Jak to się stało, iż znowu (JUŻ) jest grudzień?!? Gna ten czas bez umiaru! Sporo znanych mi osób mówi, iż listopad ich przeczołgał, zmielił i wypluł, a tu lada moment święta! Dziś rano w aucie nie zamykały się drzwi od strony pasażera (w zimie klamka nie odskakuje i trzeba ją samemu przyklepać, żeby drzwi się zamknęły), co Liliana skomentowała: That a season. Dokładnie tak. Taka, nasza zimowa atrakcja!
Od wczoraj degustujemy pierwszy z naszych adwentowych kalendarzy, który Łucja dostała od Matiego. HERBATKI w prześlicznym opakowaniu! Drugi kalendarz dostanie Mieszko na Mikołajki. To będzie klockowy, bo pomyślałam, iż nie mogę dać 13-latkowi TYLKO piżamy i książek… Btw. Otworzyłam wczoraj mój folder z prezentami prowadzony od 2019 roku i przerzuciłam do excela. Tam jednak tabelki lepiej wyglądają. ORAZ wybrałam fotki do kalendarzy dla dziadków, które DZIŚ chcę wrzucić na tę platformę, gdzie je składam.
Mikołajki już w piątek, w tym tygodniu czekają mnie dwa dni poza domem, a w sobotę dzień spędzę w mieście gdzie jest ośrodek egzaminacyjny, co to w nim Łucja będzie prawko robić. Może jeszcze w grudniu? Blisko nas nie ma wolnych terminów, panna przekierowana przez szkołę jazdy robi w innym miejscu, ale chcemy tam się stawić, by sobie z lokalnym instruktorem pojeździła.
<><>
- Zobacz Lila. Dostałam też zawieszkę z lemurem z Madagaskaru, breloczek ze słonikiem ze Sri Lanki i długopis z kliniki przeszczepu włosów w Turcji.
- Chcę go do szkoły.
- A proszę Cię bardzo.