoterminowymi trendami aktywności cyklonów?”.
Nie otrzymawszy odpowiedzi, zażądał zapewnienia, iż raport z 2007 roku będzie przedstawiał prawdziwą naukę, mówiąc: “[Dr Trenberth] najwyraźniej doszedł do wniosku, iż globalne ocieplenie zmieniło aktywność huraganów i już to stwierdził. Nie odzwierciedla to konsensusu w społeczności badaczy huraganów”. Po tym, jak zapewnienie to nie nadeszło, Christopher Landsea, zaproszony autor, zrezygnował z udziału w pracach nad raportem z 2007 roku i wystosował list otwarty, w którym przedstawił swoje powody.
Kilka interesujących komentarzy na temat ClimateGate:
Notatka od Jonesa do Trenbertha: “Kevin, wygląda na to, iż ten potencjalny artykuł w Nature [czasopismo] może być wart zacytowania, jeżeli rzeczywiście mówi, iż GW [globalne ocieplenie] ma wpływ na aktywność TC [cyklonów tropikalnych]”.
Jones chciał mieć pewność, iż osoby, które popierają ten związek, będą reprezentowane w przeglądach IPCC: “Pozyskanie ludzi, których znamy i którym ufamy [do IPCC] jest najważniejsze – stąd mój komentarz na temat grupy zajmującej się tornadami”.
Raymond Bradley, współautor niesławnie wadliwego artykułu Michaela Manna na temat wykresu w postaci kija hokejowego, który pojawił się we wpływowych raportach IPCC, zakwestionował inny artykuł opublikowany wspólnie przez Manna i Phila Jonesa, stwierdzając: “Jestem pewien, iż się zgodzisz – artykuł Manna/Jonesa GRL [Geophysical Research Letters] był naprawdę żałosny i nigdy nie powinien zostać opublikowany. Nie chcę być kojarzony z tą 2000-letnią rekonstrukcją”.
Współpracownik Trenbertha Tom Wigley z National Center for Atmospheric Research napisał: “Mike, rycina, którą wysłałeś, jest bardzo zwodnicza… było wiele nieuczciwych prezentacji wyników modeli przez poszczególnych autorów i przez IPCC …”.
Wigley i Trenberth zasugerowali w innym e-mailu do Manna: “Jeśli uważasz, iż [profesor James z Yale] Saiers jest w obozie sceptyków cieplarnianych, to jeżeli znajdziemy na to udokumentowane dowody, możemy przejść przez oficjalne kanały [Amerykańskiej Unii Geofizycznej], aby go usunąć [jako redaktora naczelnego czasopisma Geophysical Research Letters]”.
Wiadomość z lipca 2004 r. od Phila Jonesa do Michaela Manna odnosiła się do dwóch artykułów opublikowanych niedawno w Climate Research z przypiskiem w temacie “WYSOCE POUFNE “: “Nie widzę żadnego z tych artykułów w następnym raporcie IPCC. Kevin [Trenberth] i ja jakoś je powstrzymamy – choćby jeżeli będziemy musieli na nowo zdefiniować, czym jest literatura recenzowana”.
E-mail z 4 czerwca 2003 r. od Keitha Briffa do innego badacza pierścieni drzew Edwarda Cooka z Lamont-Doherty Earth Observatory w Nowym Jorku stwierdzał: “Dostałem artykuł do zrecenzowania (złożony do Journal of Agricultural, Biological and Environmental Sciences), napisany przez Koreańczyka i kogoś z Berkeley, który twierdzi, iż metoda rekonstrukcji, której używamy w dendroklimatologii (regresja odwrotna) jest błędna, stronnicza, kiepska, okropna, itd…. jeżeli ten artykuł zostanie opublikowany w obecnej formie, może naprawdę wyrządzić pewne szkody… Nie będzie łatwo odrzucić go od ręki, ponieważ matematyka wydaje się teoretycznie poprawna… Naprawdę przepraszam, ale muszę zrzędzić na temat tej recenzji – poufnie, potrzebuję teraz twardego i, jeżeli to konieczne, obszernego argumentu za odrzuceniem. “
Tom Crowley, najważniejszy członek zespołu Michaela Manna zajmującego się globalnym ociepleniem, napisał: “Nie jestem przekonany, iż “prawda” jest zawsze warta osiągnięcia, jeżeli odbywa się to kosztem zniszczonych relacji osobistych”.
Kilka wymian e-maili ujawnia, iż niektórzy badacze wierzyli, iż ideologia oparta na dobrych intencjach przebija obiektywną naukę. Jonathan Overpeck, koordynujący główny autor raportu IPCC, zasugerował: “Sztuczka może polegać na podjęciu decyzji o głównym przesłaniu i wykorzystaniu go do kierowania tym, co zostanie uwzględnione, a co pominięte”.
Phil Jones napisał: “Podstawowym problemem jest to, iż wszystkie modele są błędne – nie mają wystarczającej ilości chmur średniego i niskiego poziomu. … To, co zrobił [Zwiers], prowadzi do innych wniosków niż u Caspara i Gene’a! Sądzę, iż można to uratować ostrożnym sformułowaniem”.
Pisząc do Jonesa, Peter Thorne z brytyjskiego Met Office zalecił ostrożność, mówiąc: “Obserwacje nie pokazują rosnących temperatur w tropikalnej troposferze, chyba iż zaakceptujesz jedno badanie i podejście, a odrzucisz wiele innych. Jest to wręcz niebezpieczne. Musimy informować o niepewności i być szczerzy. Phil, mam nadzieję, iż uda nam się znaleźć czas na dalszą dyskusję, jeżeli zajdzie taka potrzeba…”.
W innym e-mailu Thorne stwierdził: “Myślę też, iż nauka jest manipulowana w celu nadania jej politycznego charakteru, co na dłuższą metę może nie być zbyt mądre”.
Inny naukowiec martwi się: “…najwyraźniej w grę wchodzi jakieś dostrojenie lub bardzo duże szczęście. Wątpię, by świat modelowania był w stanie uciec od tego na dłużej”.
Jeszcze inny zauważył: “To niewyobrażalne, iż decydenci będą skłonni podejmować decyzje warte miliardy i biliony dolarów w celu dostosowania się do przewidywanych regionalnych zmian klimatu w oparciu o modele, które choćby nie opisują i nie symulują procesów, które są elementami składowymi zmienności klimatu”.
Jeden z badaczy przewidział bardzo niepokojące konsekwencje: “A co, jeżeli okaże się, iż zmiany klimatu to tylko głównie wielodekadowe naturalne fluktuacje? Prawdopodobnie nas zabiją…”.
Koszty ideologii podszywającej się pod naukę:
Jak zauważył współzałożyciel Greenpeace Peter Moore w programie Fox Business News w styczniu 2011 roku: “Nie mamy żadnego naukowego dowodu na to, iż to my [ludzkość] jesteśmy przyczyną globalnego ocieplenia, które miało miejsce w ciągu ostatnich 200 lat… Alarmizm skłania nas poprzez taktykę straszenia do przyjęcia polityki energetycznej, która stworzy ogromną ilość ubóstwa energetycznego wśród biednych ludzi. Nie jest to dobre ani dla ludzi, ani dla środowiska… W cieplejszym świecie możemy produkować więcej żywności”.
Kiedy Moore został zapytany, kto jest odpowiedzialny za promowanie nieuzasadnionego strachu przed klimatem i jakie są ich motywy, odpowiedział: “Potężna zbieżność interesów. Naukowcy szukający pieniędzy na granty, media szukające nagłówków, uniwersytety szukające ogromnych dotacji od dużych instytucji, fundacje, grupy środowiskowe, politycy chcący, aby wyglądało na to, iż ratują przyszłe pokolenia. I wszyscy ci ludzie zbiegli się w tej sprawie”.
Paul Ehrlich, najbardziej znany z wydanej w 1968 roku książki “The Population Bomb” (“Bomba populacyjna”), informuje w artykule redakcyjnym w czasopiśmie Nature pt. „Klimat strachu [Climate of fear]” z marca 2010 roku, iż lawina wyzwań przeciwstawiających się idei zbliżającej się katastrofy globalnego ocieplenia powoduje, iż jego alarmistyczni koledzy po fachu obsrywają zbroje: „Wszyscy są cholernie obsrani, ale nie wiedzą, co robić”.
Tak, i powinni, ponieważ konsekwencje podporządkowania nauki o klimacie ideologii, niezależnie od tego, jak dobre są intencje, okazały się niezwykle kosztowne.
Biuro Rachunkowe Rządu Stanów Zjednoczonych (GAO) donosi, iż federalne wydatki na klimat wzrosły z 4,6 miliarda dolarów w 2003 roku do 8,8 miliarda dolarów w 2010 roku (łącznie 106,7 miliarda dolarów w tym okresie). Nie uwzględnia to 79 miliardów dolarów więcej wydanych na badania nad technologią zmian klimatycznych, ulg podatkowych dla “zielonej energii”, pomocy zagranicznej w rozwiązywaniu “problemów klimatycznych” w innych krajach; kolejnych 16,1 miliardów dolarów od 1993 roku utraconych dochodów federalnych z powodu dotacji na zieloną energię; lub kolejnych 26 miliardów dolarów przeznaczonych na programy zmian klimatycznych i powiązane działania w “ustawie stymulacyjnej [Stimulus Bill ]” z 2009 roku.
Praktycznie wszystko to opiera się na bezpodstawnych twierdzeniach, iż doświadczamy znanego kryzysu klimatycznego spowodowanego przez człowieka, twierdzeniu opartym na spekulacyjnych teoriach, wymyślonych danych i całkowicie niesprawdzonych modelowanych prognozach. A jakich odkupieńczych rozwiązań pilnie się domagają? Musimy dać dużo pieniędzy ONZ do redystrybucji; porzucić wykorzystanie paliw kopalnych na rzecz silnie subsydiowanych, ale z pewnością obfitych, “darmowych” i “odnawialnych” alternatyw; i rozszerzyć wzrost rządu federalnego, uprawnienia regulacyjne i wzbogacone przez kolesiów kasy kampanii politycznych.
Najwyższy czas zdać sobie sprawę, iż tak naprawdę nie chodzi tu o ochronę planety przed zmianami klimatycznymi spowodowanymi przez człowieka. Nigdy tak nie było.
Na podstawie: In Their Own Words: Climate Alarmists Debunk Their ‘Science’
“Jedyną nadzieją dla świata jest upewnienie się, iż nie będzie kolejnych Stanów Zjednoczonych. Nie możemy pozwolić, by inne kraje miały taką samą liczbę samochodów i stopień uprzemysłowienia, jaki mamy w USA. Musimy zatrzymać kraje Trzeciego Świata w miejscu, w którym się znajdują. Dla reszty świata ważnym jest upewnienie się, iż nie ucierpią ekonomicznie z powodu naszego powstrzymywania ich.” – Michael Oppenheimer, Environmental Defense Fund