“Dokąd idziecie? Przyszliśmy was odwiedzić!” krzyknęła ze złością Halina, wykrzywiając usta. “Nie cierpię twojej siostry! Wkurza mnie!”
“Nie tylko ty!” odparł Marek, stanowczo wspierając żonę.
“Wtrąca się do wszystkiego i uważa się za najmądrzejszą. Powinieneś widzieć jej minę, gdy udaje jej się mnie upokorzyć!” warknęła Halina przez zęby. “Raz moje wychowanie jest beznadziejne, raz makijaż przestarzały”
“Zawsze taka była” wzruszył ramionami mąż. “To wina mamy, która ją rozpieszczała i na wszystko pozwalała.”
“Dobrze, iż mieszkamy sto kilometrów od twojej rodziny” westchnęła Halina, przewracając oczami.
Teściowa, Wanda i szwagierka, Kinga, mieszkały w Warszawie, podczas gdy Marek i Halina żyli w małej wsi pod Łodzią. Obie kobiety były wdowami i dzieliły wspólne mieszkanie, więc za każdym razem, gdy Marek z żoną odwiedzali Wandę, trafiali też na Kingę.
Szwagierka nie znosiła Haliny, więc kłótnie były nieuniknione. Początkowo Halina zaciskała zęby, ale gdy Wanda zaczęła ją krytykować pod wpływem córki, postanowiła odpowiadać. Każda wizyta kończyła się awanturą, więc para przestała jeździć do Warszawy.
Wanda gwałtownie to zauważyła i zaczęła dzwonić do syna.
“Dlaczego nie przyjeżdżacie? Dwa tygodnie cię nie widziałam! Nie myślisz, iż mama i siostra tęsknią?” gderała.
“Mamy dużo na głowie” odparł Marek, unikając szczegółów.
“Co takiego? Żona ci zabrania?” podejrzliwie zapytała Wanda. “Ostatnio wyszła stąd z miną, jakby przeżuła kilkadziesiąt cytryn!”
“Zajęcia, koniec tematu” zakoń
















