„Granice nie są murem, tylko filtrem” — dr Mateusz Grzesiak o pomaganiu bez utraty siebie

ohme.pl 1 tydzień temu

W świecie, w którym dobroć stała się częścią wizerunku, coraz częściej gubimy sens prawdziwej empatii. Dr Mateusz Grzesiak, psycholog i wykładowca Akademii WSB, tłumaczy, dlaczego pomaganie bez granic prowadzi do wypalenia, jak rozpoznać moment, w którym troska staje się przymusem, i jak pomagać innym, nie tracąc przy tym siebie.

Żyjemy w czasie, w którym „bycie dobrym” stało się niemal społecznym obowiązkiem. Czy to dobrze, iż pomaganie stało się modne? Czy może zaczyna być w tym coś niebezpiecznego?
Mateusz Grzesiak: To, iż pomaganie stało się modne, jest zjawiskiem ambiwalentnym. Z jednej strony świadczy o wzroście empatii społecznej – ludzie są bardziej świadomi i wrażliwi na potrzeby innych niż jeszcze dwie dekady temu. Z drugiej strony
pokazuje, iż dobroć stała się częścią autoprezentacji. Wiele osób pomaga nie dlatego, iż czuje, tylko dlatego, iż tak trzeba. Kiedy moralność staje się strategią wizerunkową, przestaje być aktem serca, a zaczyna być obowiązkiem, który zużywa emocjonalnie.

W którym momencie pomaganie przestaje być aktem serca, a zaczyna szkodzić – nam samym lub relacjom, w które się angażujemy?
Pomaganie traci sens, gdy przekracza nasze zasoby emocjonalne. Wtedy zamiast współczucia pojawia się wyczerpanie i poczucie winy. Zjawisko to, znane jako compassion fatigue, dotyczy nie tylko zawodów pomocowych, ale także osób
w życiu prywatnym, które stale biorą na siebie odpowiedzialność za innych. Badania prof. Charlasa Figley z 2017 roku pokazują, iż prawie połowa osób zajmujących się zawodowo wsparciem innych doświadcza objawów emocjonalnego wypalenia. To nie empatia szkodzi, tylko brak równowagi między dawaniem a regeneracją.

Jaki jest mechanizm „nadmiernej empatii”? Dlaczego niektórzy mają problem z odmówieniem pomocy?
Nadmierna empatia nie wynika z wrażliwości, ale z deficytu granic emocjonalnych. To efekt dzieciństwa, w którym dziecko musiało dostosowywać się do emocji dorosłych, zamiast doświadczać ich wsparcia. W dorosłości taki człowiek pomaga, by utrzymać relacje, nie z wyboru, ale z lęku. Pomoc staje się formą kontroli, sposobem na uniknięcie odrzucenia. To nie współczucie, ale strategia przetrwania.

Jakie są najczęstsze konsekwencje przeciążenia pomocą innym?
Przeciążenie emocjonalne prowadzi do utraty energii, pogorszenia pamięci, drażliwości i spadku motywacji a w dłuższej perspektywie – do emocjonalnego odrętwienia. W 2018 roku Emily Peters opublikowała swoje badania, które
przeprowadziła wśród pielęgniarek i terapeutów. Wynika z nich, iż aż 80% osób zgłaszało objawy chronicznego zmęczenia współczuciem. To stan, w którym organizm reaguje jak po długotrwałym stresie: wzrasta poziom kortyzolu, spada odporność i zdolność koncentracji.

Jak wygląda mechanizm wypalenia u osób, które zawodowo wspierają innych?
Wypalenie zaczyna się od idealizmu – przekonania, iż można pomóc wszystkim. Potem pojawia się frustracja, bo rzeczywistość nie nadąża za intencją. W końcu człowiek działa bez emocji – automatycznie, z poczucia obowiązku. Badania Christiny Maslach i Michaela Leitera (z 2016 roku) pokazują, iż od jednej piątej do dwóch trzecich osób w zawodach pomocowych doświadcza objawów wypalenia, a kluczowym czynnikiem ochronnym jest samoświadomość i przerwy w dawaniu.

Gdzie są zdrowe granice w pomaganiu?
Granice nie są murem, tylko filtrem. Ich zadaniem jest chronić to, co w nas najcenniejsze, czyli uwagę, energię, czas. Rozmywają się wtedy, gdy zaczynamy brać odpowiedzialność za cudze emocje i decyzje. Pomoc przestaje być wtedy
wsparciem, a staje się ratowaniem. Zdrowa granica polega na świadomości: mogę być przy tobie, ale nie zamiast ciebie.

Wielu ludzi ma poczucie winy, gdy wybiera siebie zamiast innych. Jak nauczyć się dbać o siebie bez wyrzutów sumienia?
Trzeba rozumieć, iż troska o siebie to nie egoizm, ale obowiązek. Nie można nalać z pustego kubka, a jednak większość ludzi próbuje. W polskim badaniu CBOS (2022 r.) większość kobiet przyznała, iż czuje winę, gdy dba o siebie kosztem innych. To efekt kulturowych wzorców wychowania, w których poświęcenie uznawane jest za miarę wartości. Dojrzałość emocjonalna zaczyna się wtedy, gdy uczymy się dbać o siebie bez tłumaczenia i bez przepraszania.

Jak wygląda dojrzała postawa pomagania – taka, która karmi, a nie wypala?
Dojrzała pomoc jest świadoma. Nie wynika z litości, ale z siły. Nie karmi ego, tylko relację.

Osoby potrafiące odróżniać emocje własne od cudzych czują większą satysfakcję z pomagania i rzadziej się wypalają. Pomagają nie dlatego, iż muszą, ale dlatego, iż tak wybierają.

dr Mateusz Grzesiak

Jak na nasze postawy wobec pomagania wpływa kultura?
Polska wciąż funkcjonuje w modelu „bądź dobry, choćby jeżeli cię to boli”. Wychowanie oparte na posłuszeństwie i wstydzie uczy tłumienia emocji, nie ich rozumienia. W badaniach międzykulturowych Polacy dwa razy częściej niż mieszkańcy państw skandynawskich wskazują, iż dzieci powinny być posłuszne, a nie ekspresyjne. To kulturowy program, który sprawia, iż łatwiej nam poświęcać się dla innych niż dbać o siebie.

Jakie konkretne strategie self-care poleciłby Pan osobom, które dużo dają z siebie innym?
Po pierwsze: rytuały regeneracji – krótki czas w ciągu dnia, gdy nic nie dajesz, tylko oddychasz. Po drugie: granice poznawcze – zanim pomożesz, zapytaj: „czy to moje uczucie, czy cudze?”. Po trzecie: sen i ruch – mózg potrzebuje biologicznego resetu,
by utrzymać równowagę emocjonalną. Po czwarte: umiejętności miękkie – czyli zdolność zarządzania myślami, emocjami i zachowaniami w sposób świadomy i celowy. To praktyczny język dorosłej empatii, za pomocą którego można pomagać bez
utraty siebie. Bo prawdziwa dobroć nie polega na poświęceniu. Polega na tym, iż umiesz dawać nie tracąc siebie w tym procesie.

Autor: Hanna Maria Sawicka

Idź do oryginalnego materiału