Każda matka pragnie dla swojego dziecka jak najlepiej. Ale co się dzieje, gdy nadmiar opieki zamienia się w problem? Historia mojej relacji z dorosłą córką, Kirą, jest dowodem na to, iż choćby najlepsze intencje mogą przynieść odwrotny efekt.
Kira była naszym cudem. Po wielu latach starań w końcu dowiedzieliśmy się, iż zostaniemy rodzicami. To był najpiękniejszy moment naszego życia. Wychowywałam ją z całkowitym oddaniem. Zawsze starałam się zapewnić jej to, co najlepsze – najlepsze szkoły, zajęcia dodatkowe, specjalistów. Wszystko, co mogłoby uczynić jej życie lepszym.
Kiedy Kira dorosła, postanowiliśmy z mężem wesprzeć jej start w dorosłość. Kupiliśmy jej mieszkanie. Ona i jej mąż wykonali wspaniały remont, ale od tego momentu nasza relacja zaczęła się zmieniać.
Początkowo starałam się pomagać im w urządzaniu wnętrz. Proponowałam praktyczne rozwiązania: ciemniejsze obicia, wygodniejsze meble, bardziej funkcjonalne przestrzenie. Kira często się z tym nie zgadzała. Chciała podejmować decyzje sama. Akceptowałam to, choć czasem trudno było mi pogodzić się z jej wyborami.
Ale pewnego dnia Kira stanowczo mnie poprosiła, bym przestała przychodzić. Powiedziała, iż docenia mojej intencje, ale chce sama zajmować się swoim domem. Byłam w szoku. Przecież robiłam to wszystko dla niej!
Zrozumiałam, iż Kira i jej mąż chcą budować własne życie na swoich zasadach. Z jednej strony było mi przykro. Czułam, iż moja pomoc była odrzucona. Z drugiej strony – zdałam sobie sprawę, iż może rzeczywiście za bardzo ingerowałam w ich przestrzeń. Każdy potrzebuje swobody i niezależności, choćby jeżeli oznacza to kurz na parapecie czy rozrzucone ubrania.
Teraz wiem, iż moja miłość do córki nie powinna oznaczać przejęcia kontroli nad jej życiem. Każdy musi popełniać swoje błędy i uczyć się na nich. Dla mnie jako matki to trudna lekcja, ale warta przemyślenia.
Czy Wy też spotkaliście się z podobnymi wyzwaniami w relacjach z dziećmi? Jak udało Wam się je przezwyciężyć? Podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach! Może wspólnie znajdziemy odpowiedź na pytanie, gdzie leży granica między miłością a nadopiekuńczością.