Gorzka prawda na poduszce: „Zostaję na zawsze”

twojacena.pl 2 tygodni temu

Gorzka prawda na poduszce: „Przyjechałam na zawsze”

Agata wróciła do domu ze złamanym sercem. Wszystko w środku podpowiadało: mąż znów nie nocował w domu. A po porozrzucanych rzeczach i brudnych naczyniach widać było, iż gdzieś się spieszył, zostawiając po sobie tylko ślady obojętności. Mechanicznie zaczęła sprzątać, gdy nagle zastygła. Na poszewce — obcy, rudy, długi włos. Drżącymi rękami przeszła do kuchni — dwa kieliszki, szminka. Patrzyła na to wszystko, jak przez zamgloną szybę. Tym razem jednak nie płakała. Wiedziała jedno: czas działać.

Kiedyś miała zwyczajne marzenie — znaleźć księcia z bajki. Pochodząca z małej wioski, zawsze pragnęła wielkiego miasta, pięknego życia, miłości. Uczyła się, pracowała wieczorami w restauracji, pomagając cioci Zosi, która po rozwodzie ledwo wiązała koniec z końcem. Pieniędzy brakowało. Matka przysyłała trochę, ale w nowej rodzinie ojczyma obce dziecko zawsze stało z boku. Wszystko, co osiągnęła, zdobyła sama. I wierzyła: miłość kiedyś wyrwie ją z szarości.

I przyszła. Do restauracji często zaglądał Marek — starszy, pewny siebie, z pieniędzmi. Zakochała się od pierwszego wejrzenia, nie wiedząc, iż ma nie tylko samochód, ale i kolejkę adoratorek. Zauważył ją. I Agata gwałtownie zastąpiła wszystkie — choćby tę „narzeczoną”, która okazała się tylko chrześniaczką ojca. Marek wybrał ją.

Ślub był jak z filmu — wystawny, drogi, olśniewający. Rodzice Marka przyjęli ją z wymuszonym uśmiechem, ale ustąpili: syn późny, ukochany, jego słowo — święte. Teściowa rządziła wszystkim: od sukni po kolor włosów synowej. Agata potakiwała. Wierzyła, iż ją zaakceptowali. W rodzinie był porządek, ciepło, troska. Cały rok — jak w bajce.

Ale czas mijał. Ciąża nie nadchodziła. Pewnego dnia teściowa postawiła sprawę jasno:

— Zapisałam cię do lekarza. Czas sprawdzić, w czym problem.

Agata czuła się świetnie. Nie sprzeciwiła się. A potem padł wyrok: dzieci nie będzie. Nigdy.

Wracała do domu, nie wiedząc, jak to powiedzieć. Jak żyć dalej? Ale gwałtownie zrozumiała — nie będzie musiała. Wszystko zostało już powiedziane. Przez teściową.

— Nic nie szkodzi, damy radę. Ważne, iż jesteśmy razem — rzekła.

Marek zapewnił: „Nie zostawię cię”. Uwierzyła. ale z czasem zaczęły się wizyty u lekarzy, klinik, zabiegi. A on coraz częściej znikał. Potem przeprowadził się do sąsiedniego pokoju. W końcu nocował głównie u rodziców.

Życie toczyło się dalej, ale już nie razem. U przyjaciółki Ani urodził się syn. Agata została chrzestną. Staś stał się jej światłem. ale Ania i jej mąż zginęli w wypadku. Chłopiec został sierotą. Zanim Agata zdążyła go odwiedzić, zabrał go Krzysiek — brat Ani, ten sam, który kiedyś nosił jej cukierki i zeszyty.

— My już starzy — powiedzieli rodzice Ani. — A on młody, ma przed sobą ślub. Niech sam wychowa.

Agata nie mogła tego znieść: dziecko będzie miało macochę. W głowie zrodził się plan: zabrać Stasia. Może Krzysiek się zgodzi.

Ale Krzysiek nie ustąpił:

— To mój siostrzeniec. Obiecałem siostrze — nigdy go nie opuszczę!

I nagle, jak w gorączce, dodał:

— A jeżeli chcesz — wyjdź za mnie. Będziemy go wychowywać razem. Zawsze cię kochałem, a ty nosa zadzierałaś.

— Oszalałeś?! — wyrzuciła z siebie Agata. Potem pożałowała. Ale było za późno.

Wróciła do domu złamana. A teraz — obcy włos na poduszce. Szminka. Kieliszki. Prawda ciąła jak nóż. Czy w ogóle był u rodziców? A te „wyjazdy służbowe”?

Wszystko, co ich łączyło, to obowiązek, przyzwyczajenie, strach przed samotnością. gwałtownie spakowała rzeczy, dokumenty, zostawiła kartkę:

„Tak będzie lepiej dla wszystkich…”

Marek będzie miał dzieci. Jego rodzice — wnuki. Krzysiek — rodzinę. Staś — matkę. A ona?

Miłość? Kto wie, co to takiego. Może już jest blisko.

Krzysiek otworzył drzwi zaspany, zmieszany:

— Znowu ty?.. Czego chcesz?

Agata zamknęła oczy i szepnęła cicho:

— A ja… przyjechałam na zawsze…

Idź do oryginalnego materiału