Gdy prawdziwy czarodziej odwiedza dom

twojacena.pl 17 godzin temu

Babcia Hela siedziała przy kuchennym stole i dziergała ciepłe skarpety – starannie, oczko za oczkiem. W dokumentach była Heleną Nowak, ale w wiosce mówili na nią po prostu Hela – swojsko, z rodzinnej serdeczności.

W domu panowała zimowa cisza, tylko radyk na parapecie cicho terkotał. Nagle skrzypnęły drzwi. Babcia podniosła wzrok – i zastygła. W progu stał… prawdziwy Święty Mikołaj. Czerwona czapka, biała broda, futrzana oblamówka – wszystko, jak przystało.

— Dobry wieczór, Heluś! — przywitał się z uśmiechem. — Gościa przyjmiesz?

Hela poprawiła okulary, przyjrzała się przybyszowi, jego workowi i butom, aż w końcu wyjęknęła zdumiona:

— Jezu, czyżby naprawdę? Skąd taka niespodzianka?

— Jak to skąd? — rozśmiał się dziadek. — Dzisiaj przecież Wigilia! Wszyscy świętują, a ja do ciebie – z prezentem.

— Po co mnie, starej? Dzieciaków byś obdarował, kolędy posłuchał. A ja? Starucha, co już dawno przejrzała wszystkie prezenty.

— Dziatki teraz w wiosce – na palcach policzyć. A twoje skarpety jakie cieplutkie — skinął na jej robótkę. — Więc i ty prezent zasłużyłaś.

— No dobrze, skoro przyszedłeś, dawaj — uśmiechnęła się babcia. — Tylko wierszyków ci nie zarecytuję, krzyż boli, ledwo się ruszam.

— To opowiedz, co dobrego w tym roku zrobiłaś.

— A cóż ja takiego… — zamyśliła się Hela. — Wnukom rękawice wydziergałam, sąsiadom – skarpety. Warzywa rozdawałam. Może i nie z dobroci, ale z nudów.

— Nie umniejszaj sobie. To właśnie dobro – gdy robisz coś bezinteresownie.

— A mój stary, swoją drogą, gdzieś się wałęsa. Wyszedł rano – i ani słychu.

— Do niego też wpadnę. Wciąż taki sam gaduła?

— Jakże by inaczej! Po chałupach chodzi, bajki opowiada, śpiewa. Weseli wszystkich, by nie smutnieli.

— Kochasz go?

— A jak myślisz? — uśmiechnęła się Hela. — Pół wieku razem. Udajemy, iż głusi, iż nie wszystko słyszymy i nie wszystko widzimy. I nie kłócimy się. Po co?

Święty Mikołaj wyjął z worka chustkę – miękką, wełnianą, w kwiaty i z mieniącymi nitkami.

— Masz, weź. Założysz – i o dziesięć lat młodszą się staniesz.

— Co za cudo! — rozbłysły oczy babci. — O takiej całe życie marzyłam. Dziękuję ci!

— Podziękuj mężowi — mrugnął dziadek. — To on mi list napisał.

Wyszedł do sieni, zrzucił kożuch, czapkę i schował wszystko w skrzyni.

— Ech, Heluś moja… — mruknął. — Nie poznała swojego. Czy tylko udaje?

A babcia kręciła się przed lustrem w nowej chuście i szeptała:

— Ot, i żyjemy tak, Józiu… Jakby nic. A przecież wiemy. Po prostu kochamy po swojemu. I w tym całe czudo.

Idź do oryginalnego materiału