Historia jakich wiele...

jolanta67.blogspot.com 12 godzin temu
"On nigdy nie doceniał tego co robię, nie interesowały go też moje potrzeby, problemy ani to ile poświęcam dla niego dla dobra naszej rodziny.Tylko brał, nie dając nic w zamian bo uważał, iż mu się należy, iż to powinność czy wręcz obowiązek żony. Po latach małżeństwa zamienił mnie na nowszy model i diametralnie zmienił swoją postawę wobec tej drugiej kobiety." Koniec cytatu. Porzucona żona czuje ogromny żal i jednocześnie nie może pojąć jak to możliwe, iż dla innej kobiety przeszedł taką metamorfozę i nagle stał się idealnym niemal mężem. Oczywiście ta historia podana jest w szalonym skrócie i jest historią jakich wiele. Nie ma więc potrzeby rozwodzić się nad szczegółami. Myślę, iż lepiej pochylić się nad istotą problemu...tzn. nad tym czy aby postawa i przekonania tej porzuconej kobiety nie wpłynęły wcześniej na jakość jej związku. Bo, czy kiedykolwiek żądała od męża podziękowań za to, co robiła dla niego i dla domu? Wybaczcie porównanie – była wieloczynnościowym robotem damskim na jego usługach i to na własne życzenie. Po drugie, czy wyraźnie artykułowała, czego chce od męża, na przykład wyjść, wyjazdów, które on teraz proponuje tamtej, tych kwiatów, pierścionków i ciuchów itp. ? Zapytałabym też: czy kiedykolwiek jeździła sama, jeżeli on jej nie zabierał? Nie? jeżeli NIE to powiedziałabym jej: jest mi ciebie żal, współczuję ci. Wiem, iż jesteś z tego powodu przepełniona goryczą i żalem, ale powiem szczerze: ja bym cię zostawiła nie po dziesięciu a po trzech latach! Nie drwię. Zostawiłabym dlatego, iż ty nie istniałaś, nie byłaś partnerką tylko obsługą. Nie sprzeciwiałaś mu się, starałaś się być idealna. Owszem napracowałaś się, dałaś z siebie wszystko, całą siebie i – to strasznie smutne – nic za to teraz nie masz. Miałaś może przez te lata pewnie poczucie, iż jesteś na adekwatnym miejscu, adekwatnie się zachowujesz, bo tak się nauczyłaś, być może w swoim domu, i przejęłaś te nauki bez cienia wątpliwości. Niestety słabym pocieszeniem jest, iż takich podobnych tobie patriarchalnych kobiet – ciągle jest dużo. Łączy je to, iż są na usługach mężczyzny. Ponieważ on daje jej pieniądze, pozycję, to ona ma poczucie, iż złapała "Pana Boga" za nogi. Ale to on dyktuje warunki. Świadczy to oczywiście o nim, ale też o tobie. Bo mogłaś się postawić, wyartykułować swoje potrzeby. I on by cię za to cenił! Ale tego nie zrobiłaś, tylko potulnie odgrywałaś swoją rolę.– I do czego to doprowadziło? Do tego, iż teraz on znalazł sobie kobietę wymagającą, dbającą o siebie, która go czasem zezłości, ale która go rajcuje! I dlatego ta nowa kobieta dostaje to, czego była żona nie dostawała...
Idź do oryginalnego materiału