I komu to służy?

janadamski.eu 6 miesięcy temu
W czasach mojej młodości – w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku – wszystkie środki masowego przekazu były pod kontrolą partii, która sprawowała wówczas niepodzielną władzę. Do obywateli mógł docierać tylko taki przekaz, który uzyskał akceptację Wydziału Propagandy komitetu partyjnego odpowiedniego szczebla. Na straży poprawności przekazu stał groźny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, czyli państwowo-partyjna cenzura. Akceptację tego urzędu musiał mieć nie tylko każdy tekst publikowany w prasie, wygłaszany w radiu czy w telewizji, ale także wygłaszany publicznie na wydarzeniach kulturalnych i rozrywkowych. Mimo tej wszechobecnej cenzury zdarzały się niekiedy publikacje, które najwyraźniej przemknęły się niepostrzeżenie przez oka sieci. Publikacje, które
Idź do oryginalnego materiału