Franciszek dokonuje zwrotu na globalne Południe. Tak brzmi popularna teza, którą powtarza się w różnorodnych publikacjach na temat obecnego pontyfikatu. Wiele decyzji Jorge Mario Bergoglia pokazuje, iż nie jest to jednak teza prawdziwa.
Papież pochodzi z Argentyny i w związku z tym w naturalny sposób mówi się o nim: południowiec. Kraje Ameryki Łacińskiej, choć leżą na półkuli południowej, pod względem dominującej dziś kultury religijnej – zwłaszcza w aspekcie doktryny – bynajmniej do „Południa” nie należą. Założyli je Europejczycy i oni nadali im kształt intelektualny. Teologia wyzwolenia, pierwsza wielka myśl teologiczna Ameryki Łacińskiej, została wypracowana pod wpływem idei modernistycznych tworzonych w Europie, między innymi na odwiedzonym niedawno przez Franciszka Uniwersytecie w Leuven. Sam Jorge Mario Bergoglio pochodzi z włoskiej rodziny. Jest jezuitą, a jezuici – to przecież dzieci Europy. W Watykanie papież otacza się myślącymi podobnie ludźmi z państw Ameryki Łacińskiej, Ameryki Północnej i Europy, rzadziej – z kilku państw Azji, ale tych bardziej zeuropeizowanych. Globalne „Południe”, zwłaszcza w kontekście katolickim, to dziś przede wszystkim Afryka. Czarny Ląd jest jednak wielkim nieobecnym pontyfikatu papieża.
Garść konkretów. Na czele urzędów Kurii Rzymskiej – od Dykasterii, przez Akademie, poprzez różne biura – stoją niemal wyłącznie „ludzie Zachodu”. Włosi mają 20 urzędów, Amerykanie z USA 5, Argentyńczycy 4, Hiszpanie 4, Francuzi 3, Anglicy 2, Niemcy 2, Szwajcarzy 2 oraz po jednym Polska, Korea Południowa, Brazylia, Portugalia i Kanada. Wielkim Kanclerzem Papieskiej Akademii Nauk jest wprawdzie Peter Turkson z Ghany, ale prezydentem jednostki jest już Niemiec. Zwrot na globalne Południe? Wolne żarty – Kurią Rzymską rządzą Europejczycy, przy niewielkim wsparciu Amerykanów z obu kontynentów. Afryki i Azji nie ma w ogóle, poza zeuropeizowanym Koreańczykiem i Turksonem z Niemcem u boku. Gdy spojrzeć na podległych im urzędników, sytuacja wygląda tylko nieco lepiej. Owszem, można znaleźć Afrykanów czy Azjatów, ale i tak zdecydowanie dominują Europejczycy i Amerykanie.
Symptomatyczne są dwa najważniejsze urzędy. W Sekretariacie Stanu pracują: trzej Włosi, dwaj Wenezuelczycy, Anglik, Polak, Niemiec, Irlandczyk i Brazylijczyk. W Dykasterii Nauki Wiary: Argentyńczyk, Włoch, Irlandczyk, Maltańczyk, Francuz, Amerykanin z USA. Co ciekawe, Dykasteria ogłosiła niedawno listę swoich nowych doradców. 25 Włochów, 1 Franzu, 1 Kolumbijczyk i 1 Kenijczyk.
Spójrzmy zatem na Synod o Synodalności, największe przedsięwzięcie pontyfikatu Franciszka. Kto nim kieruje? Szefem jest Maltańczyk, wiceszefem Luksemburczyk. W gronie oficjalnych doradców Sekretariatu Synodu Biskupów są: sześciu Włochów, jeden Australijczyk, Niemka, Libańczyk i jeden Afrykanin.
Nominacje kardynalskie? Tu sytuacja wygląda nieco inaczej, bo Franciszek – choćby gdyby chciał – nie może ignorować Afryki i Azji, byłoby to skrajnie rażące. Dlatego wśród wyróżnionych purpurą państw można znaleźć jak najbardziej południowe regiony: Etiopia, Ghana, Filipiny, Indie, Singapur, Sri Lanka, Tanzania, Tajlandia, Tonga… Gdy przyjrzeć się konkretnym nazwiskom okazuje się, iż o ile to tylko możliwe, papież wybiera ludzi, którzy są przychylni teologii typowo europejskiej, na przykład błogosławieniu par LGBT. W grudniu odbędzie się konsystorz, na którym birety kardynalskie otrzyma 21 hierarchów. Z nich wszystkich tylko jeden – z Afryki – jest temu wyraźnie przeciwny, reszta albo takie błogosławieństwa pochwala, albo jest temu obojętna. Dotyczy to zarówno ludzi z Europy, jak i kardynałów-elektów z Afryki Północnej, Ameryki Łacińskiej czy Azji. Innymi słowy: możesz nie być z Zachodu, ale jeżeli chcesz zostać kardynałem, działaj tak, jakbyś z Zachodu jednak był.
O konkretnych decyzjach nie ma już choćby co wspominać. Papież, który byłby autentycznie oddany Kościołowi globalnego Południa, nigdy nie ogłosiłby deklaracji „Fiducia supplicans”, która natrafiła na gwałtowny sprzeciw w całej czarnej Afryce – a chodzi tu o prawie 260 mln katolików, w dodatku tworzących społeczności, które niemal jako jedyne na świecie autentycznie się rozrastają. Afrykanów zresztą Franciszek denerwował już wielokrotnie, wyraźnie wspierając różne inicjatywy liberalnego Zachodu, na przykład Agendę 2030.
Jorge Mario Bergoglio nie jest papieżem Południa. W sensie kulturowo-religijnym jest papieżem Zachodu. Ujmując rzeczy wprost: to zwyczajny zachodni progresista, który cofa się przed dokonaniem niektórych progresywnych reform tylko w obliczu absolutnej konieczności. o ile tylko może, realizuje agendę europejskich liberałów.
Paweł Chmielewski