Gdy mąż wyjechał, teściowa niespodziewanie zawitała w gości

newsempire24.com 2 dni temu

Nienawidzę nocnych telefonów. Normalni ludzie nie dzwonią o tak późnej porze, chyba iż zdarzy się coś wyjątkowego. Dlatego zawsze drżę na dźwięk nocnego dzwonka, spodziewając się złych wieści.

Już prawie zasypiałam, gdy melodyjka telefonu mojego męża przerwała ciszę sypialni. Mąż westchnął i sięgnął po komórkę.

– Nieznany numer – powiedział, rzucając mi spojrzenie przez ramię.

– Wycisz. Jak będzie ważne, oddzwonią rano – zamruczałam, wtulając się głębiej w kołdrę.

Telefon wciąż dzwonił. W końcu odsunęłam kołdrę.

– Odezwij się w końcu! – poprosiłam, widząc, iż już i tak nie zaśnę.

Mąż długo słuchał, po czym oznajmił, iż wyjedzie rano.

– Co? – spytałam, całkiem rozbudzona. – Dokąd?

– Żeniek nie żyje. Atak serca. Jego żona dzwoniła, prosiła, żebym przyjechał. Rano wezmę wolne i jadę. Ech, Żeniek, Żeniek… Jeszcze choćby czterdziestki nie przekroczył… – Staś wstał i poszedł do kuchni.

Wczesnym rankiem odprowadziłam męża, pakując mu na drogę koszulę na zmianę i maszynkę do golenia. Żenka znałam słabo, więc nie pojechałam z mężem.

Siedziałam, popijając kawę i zastanawiając się, od czego zacząć dzień: od sprzątania czy prania zasłon? Kobietom, jak wiadomo, wolnego nie ma. Postanowiłam, iż dziś nie będę gotować. Trzy dni bez gotowania wyjdą mi na zdrowie. W ostateczności usmażę jajecznicę. A jak mąż wróci, przygotuję coś pysznego.

Ale moje plany legły w gruzach. Ledwo zdążyłam się ogarnąć, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Myśląc, iż to sąsiadka, śmiało otworzyłam.

W progu stała moja teściowa, a za jej plecami majaczył jej drugi mąż, Szymon.

– Widzę, iż nie jesteś zachwycona? Byliśmy w okolicy, więc wstąpiliśmy. Ale jeżeli jesteś zajęta, pójdziemy – mówiąc to, Maria Stanisława choćby nie drgnęła, wpatrując się we mnie badawczo.

Jakby kiedykolwiek uprzedzała nas o swoich wizytach.

– Ależ skąd, proszę wejść – odparłam, rozciągając usta w uśmiechu i przepuszczając ich do środka.

– Tylko na chwilę, prawda, Szymku? – powiedziała Maria Stanisława, zrzucając z ramion futro z norek.
Szymon złapał je w powietrzu z wprawą, nie pozwalając upaść na podłogę.

– Niech się państwo nie rozbierają, jeszcze dziś nie sprzątałam. Zawsze się cieszę, Maria Stanisława. Świetnie pani wygląda – powiedziałam jak najuprzejmiej.

– A Staś gdzie? W pracy? Przecież to wolne. Nie szanuje siebie. Tobie też by się przydała praca. Wtedy nie musiałby harować w weekendy – w głosie teściowej było nie tyle wyrzut, co otwarte oskarżenie o moje lenistwo.

– Pracuję, tylko w domu… – zaczęłam się tłumaczyć.
Mogłabym krzyczeć, i tak by nie usłyszała. Ledwo zaczęłam wyjaśniać, iż dziś da się dobrze zarabiać przez internet, a ona nagle ogłuchła.

Teściowa krytycznym wzrokiem obrzuciła pokój, zauważając kurz na szafie i koszulę Stasia rzuconą na krześle. Zapomniałam wrzucić ją do pralki.

– Kupiłaś nowe zasłony? Ładne, ale poprzednie jeszcze były dobre. Żyjecie ponad stan, za dużo wydajecie. Nową kanapę też kupiliście? A co się stało ze starą? – Nie czekając na odpowiedź, Maria Stanisława usiadła na kanapie, testując jej wygodę. – Nie za jasna?

A mówią, iż z wiekiem pamięć się pogarsza. U mojej teściowej tylko się wyostrzyła. Trzeba mieć pamięć, żeby zapamiętać, jakie zasłony wisiały u nas kilka miesięcy temu.

Zostawiłam ją, by delektowała się kanapą, a sama rzuciłam się do kuchni, przypominając sobie, co jest w lodówce. Zwykła herbata nie wystarczy. Wiedziałam, iż wieczorem będzie dzwonić do wszystkich znajomych i opowiadać, jak źle ją przyjęłam. A jej ukochanego synka w ogóle nie karmię. Nie, nie dam jej tej satysfakcji.

Otworzyłam lodówkę. Warzywa na sałatkę były, już coś. Wyjęłam z zamrażarki mięso i wrzuciłam do mikrofali. Gdy się rozmrażało, zaczęłam szybkie ciasto biszkoptowe.

Włożyłam ciasto do piekarnika, mięso rozbiłam tłuczkiem i rzuciłam na rozgrzaną patelnię, a potem wzięłam się za krojenie warzyw. Po mieszkaniu rozszedł się zapach świeżego ciasta. Spodziewałam się, iż teściowa zaraz wpadnie do kuchni… Na próżno.

Usłyszałam okrzyk – może oburzenia, może zachwytu – i pobiegłam do pokoju, nie wiedząc, co się stało. Maria Stanisława stała przy szafce z zastawą, trzymając w rękach wazon słynnej fabryki porcelany w Ćmielowie.

– To antyk! Tak wydajesz pieniądze mojego syna?! – wykrzyknęła, patrząc na mnie jak na karalucha.

Pospieszyłam z wyjaśnieniem, iż to prezent od babci dwa miesiące temu… Ciasto! Pędem wróciłam do kuchni, wyciągając rumieniący się biszkopt. Na szczęście zdążyłam. Przewróciłam mięso, nakryłam patelnię i zabrałam się za sałatkę.

Gdy danie było gotowe, nakryłam stół odświętnymi talerzami i zaprosiłam gości.

– Nie przyjechaliśmy jeść, tylko was odwiedzić – oznajmiła Maria Stanisława, siadając przy stole.
Jej surowy wzrok błądził od talerza z mięsem, przez sałatkę, aż po apetyczne ciasto.

Szymon wziął widelec i nabijał soczysty kawałek. Noże też położyłam, ale Szymon był prostym człowiekiem, nieobeznanym z etykietą. Wziął kęs i przymknął oczy z rozkoszą. Moja dusza aż śpiewała z radości, iż moje starania nie poszły na marne. Na ziemię sprowadził mnie lodowaty głos teściowej.

– Jak możesz, Szymku?! Przecież trwa post.

Szymon zakrztusił się i skrzywił, jakby w ustach miał nie soczyste mięso, a trującą ropuchę.

Zamarłam ze strachu, iż się zadławi pod wzrokiem żony albo wypluje. Ale przeżuł i przełknął.

Przerażenie, iż popełniłam fatalny błąd – zupełnie zapomniałam o poście – sprawiNa szczęście Maria Stanisława odpuściła sobie dalsze komentarze, a Szymon z wdzięcznością sięgnął po kolejny kawałek ciasta, kończąc tę wizytę z godnością i pełnym brzuchem.

Idź do oryginalnego materiału