Gdyby posłuchali, mogliby dziś żyć. 28 lat temu doszło do katastrofy lotniczej, która zatrzymała świat

gazeta.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Katastrofa,fot. Screen @Naked Science / Youtube, fot. PetruStan / iStock


Tragedia, której częściowo można było uniknąć. Gdyby tylko pasażerowie postąpili zgodnie z instrukcjami, liczba ofiar mogła być znacznie mniejsza. Porwanie, panika, brak paliwa i wodowanie u wybrzeży Komorów - wszystko to doprowadziło do jednej z najgłośniejszych katastrof lotniczych lat 90.
Ta historia brzmi jak scenariusz filmu sensacyjnego, jednak wydarzyła się naprawdę. Porwany samolot etiopskich linii lotniczych stał się sceną dramatycznych wydarzeń, które wstrząsnęły światem. Pasażerowie, załoga i porywacze znaleźli się w sytuacji, z której nie było żadnego wyjścia. Przymusowe wodowanie zakończyło się tragicznie, ale przyczyny wysokiej liczby ofiar sięgają znacznie głębiej. Jakie decyzje doprowadziły do tragedii dziesiątek rodzin?

REKLAMA







Zobacz wideo Lotnisko w Katarze zachwyca. Przepych, drogie marki i... park



Od startu do tragedii. Jak doszło do katastrofy Boeinga 767 etiopskich linii lotniczych?
23 listopada 1996 roku z lotniska w Addis Abebie wystartował Boeing 767, który miał przelecieć przez kilka afrykańskich miast i zakończyć rejs w Abidżanie na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Na pokładzie znajdowało się 175 osób, dla których feralny lot miał być zwyczajną podróżą. Jednak 20 minut po starcie wszystko się zmieniło. Trzech mężczyzn wstało z miejsc i z impetem wtargnęło do kokpitu. Zagrozili załodze, iż zdetonują bombę, jeżeli nie skierują samolotu do Australii.


Porywacze chcieli uciec od dotychczasowego życia i marzyli o azylu na Antypodach. To właśnie pragnienie nowego początku popchnęło ich do porwania maszyny. Jednak ich plan miał poważną wadę - samolot nie dysponował wystarczającą ilością paliwa, by pokonać tak długi dystans. Mimo wyraźnych ostrzeżeń pilota, który tłumaczył, iż lot jest niemożliwy, porywacze pozostali nieugięci. Byli przekonani, iż ulotka informująca o zdolności maszyny do 11-godzinnego lotu potwierdza ich szanse na sukces.
Kapitan, wykorzystując swoje doświadczenie i zachowując zimną krew, próbował opanować sytuację. Zamiast kierować się na otwarte wody, starał się trzymać trasę wzdłuż wybrzeża, licząc na możliwość awaryjnego lądowania na jednym z pobliskich lotnisk. Niestety porywacze gwałtownie zorientowali się w jego planie i wymusili zmianę kursu w głąb oceanu. To rozpoczęło dramatyczny ciąg wydarzeń, który ostatecznie zakończył się wyczerpaniem paliwa i przymusowym wodowaniem w pobliżu Komorów.








Błędy, które przypieczętowały los pasażerów. Gdyby posłuchali, mogliby żyć
W katastrofie lotu Ethiopian Airlines 961 życie straciło 125 osób (ofiarami byli również porywacze), a ocalało 50, w tym kapitan i pierwszy oficer. Ci, którzy przeżyli, zawdzięczają to opanowaniu załogi oraz wielkiemu szczęściu. Gdy samolot stracił oba silniki, kapitan próbował ustawić go równolegle do fal i wylądować jak najbliżej brzegu. Niestety, końcówka skrzydła uderzyła o wodę, co sprawiło, iż maszyna obróciła się, rozpadła na trzy części i gwałtownie zaczęła tonąć. W tym czasie załoga starała się pomóc pasażerom, apelując, aby nie napełniali kamizelek ratunkowych, dopóki nie opuszczą wraku. Niestety, stres i panika wzięły górę - wiele osób zignorowało te wskazówki. Gdy woda zaczęła wdzierać się do kabiny, napompowane kamizelki uniosły podróżnych pod sufit, blokując im drogę ucieczki. Ten błąd kosztował życie dziesiątki osób.



Sprawdź także: Koszykarz chciał zareklamować Polskę. W zamian dziennikarz nazwał go "murzynem z tarantulą na głowie".
Nie bez znaczenia był także brak przygotowania pasażerów do sytuacji awaryjnej. Chociaż przed każdym lotem odbywa się odprawa bezpieczeństwa, wiele osób traktuje ją pobieżnie lub ignoruje. W podobnych sytuacjach niewiedza o procedurach, takich jak wodowanie czy użycie kamizelek, może być śmiertelna. Seria niefortunnych decyzji - zarówno porywaczy, jak i podróżnych - doprowadziła do katastrofy, która mogła wyglądać zupełnie inaczej. Historia stała się przestrogą, pokazując, jak ważne w sytuacjach kryzysowych są spokój, kooperacja i przestrzeganie procedur. jeżeli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.
Idź do oryginalnego materiału