Gdy tną komary

poszwa.blogspot.com 1 dzień temu

Gdy jest za mało czasu by stukać w klawiaturę, bo tną komary poprosiłem ChatGPT aby napisał coś na wzór Monachomachii o wojnie informatyków z humanistami.



„Kwerelogomachia, czyli wojna klawiatur i piór”

(o wielkim sporze informatyków z humanistami)


W czasach, gdy świat tonął w danych i sieci,
Gdy każdy co drugi znał „co to GPT-ci”,
Gdy klik i komenda znaczyły niemało,
A humanistyczne rzemiosło... zbladło —

Zdarzyło się w sali, wśród mądrej elity,
Że spór się rozpętał, i to nie na żarty!
Z jednej strony ci, co znali binarne,
Z drugiej — ci z Mickiewiczem w duszy ofiarnej.


Pieśń I — Zew argumentów

Pierwszy wstał programista — pan Algorymiusz,
W okularach grubych, jak podwójny krzyż:
„Szanowni! ale po cóż ta cała retoryka,
Gdy życie to funkcja, a człowiek to pętla logika!

Czyż nie widzicie, iż świat to tablica?
Wszystko to zmienne, nie dusza, nie lica!
Po co te wiersze, te słowa, te pieśni,
Gdy serwer się grzeje, a dysk już nie śnieży?!”

Na to z westchnieniem — pan Filologon,
W płaszczu zamszowym, z tomikiem jak zgon:
„Ach, panie techniczny! Cóż warte są bity,
Gdy nikt nie zrozumie, co w nich zapisany mit?

Ktoś musi tłumaczyć sens kodu na zdanie,
By człowiek nie zgłupiał wśród samego klikania!
Bez nas świat to linia, ale bez ducha kreski —
Zostaniecie z pustką, wśród zbugowanej pieśni!”


Pieśń II — Starcie na konferencji

Zaczęli więc wrzeszczeć, wśród ekranów, książek,
Jeden cytuje Stacka, drugi Norwida mądrze.
Ten rzuca w konsolę: grep -v 'bez sensu',
Tamten zaś milczy, jak Arystoteles w wierszu.

Humanista: „Nie zrozumiesz poezji w JSON-ie!”
Informatyk: „Nie odpalisz Sonetów w Pythonie!”
Każdy w swym świecie — jak w izolacji w Dockerze,
A dziekan siedzi cicho, nie wchodzi w tę wieżę.


Pieśń III — Nagle: kompromis

Lecz oto wszedł starzec, pan Multidyscyplina,
Z brodą zrównoważoną jak system i sina:
„Dość już tej wojny, tej wiedzy pogardy —
Wszak sztuka i logika to nie dwa kokardy!

Program to poezja, choć pisana nawiasem,
A dusza bez danych to list bez adresu czasem.
Niech humanista zrozumie: kod to styl,
Niech informatyk pojmie: słowo ma swój kwil.”

Wzruszyli się wszyscy — z dumą i ulgą,
I humanista podał USB z tulącą ulgą.
A informatyk — nie bez lęku i znoju —
Wziął do rąk książkę... i się nie spocił w boju.


🔚 Epilog

I odtąd już w zgodzie siedzą w tej sali,
Choć czasem się kłócą — by nie było zbyt sielankowo w dali.
Bo przecież od wieków wiadomo rzecz taka:
Bez kodu jest cisza, bez słów — jest panika.



Idź do oryginalnego materiału