Gdzie jest miłość?

polregion.pl 23 godzin temu

**Gdzie ona jest, miłość?**

Kinga była radosną, pełną życia, kochliwą dziewczyną. Chłopacy zawsze kręcili się wokół niej, ale ona się nie spieszyła, wybierała. Im starsza się stawała, tym wyższe stawiała wymagania wobec swojego wybranka.

Mama wychowywała ją sama. Kinga dobrze wiedziała, co to znaczyć liczyć każdą złotówkę. Nie miała wszystkiego, co jej koleżanki i koledzy z klasy. Postanowiła więc, iż wyjdzie tylko za kogoś zapewniającego dostatnie życie.

I w końcu spotkała wymarzonego mężczyznę: inteligentnego, przystojnego, z sukcesem, pieniędzmi, mieszkaniem w Warszawie i nowym autem. Czego więcej można chcieć? Książę z bajki, po prostu. Oczywiście, zakochała się. Kinga była ładna, ale poza urodą nie miała wiele do zaoferowania. Młodość i uroda też mają swoją cenę, ale tego jeszcze nie rozumiała.

Krótko mówiąc – oszalała z miłości. Trudno się nie zakochać, gdy ktoś obsypuje cię uwagą, spełnia każde kaprysy, a wszyscy wokół patrzą z zazdrością.

Kinga postanowiła zabrać swojego wybranka do domu, by poznał mamę. Była pewna, iż mama będzie zachwycona. W końcu każda matka pragnie dla córki najlepszego męża. A co może być lepszego? Córka będzie się wić jak pączek w maśle. O takim zięciu można tylko marzyć. Ale gdy narzeczony wyszedł, mama wyraziła zupełnie inne zdanie.

— Tak, to solidny kandydat. Tylko nie wiem, co on w tobie widzi. Jesteś młoda i ładna, ale takich dziewczyn jest mnóstwo. Dlaczego wybrał akurat ciebie? Oj, córeczko, lepiej byś znalazła kogoś prostszego. Jesteście z różnych światów. Do tego on jest od ciebie dużo starszy. Pewnie był żonaty, ma dzieci. Nie rób takich oczu! Teraz wydaje się, iż to nie ma znaczenia, ale uwierz mi — nie będziesz z nim szczęśliwa.

— Zobaczymy, — odparła dumnie Kinga. — Z żoną już dawno się rozwiódł. A syn mieszka za granicą.

— Będziesz musiała się bardzo starać, żeby sprostać jego oczekiwaniom. Pamiętasz historię Kopciuszka? Książę zakochał się w niej na balu, gdy była ubrana jak księżniczka. W bajce to działa, ale w życiu różnice w końcu wyjdą na wierzch. On będzie mówił o interesach, a ty o gotowaniu i sprzątaniu. W końcu i tak wróci do swojej rzeczywistości. Społeczeństwo go do tego zmusi. Będzie się za ciebie wstydził. Jesteście z różnych światów, — westchnęła mama. — Pobawi się z tobą i odpuści.

— Nie spodziewałam się tego po tobie, mamo. Myślałam, iż się ucieszysz. A ty jak zawsze tylko narzekasz. Więc co? Mam nie wychodzić za mąż? Bać się, iż mnie zostawi?

— Nie jestem przeciwko, tylko… — zaczęła mama, ale Kinga ją przerwała.

— Wyjdę za zwykłego faceta, takiego jak ja. To gwarantuje, iż się nie rozwiedziemy? Nie odradzaj mi, mamo, już podjęłam decyzję. Będę szczęśliwa, dopóki będę. Chociaż raz w życiu nie będę myśleć o pieniądzach.

— Może masz rację, — poddała się mama. — Niech ci Bóg da, żeby to szczęście trwało jak najdłużej, — westchnęła.

Kingę rozpierała duma, gdy kobiety zerkały w stronę Krzysztofa, rzucając jej zazdrosne spojrzenia. Przyjeżdżał po nią do pracy, a koleżanki z biura łamały karki, patrząc za nimi. Ale wybrał ją, więc znaczy, iż ją kocha. A miłość pokrywa wszelkie różnice i niedoskonałości. Co tam jeszcze święty Paweł pisał o miłości?

Krzysztof zrobił jej piękne oświadczyny, podarował pierścionek z brylantem — nie jakiś mały, ale całe siedem karatów, przepiękny i drogi. A ona? Miała zawroty głowy od miłości i szczęścia. Nie, u nich będzie inaczej, nie tak, jak przewidywała mama. Kinga była tego pewna.

Nadszedł czas wybierać suknię ślubną. Kinga długo czekała na tę chwilę, przeglądała strony, marzyła. Ale ceny ją przerażały. Umówili się, iż w weekend pójdą do salonu, ale w ostatniej chwili Krzysztofa zatrzymały interesy. Dał jej kartę, żeby wybrała najpiękniejszą suknię i nie liczyła się z kosztami.

Mamy nie zabrała ze sobą. Przyzwyczajona do oszczędzania, na widok cen tylko by jęczała i łapała się za serce. Bliskiej przyjaciółki, która pomogłaby jej wybrać, też nie miała. Więc Kinga poszła sama.

Gdy zobaczyła rzędy śnieżnobiałych sukien, na moment zamarła, jakby weszła do bajki. Jej przyszłość właśnie taką bajką miała być. Ale gdy spojrzała na cenę pierwszej lepszej sukni, poczuła, jakby ktoś wyrwał ją z tego snu. To była równowartość jej trzymiesięcznej pensji. Poczucie, iż jest tu nie na miejscu, iż nie powinna choćby wchodzić do tak drogiego salonu, ścisnęło ją w żołądku.

Gdy podeszła do niej sprzedawczyni, Kinga aż drgnęła z nerwów. Wzrok, jakim na nią patrzyła, był pobłażliwy, a uśmiech lekko ironiczny. Dziewczynę ukłuło to do żywego. Wzięła się jednak w garść i zaczęła pokręconym językiem opisywać wymarzoną suknię. Jak każda dziewczynka, od dziecka marzyła o tej jednej, choćby rysowała ją w zeszycie.

Sprzedawczyni zaczęła pokazywać suknie, od których Kinga traciła oddech. Postanowiła nie patrzeć na ceny. Krzysztof kazał nie oszczędzać. Powinien być z niej dumny. Ale jak trudno było wybrać! Wszystkie były piękne, każda by jej pasowała. Przymierzała je, aż w końcu zapomniała o całym świecie. A wtedy uśmiech sprzedawczyni stał się już nie pobłażliwy, ale pełen uznania.

Jakie to przyjemne — nie liczyć pieniędzy, wybierać to, co się podoba. Szkoda tylko, iż Krzysztofa tu nie było. Mógłby siedzieć, popijać kawę, jak w filmach, a ona wychodziłaby do niego w kolejnej sukni. On by tylko lekko się krzywił, a sprzedawczynie rzucałyby się szukać czegoś jeszcze lepszego…

W końcu wybrała. Suknia leżała na niej idealnie. Żeby narzeczony jej nie zobaczył, a mama nie zemdlała na widok ceny, Kinga zostawiła ją w salonie aż do ślubu. Wyglądała w niej niesamowicie, podkreślając naturalną urodę i smukłą sylwetkę.

Wesele odbyło się w modnej restauracji pod Warszawą, z fajerwerkami i żywA gdy po latach spotkała go przypadkiem na ulicy, już choćby nie odwróciła głowy, bo prawdziwą miłość znalazła w sobie.

Idź do oryginalnego materiału