Wario, przecież nic takiego strasznego się nie stało! No, zdarza się tak u mężczyzn poniosło go, nie zdążył się zatrzymać. Bądź mądrzejsza. Naprawdę oddasz męża jakiejś dziewczynie? Ona pomyśli, iż cię pokonała! Walcz o rodzinę! przekonywała teściowa.
W sobotę rano Wara zawiozła syna do rodziców. Umówiła się, iż Denis zostanie u nich na jakiś czas.
Wróciwszy do domu, Barbara wyjęła z balkonu kartonowe pudła i zaczęła pakować rzeczy. Najpierw z pokoju dziecięcego.
Układała ubrania, zabawki, książki, zaklejała pudełka taśmą i podpisywała. Jeszcze chwila, a w pokoju zostaną tylko meble, których Barbara nie zamierzała zabierać ze sobą.
Około południa zadzwonił telefon. Wara spojrzała na ekran teściowa.
Dzień dobry, Nino Wiktorowno.
Dzień dobry, Wario. Jarosław mi wszystko opowiedział. Rozumiem jest ci przykro. Ale może nie spiesz się tak? Zaczekaj, ochłoń trochę, pomyśl. Może nie warto od razu niszczyć rodziny? spytała teściowa.
To nie ja niszczę rodzinę, tylko Jarosław odpowiedziała Wara.
Wario, nie zwalniam go z odpowiedzialności! Ale może na pierwszy raz mu wybaczysz?
O jakim pierwszym razie pani mówi? Pani syn od pół roku spotyka się ze swoją koleżanką z pracy, oszukuje mnie. A pani mówi wybacz? Nie powiedziała Barbara.
Wario, proszę, pomyśl jeszcze. Przecież odbierasz Deniskowi ojca. A Jarek tak kocha syna!
Nino Wiktorowno, Jarosław będzie mógł widywać się z Denisem, nie zamierzam mu przeszkadzać. Ale żyć z pani synem już nie chcę. I zakończmy tę rozmowę pakuję rzeczy, nie mam czasu.
Wara zapakowała dwie ostatnie paczki, przeszła do sypialni i zaczęła wkładać do waliz swoją garderobę.
Teściowa pojawiła się w mieszkaniu dokładnie godzinę później. Nina Wiktorowna uznała, iż w osobistej rozmowie uda się jej przekonać synową, by nie rozbijała rodziny.
Rozmowa potoczyła się po raz kolejny w kółko:
Wario, przecież nic takiego strasznego się nie stało! No, zdarza się tak u mężczyzn poniosło go, nie zdążył się zatrzymać.
Bądź mądrzejsza. Naprawdę oddasz męża jakiejś dziewczynie? Ona pomyśli, iż cię pokonała! Walcz o rodzinę!
Nino Wiktorowno, Jarosław to nie puchar przechodni, żebym o niego walczyła! Proponuje pani, żebym zaprosiła tę Janę na pojedynek? Czy na ring bokserski? A co ona tu ma do rzeczy? Gdyby nie było Jan






