Gdy mama powiedziała „nie”: Jak pewna kobieta ocaliła cudze małżeństwo

newsempire24.com 2 tygodni temu

**Dzienniki Taty: Jak Sabina uratowała małżeństwo syna**

Sabina smażyła cukinię, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła i zobaczyła syna – Krzysztof stał z torbą i zmęczonym spojrzeniem.

– Mamo, odszedłem od Kingi – powiedział od progu, ciężko oddychając.

– Jak to „odszedłem”? – zdziwiła się Sabina.

– Mam jej dość. Nie gotuje, w domu bałagan, nie pracuje… – mówił, ledwo powstrzymując łzy. – Wpuścisz mnie na jakiś czas?

– Nie – odpowiedziała stanowczo, wycierając ręce z oleju i patrząc mu prosto w oczy.

Krzysztof oniemiał.

– Co to znaczy „nie”?

– Dokładnie to, co słyszysz. Nie wpuszczę cię. Ale usiądźmy, zjedz coś. Później pogadamy.

Syn pałaszował barszcz z chlebem, jakby nie jadł od tygodnia. Między łykami narzekał:

– Przed ślubem chodziliśmy po knajpach, było fajnie. A potem myślałem, iż jedzenie samo będzie lądować na stole. Ona jak dziecko – szuka przepisów w internecie: raz przesoli, raz zostawia surowe. Udaję, iż smakuje, ale ledwo przełykam.

– Ale się stara, synu – westchnęła matka. – Nie każdemu od razu wychodzi. A ty tylko krytykujesz.

– Stara się? A kto robi ten syf? Wszędzie leży brudne ubrania – na krzesłach, łóżku, choćby w łazience. Szafa wygląda jak po tornado. Ona albo drzemie, albo siedzi w laptopie. Ja sprzątam, a jak zwrócę uwagę – zaczyna szlochać.

– Młoda jest, głupia jeszcze – Sabina mówiła spokojnie. – A ty? Dorosły już? Rozpływasz się jak dziecko. Mężczyzna musi dawać przykład, okazywać miłość, wtedy i żona się zmieni.

– Ale ja ją kocham…

– Ona tego nie czuje. I tyle.

Następnego ranka, gdy syn poszedł do pracy, Sabina zadzwoniła do Kingi:

– Córeczko, wpadnę do ciebie, pogadamy.

Kupiła zakupy, doszła do ich mieszkania. Kinga otworzyła, jeszcze senna.

– Odprowadziłaś Krzysztofa do pracy? – spytała Sabina, wchodząc do kuchni.

– Po co? Sam się zebrał, wypił herbatę i wyszedł. Coś nie tak?

– I to cię nie rusza? A w kuchni – katastrofa. Południe, a ty dopiero wstałaś.

– Przepraszam… późno poszłam spać… siedziałam w telefonie…

– Kinga, kocham cię jak córkę. Przyszłam pomóc. Posprzątamy, ugotujemy obiad.

– Dam sobie radę… Porozmawiamy z Krzysiem.

– Jak chcesz. Tylko potem nie przychodź do mnie z płaczem. Masz tu zakupy.

– Dziękuję. I nie gniewaj się…

Dni mijały. Krzysztof coraz częściej zostawał u matki, aż pewnego dnia skłamał, iż jedzie w delegację – tak bardzo nie chciało mu się wracać do domu.

– Mam dość – jęczał. – Nic ją nie obchodzi. Tylko zakupy i gry. Nie chce pracować. Wciąż: „Kup mi to, kup tamto”. Jakbym był bankomatem.

Sabina słuchała w milczeniu. Ale wieczorem pod drzwiami stanęła Kinga – zalana łzami.

– Mamo… on mnie nie kocha… wraca późno, nie je, nie rozmawia… mówi, iż to był błąd… Tak go wychowałaś?

– A może twoja mama czegoś ci nie wpoiła? Myślisz, iż tylko mężczyzna ma obowiązki? Kobieta też. Wspólne życie to praca, nie spacer po parku.

Długo rozmawiały. Sabina tłumaczyła, doradzała, prosiła. Dogadały się: Kinga zacznie uczyć się gotować, sprzątać, szukać pracy.

Minęło kilka miesięcy. Sabina pomogła synowej dostać pracę, nauczyła ją gotować rosół i smażyć schabowe. Pewnego dnia zaprosiły ją na obiad. Stolik udekorowany, domowe jedzenie.

– Mamo, Kinga to złoto! Obiad jak w restauracji. Tak gwałtownie się nauczyła.

Sabina powstrzymywała łzy. Poklepała Kingę po ramieniu:

– Brawo, córeczko. Wszystko przed tobą.

Życie się ułożyło. Rano jedli śniadanie razem, wieczorem – gotowali, dzielili obowiązki. Krzysztof przestał biegać do matki z narzekaniami, Kinga – z płaczem.

Pięć lat później urodziła im się córka. Na pierwsze urodziny zorganizowali przyjęcie. Po jedzeniu Kinga podeszła do teściowej:

– Mamo, dziękuję. Bez ciebie byśmy się rozstali. Byłam taka głupia…

– Byłaś mądra, tylko niedoświadczona. A teraz – masz rodzinę.

– Chcę wrócić do pracy wcześniej. Pomóżesz nam z córeczką? Na zmianę z moją mamą?

– Oczywiście, głuptaska. To szczęście – być blisko.

Od tamtej pory Sabina stała się nie tylko teściową, ale przyjaciółką. Teraz mają już dwoje dzieci. Sabina jest na emeryturze, wnuki często u niej nocują. A gdy ktoś pyta, jak udało się uratować to małżeństwo, odpowiada:

– Zawsze stoję po stronie kobiet. Ale syn też usłyszy prawdę, jeżeli zachowa się nie po męsku.

**Lekcja na dziś:** Czasem twarda miłość to jedyna droga, by nauczyć innych odpowiedzialności.

Idź do oryginalnego materiału