Historia o tym, jak mój teść stał się dla mnie ojcem

newsempire24.com 1 dzień temu

Zastąpił mi ojca… Historia o tym, jak mój teść stał się dla mnie najbliższą osobą.

Czasami los daje Ci szansę, by zdobyć to, czego zawsze Ci brakowało. Mnie brakowało ojca. Straciłem go zbyt wcześnie — jeszcze jako nastolatek. Jego odejście zmieniło wszystko: dzieciństwo się skończyło, a życie stało się walką. Walką o przetrwanie, o pomoc mamie, o jakąkolwiek przyszłość. Zbyt gwałtownie musiałem stać się dorosłym. I wtedy nie wiedziałem, iż po latach spotkam człowieka, który przywróci mi to uczucie wsparcia, które straciłem wraz ze śmiercią ojca.

Poznałem Agnieszkę — moją przyszłą żonę — na kursie prawa jazdy. Skromna, serdeczna, zdeterminowana. gwałtownie się zaprzyjaźniliśmy, a rok później stałem na progu jej mieszkania, by poznać jej rodziców. Denerwowałem się jak uczniak — serce biło jak oszalałe, dłonie pociły się. Szczególnie, gdy w drzwiach stanął on — jej ojciec, Andrzej Nowak.

Spojrzał na mnie surowo, oceniająco, jak przystało ojcu oddającym córkę obcemu mężczyźnie. Pierwszy wieczór był jak egzamin: pytania zadawane jedno po drugim. Kim są moi rodzice, gdzie pracuję, jakie mam plany na przyszłość, jak zamierzam zapewnić jego córce spokojne życie. Szczerze odpowiadałem na wszystko, a na końcu Andrzej nagle się roześmiał:
— Żartowałem, chłopcze. Ale wiesz… teraz wszystko rozumiem.

Potem spoważniał, westchnął i dodał:
— Ja też straciłem ojca w młodości. Za wcześnie. Dlatego rozumiem Cię lepiej, niż myślisz. jeżeli nie zawiedziesz mojej córki — będę ci jak ojciec. Prawdziwy. Pamiętaj tylko, iż Agnieszka jest dla mnie wszystkim.

Od tego dnia stał się dla mnie kimś więcej niż tylko teściem. Stał się moim mentorem, wsparciem, człowiekiem, do którego zawsze mogłem przyjść po radę. Kiedy z Agnieszką wzięliśmy ślub, Andrzej pomagał nam we wszystkim: w remontach, przeprowadzkach, drobiazgach. Między nami nawiązała się silna, prawdziwa męska przyjaźń. Razem jeździliśmy na ryby, graliśmy w piłkę na podwórku, urządzaliśmy grille na działce. Opowiadał mi o swoim młodym życiu, o tym, jak wychowywał Agnieszkę sam po śmierci żony, jak pracował na dwóch etatach, byleby dać jej wszystko, co potrzebne. Jego historia była mi bliska — jakbym słuchał opowieści o sobie samym, tylko o 20 lat wcześniej.

Minęło kilka lat. Z Agnieszką staliśmy się samodzielni, dostałem awans, ona otworzyła własny mały biznes. Nigdy jednak nie zapominałem, ile zrobił dla nas Andrzej Nowak. I gdy miał mieć 60. urodziny, postanowiłem zrobić prezent, którego nigdy nie zapomni.

Miał stary, trzydziestoletni Polonez. przez cały czas nim jeździł, chociaż samochód już dawno prosił się na zasłużony odpoczynek. Wiedziałem, iż nigdy nie kupiłby sobie nowego — wszystko oddawał dzieciom, wnukom, a siebie zaniedbywał. Skonsultowałem się z Agnieszką i zdecydowaliśmy — kupimy mu auto. Niezbyt drogie, skromne, ale nowe i niezawodne. Takie, na jakie zasługuje.

Przez prawie rok oszczędzaliśmy pieniądze. Odkładaliśmy wszystko, co mogliśmy. Brałem dodatkowe zlecenia, Agnieszka ograniczała wydatki. I w końcu nadszedł ten dzień. Przyjechaliśmy na jego urodziny nowiutkim samochodem — czystym, z pełnym bakiem, ozdobionym wielką czerwoną kokardą.

Kiedy Andrzej wyszedł na podwórko i zobaczył go — zamarł. Potem spojrzał na nas i… zapłakał. Pierwszy raz widziałem, jak ten silny, stonowany człowiek nie potrafi powstrzymać emocji.

— To… to naprawdę dla mnie? — szeptał. — Dla mnie?.. Za co, dzieciaki?.. Przecież nic szczególnego…

A ja chciałem krzyknąć: “Dałeś mi to, czego mi tak brakowało. Byłeś ojcem, gdy mojego już nie było. Nauczyłeś mnie być mężem, przyjacielem, prawdziwym mężczyzną.”

Objął mnie mocno, jak ojciec obejmuje swojego syna. Wtedy zrozumiałem: nie jestem już sierotą. Bo mam Andrzeja Nowaka. I gdyby mój ojciec żył — z pewnością byłby dumny, iż jego syn spotkał takiego człowieka na swojej drodze.

I wiecie, za każdym razem, kiedy siadam z nim do tego samochodu na kolejną wyprawę na ryby, czuję: nie jestem tylko zięciem. Jestem synem. Prawdziwym. Z wdzięcznością w sercu.

Idź do oryginalnego materiału