Czy mając niemal 100 lat, można rozwinąć swoją karierę tak, by stać się jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon mody? Zdecydowanie tak! Dowiodła tego Iris Apfel, projektantka wnętrz i właścicielka firmy zajmującej się tkaninami, która w wieku 98 lat została modelką firmy IMG, a mając 99 zaprojektowała kolekcję ubrań dla H&M. Iris, w swoich ogromnych okularach i barwnych strojach, zapisała się w historii jako jedna z oryginalniejszych postaci współczesnej mody.
– Dzyń, dzyń – rozlega się dźwięk telefonu w mieszkaniu Iris. Staruszka podnosi słuchawkę i słyszy głos Harolda Koda, naczelnego kuratora w Instytucie Kostiumologii w Metropolitan Museum of Art. Jest rok 2005, a propozycja mężczyzny nie do odrzucenia. Kurator zachęca 84- letnią wówczas emerytowaną projektantkę do zorganizowania pokazu jej biżuterii i dodatków do ubrań. Zadanie polega na dostarczeniu co najmniej pięciu strojów na pokaz. – Bagatela! – myśli Apfel i godzi się na współpracę. Ostatecznie, po przejrzeniu wielu pudeł i pokoi wypełnionych ubraniami, Iris z kuratorem wybierają ponad trzysta sztuk odzieży i setki dodatków.
Wystawa „Rara Avis” (łac. „rzadki ptak”) przyciąga tłumy i przynosi Iris sławę, o jakiej wcześniej nie śmiała choćby marzyć. Ludzie zaczynają rozpoznawać ją na ulicy, a dziennikarze zapraszać na wywiady – z dnia na dzień staje się celebrytką.
Chociaż rozpoznawalność Iris przychodzi nagle, to ukoronowanie całego jej życiowego doświadczenia, które pracowicie zbierała przez długie lata.
Stroje i dodatki z kolekcji Iris Apfel prezentowane podczas wystawy „Rara Avis”.
Trudne początki i wielkie ambicje
Iris ukończyła historię sztuki w Nowym Yorku i projektowanie na uniwersytecie w Wisconsin. Początki jej kariery nie należały do najłatwiejszych. Po ukończeniu koledżu marzyła o posadzie redaktorki modowej i pracy w paryskim Vogue. Dla absolwentki bez znajomości znalazło się jedynie stanowisko kuriera – za nędzną pensję i bez możliwości pisania swoich tekstów. Iris, wiedziona większymi ambicjami, odeszła z redakcji i zdobyła zatrudnienie jako asystentka Roberta Goodmana, cenionego rysownika mody męskiej. Dzięki tej pracy poznała nowych ludzi i śmietankę towarzyską ówczesnego Manhattanu. Wśród nich była Elinor Johnson, która zajmowała się dekorowaniem luksusowych mieszkań. Kiedy zaczęła powiększać swój zespół projektantów, zaprosiła do niego Iris. Chociaż był środek II wojny światowej, a zdobycie modnych mebli graniczyło z cudem, Iris rozpierała energia i za wszelką cenę chciała dowieść swojej wartości.
Po pierwszych pozytywnych opiniach przełożonej, przed Iris pojawiła się kolejna szansa i powrót do marzeń o posadzie reporterki. Kultowy hotel Grossinger’s w Nowym Yoku poszukiwał osoby, która weźmie udział w różnych przyjęciach, napisze z nich relacje i przeprowadzi wywiady z gośćmi. I to nie byle jakimi gośćmi – nowojorskim establishmentem i ówczesnymi gwiazdami estrady, które umiały wczasowiczom wieczory. Iris zgodziła się bez zastanowienia i był to zawodowy strzał w dziesiątkę. Chociaż nie zdobyła dużych sukcesów w pisaniu, dała się poznać jako wschodząca ikona stylu – z doskonałym gustem łączyła stroje z dodatkami i choć nie miała na to zbyt wielu pieniędzy, zbierała komplementy i wzbudzała duże zainteresowanie.
Nagle zamożni ludzie zaczęli zwracać się do niej z prośbą o urządzenie mieszkań – chociaż Iris nie miała żadnego portfolio ani dużego doświadczenia – panowało przekonanie, iż skoro potrafi się tak gustownie ubrać, na pewno nie będzie miała problemu z zaprojektowaniem wnętrz. Po nitce do kłębka i od jednego projektu do kolejnych rekomendacji, jej teczka z rekomendacjami pęczniała.
W 1948 roku wyszła za mąż za Carla Apfela i zdecydowała się założyć z nim firmę.
Przeciwniczka minimalizmu i wielbicielka pchlich targów
Firma Apfel’ów zajmowała się tekstyliami i reprodukcjami dawnych tkanin. Chcąc wyszukać najlepsze materiały, Iris wielokrotnie podróżowała po Europie, gdzie w mogła w pełni poświęcić się swojej pasji – buszowaniu po antykwariatach i pchlich targach. Kupowała rzeczy, które wpadły jej w oko – biżuterię, stare ornaty, tuniki – bez znaczenia, czy kosztowały pięć dolarów czy sto. Dla niej najważniejszy był styl, a ten jak mawiała, nie miał swojej ceny.
W ten sposób, krok po kroku, powiększała swoją garderobę. Na początku mieściła się na kilkunastu wieszakach i w jednym pokoju. Później zaczęła zajmować kolejne, dla których jedno mieszkanie było za małe. Dziesiątki butów, setki bransoletek i niezliczone sukienki – kolekcje Iris wypływały z szaf i kipiały na ciasnych wieszakach, ale kto by się tym przejmował! Na pewno nie ikona mody, dla której minimalizm był wynaturzeniem – Więcej to więcej, a mniej to nuda – powtarzała Iris.
„Nie lubię u siebie minimalizmu. Lubię być otoczona mnóstwem przedmiotów, których widok sprawia mi przyjemność.”
– Iris apfel, „przypadkowa ikona. refleksje geriatrycznej nastolatki”, wyd. arkady„Nie ubieram się po to, aby się na mnie gapiono – ubieram się dla siebie. jeżeli nie ubierasz się jak wszyscy, nie musisz myśleć jak wszyscy”.
– Iris apfel, „przypadkowa ikona. refleksje geriatrycznej nastolatki”, wyd. arkadyPasja do tkanin rodem z dzieciństwa
To matka zaraziła młodą Iris pasją do dodatków. Jak wspominała po latach, matka wpoiła jej przekonanie, iż lepiej kupić kilka klasycznych ubrań z porządnych materiałów, np. małą czarną, a później dobrać do nich różne dodatki. Dzięki temu mogą powstać dziesiątki różnych stylizacji. Taką zasadą kierowała się Iris w dorosłym życiu, chociaż ubrań miała trochę więcej niż kilka klasyków
Dziewczyna przebywała często pod opieką babci. Iris wspominała, iż to właśnie ona sprawiła, iż jako nastolatka odkryła swoją pasję strojów. Jako filantropka i współzałożycielka szpitala, babcia pomagała chorym i potrzebującym. Pewnego wieczoru, chcąc zabawić małą Iris podczas przyjęcia, wysypała z szafy wory z różnokolorowymi materiałami, z których wnuczka mogła stworzyć, co tylko chciała. Tak narodziła się nowa pasja dziewczynki, a z jednego wieczoru narodziły się dziesiątki innych, podczas których Iris siadała na podłodze i wyczarowywała z różnych skrawków ubrania. W nagrodę za pracowitość babcia pozwalała jej zabrać gotowe zestawy do domu.
Grunt to spontaniczność
Małżeństwo Iris z Carlem trwało 68 lat. W tym czasie ich firma rozkwitła, podobnie jak długa relacja, która dla projektantki była spełnieniem wizji o miłości aż po grób.
Jak przyznała Apfel po latach, nigdy nie działała według przygotowanego wcześniej planu, większość decyzji podejmowała spontanicznie, w zależności od tego jakie drzwi się przed nią otwierały. Tak było na przykład pod koniec lat 40., kiedy nastąpił kryzys i spadek zamówień w jej wnętrzarskim biznesie. Stara znajoma ze szkoły poleciła jej wówczas spotkanie ze swoim ojcem, który był znany jako geniusz od sprzedaży tekstyliów. Po wymianie różnych pomysłów na rozkręcenie firmy Apfel’ów, udało im się nawiązać współpracę z Papą – on miał zajmować się fabryką, Iris projektowaniem, a Carl sprzedażą i formalnościami. Początkowo produkowali materiały tylko na zamówienie, później zaczęli zwiedzać Europę w poszukiwaniu dawnych, wyjątkowych tkanin, które następnie odtwarzali. Wyspecjalizowali się w replikach tkanin z XVII, XVIII i XIX wieku. Iris nawiązała relacje z antykwariuszami i sprzedawcami, dzięki którym zdobywała nową wiedzę i wsiąkała w świat sztuki. Biznes kwitł.
„W poprzednim życiu musiałam być myśliwym-zbieraczem. Lubię każde miejsce, gdzie mogę buszować. Uwielbiam dreszczyk polowania i niespodzianki. Uwielbiam grzebać w pojemnikach i znajdować rzeczy. Ogarnia mnie wtedy podniecenie, przepełnia energia i pociąga tajemnica, nigdy nie wiadomo bowiem, co się znajdzie – dlatego jest to tak ekscytujące”.
– Iris apfel, „przypadkowa ikona. refleksje geriatrycznej nastolatki”, wyd. arkadyPraca w Białym Domu
W czasie prowadzenia firmy Old World Weavers przez Iris i Carla, czyli od 1950 do 1992 roku, pracowali nad odnawianiem wystroju Białego Domu dla dziewięciu prezydentów – od Harry’ego S. Trumana po Billa Clintona. Nie zmieniali umeblowania pomieszczeń, a starali się jak najdokładniej odtworzyć stare tkaniny.
Musieli zagwarantować idealną zgodność oficjalnych pomieszczeń z ich pierwotnym wyglądem. Wyjątek stanowiły pokoje mieszkalne – tam panowała całkowita dowolność, a członkowie pierwszej rodziny mogli dekorować sypialnie i prywatne salony tak, jak im się podobało. Iris była wtedy w swoim żywiole, doradzając pierwszym damom, jaki materiał poduszek będzie pasował do sofy, czy jaki kolor powinny mieć zasłony.
„Podróże wzbogacają życie, a ja lubię dobrą przygodę. Nigdy nie pojechałabym nigdzie, gdzie nie miałam pracować – nie sprawia mi przyjemności wyjazd do ośrodka wypoczynkowego i bezczynne siedzenie. (…) Razem z Carlem ciągle podróżowaliśmy zawodowo. Objechaliśmy Europę, w Paryżu i Londynie byliśmy wiele razy. Poprzez pracę nawiązaliśmy mnóstwo znajomości, dzięki którym poznaliśmy świetne targi i dowiedzieliśmy się, kto sprzedaje najlepsze rzeczy z każdej dziedziny. Odkrywaliśmy wszystko, chodząc”.
– Iris apfel, „przypadkowa ikona. refleksje geriatrycznej nastolatki”, wyd. arkadyJak dożyć 200 lat? Iris radzi
Bez wątpienia Iris Apfel była niezwykłą kobietą, która przez całe życie nie oszczędzała się, a jednocześnie starała, aby praca dawała jej satysfakcję i spełnienie. Kochała to, co robi i otaczała się życzliwymi jej osobami. To właśnie w pracy odnajdywała źródło energii, a ulubione zajęcia sprawiały, iż nie koncentrowała się na myśleniu o swoim wieku i negatywnych emocjach. – Starzenie się nie jest dla wymoczków. Człowiek zaczyna się rozpadać, trzeba jednak brać się w garść i sklejać do kupy. Starzenie się może się nie podobać, ale jaki mamy wybór? Jesteś tu i teraz – zaprzyjaźnij się z tym, co masz – mawiała niemal 100-letnia Iris.
Iris Apfel do końca zachwycała swoim uśmiechem, stylem i poczuciem humoru. Po sukcesie wystawy „Rara Avis” została zaproszona do prowadzenia zajęć na Wydziale Tkanin i Ubiorów Szkoły Ekologii Człowieka. Po 90-tym roku życia jej kariera rozkwitła – Iris brała udział w kampaniach reklamowych, projektowała ubrania i kosmetyki dla znanych marek. Nakręcono o niej film, a firma Mattel stworzyła lalkę Barbie na jej podobieństwo.
Mówiła o sobie, iż jest Najstarszą Żyjącą Nastolatką Świata. Zmarła 1 marca 2024 roku, w wieku 102 lat.
*
Wszystkie obrazy zamieszczone w tym wpisie pochodzą z książki „Przypadkowa ikona. Refleksje geriatrycznej nastolatki” Wydawnictwa Arkady. Publikacja przedstawia historię Iris Apfel – znajdziemy w niej mnóstwo anegdot dotyczących jej życia prywatnego i zawodowego. Narracja jest poprowadzona w pierwszej osobie – to Iris opowiada nam o swoim życiu, nie pomijając okresu dzieciństwa, osobistych porażek, małych i większych sukcesów. Wszystko to opatrzone wyjątkowymi zdjęciami jej stylizacji – zarówno z młodości, jak i z bardziej dojrzałego wieku. Dzięki temu mamy niebywałą szansę prześledzić ewolucję jej stylu i podziwiać gromadzone przez lata skarby.
Oprócz wiedzy na temat sztuki, mody i najlepszych tekstylnych zakątków Europy, „Przypadkowa ikona” dostarcza nam potężnej garści inspiracji – książka jest naszpikowana cytatami Iris, które motywują do rozwoju i odkrywania euforii życia.
Artykuł powstał na podstawie książki „Przypadkowa ikona. Refleksje geriatrycznej nastolatki„, której patronuje strona www.SzlakiSztuki.pl.