Za trzy dni odpływa statek
Mam dużo czasu
Tu zawsze jest dużo czasu
Na wzniesieniach przy morzu
Patrzę cicho w przestrzeń
Wyciszam i wracam do ustawień fabrycznych
Jakbym był u siebie
Kolonizuję widoki
Dłońmi osiadam na mchu
Widzę zatokę
Bez statków na redzie
Jak tu lekko się oddycha
Przypominam pustynię
Na krańcu i środku świata
Też nie było pospiechu
Otrząsam bo jestem kim jestem
Wracam jednak
W majestatyczne widoków odrętwienia