Dokładnie rok temu projektantka mody Joanna Hawrot otworzyła drzwi swojego podmiejskiego domu dla gości. Stworzyła zupełnie nowy format na polskim rynku – przestrzeń do doświadczania natury i kultury. Jesienią i zimą w HAWROT HOME będzie można odpoczywać w otoczeniu nowych obiektów designu i sztuki.
Joanna Hawrot – sylwetka
Joanna Hawrot od lat prowadzi autorską markę modową. Zaraz po studiach stała się częścią krakowskiej bohemy – tworzyła kostiumy do performance’ów i kuratorowała wydarzenia artystyczne. W jej praktyce dziedziny spotykały się, a moda była zawsze częścią szerszego kontekstu; działaniem plastycznym, przestrzennym, symbolicznym, konceptualnym. Zafascynowana kulturą Japonii zreinterpretowała tradycyjny krój kimona, który stał się znakiem rozpoznawczym tworzonych od 2009 roku kolekcji.
Krojone z 3-metrowych kuponów tkaniny kimona HAWROT gwałtownie stały się też pretekstem do dialogu z najlepszymi polskimi artystkami i artystami: Aleksandrą Waliszewską, Maurycym Gomulickim, Angeliką Markul, a ostatnio Bownikiem & Tomkiem Wichrowskim. gwałtownie też weszły w obieg muzealny. Wystawiano je na ekspozycjach – ostatnio w Muzeum Manggha w Krakowie (2023), a niedługo będą pokazywane na indywidualnej przekrojowej wystawie artystki w Muzeum Narodowym we Wrocławiu (czerwiec 2024) oraz w Tokio (jesień 2024). Multidyscyplinarne myślenie doprowadziło do powstania HAWROT HOME. Zainaugurowany w 2022 roku prekursorski koncept najlepiej oddaje synkretycznego i holistycznego ducha marki.
„Stworzyłam to miejsce z myślą o sobie i swojej rodzinie, ale z czasem pomyślałam, iż chcę się nim dzielić. Od lat towarzyszy mi filozofia ikigai mówiąca o łączeniu pasji i misji. Dlatego zamiast kajaków czy rowerów sercem HAWROT HOME są rzeźby, tkaniny, obiekty, precyzyjnie wybrane przedmioty użytkowe, także część mojej prywatnej kolekcji. Wszystko zamknięte w czarnym pudełku drewnianej bryły otoczonej pachnącym sosnowym lasem, który zagląda do środka przez panoramiczne okna. Można tu usiąść na ławeczce, żeby popatrzeć w gwiazdy. Tak wygląda moja codzienność, tym się karmię i to są moje autentyczne fundamenty” – mówi założycielka HAWROT HOME.
HAWROT HOME
W oddalonym około godziny jazdy samochodem od Warszawy, usytuowanym na działce będącej częścią dawnej kolonii letniskowej, HAWROT HOME króluje cisza. I to zarówno akustyczna, jak i wizualna. Spadzisty dach, czarne deskowanie sprawiają, iż dyskretna bryła wtapia się w krajobraz drewnianej architektury letniskowej z lat siedemdziesiątych. Wnętrze emanuje spokojem. Ściany wyłożone surowym drewnem, podłogi z szarej żywicy, po których można śmiało chodzić bosymi stopami, stonowane meble w bieli i pudrowym różu budują tło dla prac zaproszonych twórców.
Ekspozycja HAWROT HOME FW2023 krąży wokół tematu natury. Centralnym punktem salonu jest monumentalna pracy Anny Bery, wykonana rzemieślniczo, z drewna. Obiekt przypominający wytarty siłami żywiołu kamień, na którym pozostała tafla wilgoci – lustro, opiera się na masywnej nodze i zbiera odbicia z wnętrza. Nad strefą odpoczynku zawisła lampa Justyna Oboladze. Zainspirowany układami funkcjonującymi w przyrodzie, stworzył unikalny system łączeń, który może pączkować w dowolne, komponowane przez niego formy. Ożywione światłem różowe szklane płytki oprawione w mosiądz rzucają geometryczne cienie i stają się świetlnym axis mundi przestrzeni.
Pod kalenicą, umieszczona na wysokości 7 metrów, zainstalowano tkaninę laureatki nagrody Fundacji ING Marty Niedbał. Kobaltowo-pomarańczowy nieregularny obiekt o mięsistej strukturze to nie tylko powrót do idei uziemiania i regeneracji osiąganej dzięki pracy manualnej, ale także historia o podróżowaniu między porządkami – naturalnym i ludzkim. Z kolei różowa gwiazda Maurycego Gomulickiego migrująca między wnętrzem i ogrodem HAWROT HOME to typowy dla artysty czuły poemat – przeskalowana gwiazdka spadająca z nieba w charakterystycznym kampowym różu jest romantycznym spektaklem śmierci, ulotną chwilą zatrzymaną w czasie. We wnętrzu znalazł się także autorski projekt Joanny – jedwabna kotara zrealizowana na kanwie pracy Aleksandry Waliszewskiej.
„Niektórym pomysł, aby wystawiać sztukę w podmiejskim domu na wynajem, wydawał się karkołomny. Ale od początku chciałam wyjąć ją z oficjalnej, galeryjnej, white cube’owej sytuacji i włożyć w nieformalną, intymną, dziką. Prace rezonują tu zupełnie inaczej, szybciej, a dzięki temu, iż są na wyciągnięcie dłoni, każdy z gości może poczuć, ile rzeczywiście wnoszą do naszego życia” – mówi właścicielka, zapraszając do odwiedzin w niewielkiej miejscowości w rejonie Dobre. „Tu zdarzają się same dobre chwile” – obiecuje.
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Kliknij i obserwuj nas w Wiadomościach Google (po wejściu na stronę – kliknij gwiazdkę w prawym górnym rogu).
Zdjęcia: Budzik Studio | budzikstudio.com