Fotel Dziadka: Kawałek Domu z Historią i Nostalgicznym Klimatem

newskey24.com 2 dni temu

Telefon zadźwięczał w jej dłoni. Dzięki, Jureczku! Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła wiadomość błysnęła na ekranie.

Telefon męża drżał w jej ręce. Agnieszka automatycznie spojrzała w ekran. Nadawcą była jakaś Maryśka. Wiadomość kończyła się różowym serduszkiem, jak maleńki buziak.

Agnieszka zastygła z szeroko otwartymi oczami. Maryśka? Jureczek? Mogłaby pomyśleć, iż to daleka krewna albo koleżanka z pracy, gdyby nie jeden szczegół mąż nigdy nie wspominał o żadnej Maryśce. A może po prostu ją ukrywał?

Podniosła wzrok gwałtownie. Najpierw musiała poznać prawdę, nie wyciągać pochopnych wniosków. Ale serce ścisnęło się z zazdrości.

Kto to Maryśka? zapytała Agnieszka, starając się opanować drżenie głosu.

Jerzy, który spokojnie popijał kawę, zmrużył oczy.

Co?
Maryśka powtórzyła, wskazując na telefon. Kim ona jest?

Spojrzał na ekran, a w jego oczach pojawił się ledwo dostrzegalny błysk niepokoju. Wzruszył ramionami.

To Marysia.
Agnieszka zamarła.
Jaka Marysia?
No Moja była. Nic między nami nie ma.

Położył telefon na stole i skrzyżował ramiona.

Twoja była nazywa cię Jureczkiem i dziękuje ci serduszkami? Naprawdę myślisz, iż to normalne?

Jerzy znów wzruszył ramionami, jakby to nie było warte dyskusji.

Tak. Dałem jej trochę pieniędzy. Prosiła o pożyczkę, więc pożyczyłem.

Agnieszka poczuła, jak fala wściekłości ogarnia ją całą.

Dałeś pieniądze swojej byłej?!
No i co w tym złego?
Co w tym złego?! zachichotała ostro. Poważnie? Uważasz, iż normalne jest zabieranie naszych wspólnych oszczędności i dawanie ich jakiejś Maryśce?

W końcu spojrzał jej w oczy.

Agnieszka, robisz z igły widły. Znamy się od wieków. Dlaczego nie miałbym jej pomóc?

Roześmiała się, ale w tym śmiechu nie było ani odrobiny radości.

Jesteś żonaty, Jerzy. Ze mną! A jednak biegasz za nią, z którą byłeś wcześniej.

Westchnął zirytowany, jakby tłumaczył oczywistość dziecku.

Nie rozstaliśmy się źle. Nie jest dla mnie obca.
A ja jestem?

Jerzy zamilkł. Agnieszka pokręciła głową i ciężko westchnęła.

Od jak dawna to trwa?
Co?
Ta wasza piękna przyjaźń.

Spuścił wzrok.

Zawsze rozmawialiśmy. choćby przed tobą. Po prostu ci nie mówiłem. Nie chciałem, żebyś się denerwowała.

Agnieszka poczuła, jak całe jej ciało rozpala się gniewem.

Więc przez dwa lata mnie okłamywałeś?
Nie okłamywałem! Po prostu nie było powodu, żeby ci mówić. Nie zdradzam cię. Dlaczego się wściekasz?

Wzięła głęboki oddech, starając się nie krzyczeć.

Ile razy już jej pomagałeś?
Czasami. Drobiazgi. Naprawa czegoś, konfiguracja komputera.
Więc mój mąż biega za inną kobietą jak hydraulik?
Co ty wygadujesz?! wybuchnął. Pomogłem jej, dałem pieniądze! To zbrodnia?! Tobie też bym pomógł!

Agnieszka spojrzała na niego z zimną determinacją.

jeżeli ty nie widzisz w tym nic złego, to znaczy, iż mamy różne wyobrażenia o tym, czym jest rodzina.

Odwróciła się i wyszła z kuchni. Nie chciała teraz widzieć jego twarzy.

Ten dzień minął jak sen gniew, ból, zamęt. Próbowała wszystko spokojnie przeanalizować, ale w głowie dudniło tylko jedno pytanie: *Jak mogłam tego nie zauważyć?*

Jerzy nie wydawał się winny. Teraz już nie ukrywał, iż rozmawia z Marysią, ale udawał, iż to coś banalnego.

W ciągu następnych dwóch tygodni wszystko stało się jasne. Mąż coraz częściej spóźniał się z pracy. Co kilka dni Marysia miała nowy pilny problem.

Idę dziś do Marysi rzucił obojętnie przy kolacji. Zepsuła się jej pralka.

Agnieszka odłożyła widelec i spojrzała na niego przenikliwie.

W całym mieście nie ma innych hydraulików?
No weź, tak ciężko komuś pomóc?
Tobie nie. Mnie tak.
Znowu zaczynasz! Zawsze musi być o tym rozmowa?
Tak, znowu odparła chłodno. Bo twoja była wciąż potrzebuje pomocy. Przynajmniej nie macie razem dzieci.

Jerzy westchnął, ale dalej jadł.

Gdyby to była sąsiadka albo moja matka, też byś tak reagowała?
Różnica jest taka, iż inni nie wzywaliby cię codziennie.
Agnieszka powiedział zmęczonym głosem. Zachowujesz się, jakbym ją zdradzał.
Nie wiem, czy zdradzasz, ale to po prostu nienormalne. I mnie to rani odpowiedziała ostro.

Uśmiechnął się krzywo.

Nie ufasz mi.
A dałeś mi powód, żebym ufała?

Cisza zawisła między nimi.

Trzy dni później Marysia znów się odezwała.

Dzwoniła Marysia oznajmił obojętnie. Chce kupić lodówkę, ale nie ma jak jej przewieźć.

Agnieszka powoli odwróciła się w jego stronę.

Więc teraz rzucisz wszystko i pojedziesz jej wozić lodówkę?
Co w tym złego?
Jerzy, naprawdę nie widzisz problemu?
Ja widzę, iż robisz aferę z niczego.
Nie ja robię cyrk, tylko ty. I nie chcę w nim już uczestniczyć. jeżeli tak bardzo chcesz pomagać Marysi, możesz się od razu do niej wyprowadzić. Zaoszczędzisz na benzynie.
Mówisz poważnie?
Absolutnie.
Wyrzucasz mnie z domu?
Nie, Jerzy. Daję ci wybór. Albo jesteś w naszej rodzinie, albo idziesz swoją drogą. Nie chcę cię tu dłużej widzieć.

Odwróciła się i wyszła. Nie chciała dać się wciągnąć w jego manipulacje. Może myślał, iż będzie łatwiej, jeżeli otwarcie powie, dokąd idzie. Ale dla Agnieszki to nie była szczerość to była zdrada.

Minęło dwadzieścia cztery godziny od ich ostatniej kłótni. Agnieszka siedziała w kuchni i wpatrywała się w telefon. Jerzy nie zadzwonił, nie napisał. Po prostu wyszedł. Może do niej.

Po dziesięciu dniach ciszy zrozumiała, iż czasem rozstanie to nie strata, ale lekcja która

Idź do oryginalnego materiału