Graffiti – sztuka czy wandalizm?

kulturalnemedia.pl 15 godzin temu

Graffiti od lat budzi kontrowersje. Dla jednych to wyraz artystycznej ekspresji i sposób na ożywienie miejskiej przestrzeni, dla innych – akt wandalizmu i niszczenie mienia publicznego oraz prywatnego. Gdzie przebiega granica między sztuką uliczną a dewastacją? Czy graffiti może być pełnoprawnym elementem kultury, czy zawsze pozostanie formą nielegalnej działalności?

Historia graffiti – od buntowników do artystów

Historia graffiti sięga starożytności – już w starożytnych Chinach odkryto na murach, które można uznać za pierwowzór współczesnych tagów. W latach 60.i 70. XX wiek, zwłaszcza w Nowym Jorku, graffiti nabrało nowego wymiaru. Stało się jednym z filarów kultury hip-hopowej, formą buntu przeciw systemowi i sposobem na pokazanie światu swojej obecności w miejskiej przestrzeni. Początkowo graffiti powstawało nielegalnie na ścianach budynków, ale z czasem zaczęło zyskiwać uznanie w świecie sztuki.

Graffiti jako sztuka

Wielu uznanych artystów zaczynało od graffiti. Banksy, Stinkfish czy Ron English to tylko niektórzy uliczni artyści, którzy sprawili, iż sztuka uliczna stała się rozpoznawalnym nurtem w sztuce współczesnej. Ich prace często mają głęboki przekaz. Stanowią swego rodzaju manifesty społeczne, polityczne czy filozoficzne, a same murale stają się atrakcjami turystycznymi. Wiele miast, zamiast walczyć z graffiti, zaczęło je wspierać, organizując festiwale street artu i wyznaczając legalne ściany dla twórców.

Murale, czyli duże, dopracowane malowidła na ścianach budynków, nie tylko upiększają przestrzeń, ale też niosą ważne przesłanie. Przykładem jest Berlin, gdzie pozostałości Muru Berlińskiego stały się płótnem dla Dmitriego Vrubela. o najsłynniejszy mural zdobiący Mur Berliński. Braterski pocałunek przedstawia dwóch polityków Leonida Breżniewa i Ericha Honeckera zjednoczonych w socjalistycznym braterskim pocałunku. Mimo iż praca została zniszczona w 2009 roku, to została ponownie odtworzona przez Dmitrija Wrubla.

Graffiti jako akt wandalizmu

Z drugiej strony, nie każde graffiti można uznać za sztukę. Tagi (czyli proste podpisy wykonane sprayem) na elewacjach budynków, pociągach czy zabytkach często są postrzegane jako zwykły wandalizm. Nie tylko szpecą przestrzeń publiczną, ale także generują wysokie koszty związane z ich usuwaniem. Właściciele nieruchomości, na których pojawia się nielegalne graffiti, często muszą ponosić wydatki na jego zamalowanie, co budzi uzasadniony sprzeciw.

Prawo w wielu krajach traktuje nielegalne graffiti jako wykroczenie lub przestępstwo. W Polsce za nielegalne malowanie na cudzej własności grozi grzywna, a w niektórych przypadkach choćby kara pozbawienia wolności. Mimo to wielu młodych twórców nie zraża się i przez cały czas wybiera nielegalne ściany jako miejsce swojej ekspresji.

Gdzie przebiega granica?

Czy istnieje złoty środek między sztuką a wandalizmem? Coraz więcej miast decyduje się na kompromis, wyznaczając specjalne strefy, gdzie artyści mogą legalnie tworzyć swoje prace. Takie działania nie tylko ograniczają nielegalne graffiti, ale również pozwalają na rozwój ulicznej sztuki.

Graffiti może być zarówno sztuką, jak i wandalizmem – wszystko zależy od kontekstu, miejsca i formy. Świadoma twórczość, która wnosi wartość artystyczną i społeczną, powinna być wspierana. Jednak niszczenie prywatnej własności czy zabytków dla własnej satysfakcji trudno nazwać sztuką. Może więc warto nie walczyć z graffiti jako całością, ale skupić się na promocji jego wartościowych form?

Bundesarchiv, B 145 Bild-F088809-0038 / {Creator:Joachim F. Thurn,
Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Germany
Idź do oryginalnego materiału