Heathrow w ciemnościach. Pożar, który obnażył słabość brytyjskiej infrastruktury

ttg.com.pl 3 dni temu
Fot. Unsplash

W piątek, 22 marca 2025 roku, jedno z najbardziej ruchliwych lotnisk świata – londyńskie Heathrow – zostało sparaliżowane. Gigantyczny pożar w podstacji transformatorowej pozbawił port lotniczy zasilania, powodując zakłócenia w światowym ruchu lotniczym i chaos, którego skutki odczuli podróżni na całym globie.

Według wstępnych informacji, awarii uległ transformator o napięciu 275 000 woltów, co doprowadziło do pożaru wywołanego wyciekiem oleju. Ogień nie tylko odciął Heathrow od prądu, ale także pozbawił zasilania dziesiątki tysięcy okolicznych gospodarstw domowych. Co gorsza – systemy zapasowe zawiodły, a drugi, pobliski transformator nie został uruchomiony. Jak to możliwe?

Heathrow – obsługujące 84 miliony pasażerów rocznie i piąte najbardziej ruchliwe lotnisko na świecie – utraciło pełne zasilanie. W ciągu jednego dnia wstrzymano 1351 lotów, co dotknęło niemal 300 tysięcy pasażerów. Linie lotnicze musiały w trybie awaryjnym przeorganizować całe siatki połączeń, przemieszczając samoloty i załogi w panice.

Władze nie potrafią odpowiedzieć na najbardziej podstawowe pytania: dlaczego lotnisko nie miało wystarczającego zapasowego źródła energii? Dlaczego nie przewidziano możliwości sabotażu lub awarii technicznej? Czy obiekt o tak strategicznym znaczeniu może być zależny od jednego punktu zasilania?

W oficjalnym komunikacie Heathrow stwierdziło, iż „posiada wiele źródeł energii”, jednak żadne z nich nie było w stanie pokryć zapotrzebowania całego portu. Aby utrzymać minimalne funkcjonowanie lotniska, potrzebnych byłoby około 20 generatorów diesla o mocy 1 MW każdy. Heathrow takich nie posiada. Dla porównania – nowoczesne centra danych dysponują zapasowymi instalacjami gotowymi na wiele godzin awarii. Tutaj ich zabrakło.

Eksperci mówią wprost: to porażka planowania. Brak realnej redundancji i zależność od jednego źródła energii są niedopuszczalne w infrastrukturze tej skali. Brytyjska Narodowa Komisja Infrastruktury przyznała, iż sytuacja pokazała pilną potrzebę wprowadzenia krajowych standardów odporności dla infrastruktury krytycznej – nie tylko transportowej, ale także energetycznej i cyfrowej.

Były dyrektor największego dostawcy energii w Wielkiej Brytanii przyznał, iż projekt podstacji przy Heathrow zakładał automatyczne przełączenie na drugi transformator. System ten nie zadziałał. Czy był to błąd techniczny, niedopatrzenie, a może coś więcej?

W obliczu tej katastrofy opinia publiczna domaga się nie tylko wyjaśnień, ale i odpowiedzialności. Premier Keir Starmer i burmistrz Londynu Sadiq Khan unikają odpowiedzi na pytania zadawane przez podróżnych, mieszkańców i ekspertów. Linie lotnicze nie ponoszą odpowiedzialności za brak możliwości lądowania – a Heathrow? Czy poniesie konsekwencje?

Szacunkowe straty sięgają 500 milionów funtów. Ale jeszcze większa jest utrata zaufania. jeżeli jedno ognisko pożaru może unieruchomić węzeł o globalnym znaczeniu – co to mówi o zdolności nowoczesnych demokracji do reagowania na zagrożenia?

Czy pożar był przypadkiem, czy może testem – pozostaje pytaniem otwartym. Jednak jedno jest pewne: to, co wydarzyło się w Heathrow, obnażyło niepokojącą prawdę – iż choćby najbardziej rozwinięte kraje mogą się zatrzymać… od jednej iskry.

Idź do oryginalnego materiału