Garstka frytek w budce przy plaży. Matka w szoku. "Ludzie to kupują, bo nie mają wyboru"

gazeta.pl 2 tygodni temu
Majówka to czas wyjazdów, tych dalszych i tych bliższych. Niestety w turystycznych miejscowościach ceny mogą szokować. A przecież trudno odmówić dziecku frytek czy loda, choćby jeżeli kosztują kilka (a choćby kilkanaście) razy więcej niż w zwykłej knajpie czy sklepie.
Piękna pogoda zachęca do majówkowych wyjazdów. A prognozy na kolejne dni tylko napawają optymizmem. Jedyne, co może popsuć nastrój wypoczywającym, to ceny. Trzeba przyznać, iż w niektórych miejscach są one naprawdę wygórowane.
REKLAMA


Zobacz wideo Sprytna wyprawa na plażę, czyli zrób sobie torbę, grilla i wkłady do lodówki, a potem ukryj cenne rzeczy!


Zakupy w ulicznych czy plażowych budkach należy jednak chyba po prostu doliczać do kosztów wyjazdu już na samym początku, by później "mniej bolało". Trzeba jednak przyznać, iż turyści często mają powody, by się złościć.
Garstka frytek. "Dziecko się tym nie naje"
Napisała do nas Beata, która w tym roku majówkę spędza w jednej z nadmorskich miejscowości. Przyznaje, iż wyjazd jest udany, pogoda piękna, jednak są rzeczy, które ją irytują.


Staramy się z rodziną raz do roku przyjechać nad polskie morze choćby na kilka dni. Uwielbiam ten klimat i zawsze dobrze się tu czuję. Niestety trzeba przyznać, iż za każdym razem ceny są wyższe. Wczoraj kupiłam dwuletniemu synkowi frytki w budce na plaży i przyznam, iż się zdenerwowałam. Kosztowały 16 zł, ok w sumie liczyłam się z tym, bo w tych plażowych budkach ceny wszystkiego są kosmiczne. Ale jak zobaczyłam, ile dostaliśmy frytek, to myślałam, iż to jakiś żart. Ledwo dno przykrywały!


- opowiada nasza czytelniczka. Przesłała nam zdjęcie, na którym widzimy prawie puste opakowanie. "Nawet mój dwulatek się nie najadł, bo i nie było czym. Moim zdaniem to już jest przegięcie, naprawdę. Drogo, to drogo, ale już niech chociaż będzie pół tego pudełka" - dodaje.
plaża upał morze gorąco lato rodzina dzieci dziecko wakacje Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl


Ludzie kupują, bo nie mają wyboru
Prawda jest jednak taka, iż w podobnych budkach przy plaży zawsze było drogo. I zawsze też była w nich kolejka. Turyści nie będą szli przecież często kilometr czy więcej, by kupić frytki, lody itp.


Jeszcze ktoś dorosły, to może sobie pójdzie do centrum i kupi coś w sieciówce, ale w przypadku dzieci to nie ma szans. Mam loda nie kupić synowi na plaży? Niby bez przesady, jednak z drugiej strony, jak po takim wyjeździe podliczy się te wydatki, to naprawdę wychodzi spora kwota


- pisze Anna. "Ludzie kupują, bo nie mają wyboru, a sprzedawcy tylko to wykorzystują, to trochę przykre i myślę, iż finalnie zniechęca ludzi. Przez takie dodatkowe wydatki, które naprawdę małe nie są, potem wychodzi, iż bardziej opłaca się jechać za granicę na wycieczkę all inclusive, gdzie choćby na plażach są bary i wszystko bierzesz za darmo. Moim zdaniem sprzedawcy powinni trochę zmienić podejście, bo za kilka lat może być tak, iż klientów im ubędzie. Już teraz mam znajomych, którzy mówią otwarcie, iż nie jadą nad morze, bo ich nie stać, i wolą znaleźć jakąś wycieczkę last minute, to wyjdzie im zdecydowanie taniej. To smutne" - dodaje nasza czytelniczka.
Idź do oryginalnego materiału