Przypadkiem trafiłem na blog feministycznej pisarki Malwiny, która lubi doradzać kobietom w tematach damsko-męskich mimo iż - jak pewnie się już domyślacie - próżno szukać u niej sukcesów związkowych z mężczyznami, a od lat jest sama. Dziewczyna już dawno po ścianie (37 lat), zatem mamy tu idealnie wymieszany koktajl z paniki, postępującej bezradności, depresji i urazy adekwatnej dla reprezentantek tego środowiska. Myślę, iż lektura jej tekstu jest świetną przestrogą dla młodszych koleżanek, które nie chcą podzielić jej losu. Zapraszam.
|"Jestem sama od trzech lat. Rozstanie odchorowywałam ponad pół roku. Po około dziewięciu miesiącach postanowiłam wrócić na portale randkowe. No i się zaczęło. Albo raczej zaczął – armagedon."|Dobijająca do 40-tki kobieta sukcesu (zawodowego), która nie chce mieć dzieci (przyznała się w innym tekście), ma za sobą nieudane związki i wyznaje antymęską ideologię. Co może pójść nie tak?
|"Pierwszy mężczyzna, z którym się spotykałam (dwa miesiące) był narcyzem i patologicznym kłamcą (pozdrawiam Michała G, wspinacza, który kiedyś w nocy wlazł mi na balkon [3. piętro], bo stwierdził, iż będzie to zajebiście dobry sposób na powiedzenie „przepraszam” po tym, jak spóźnił się jakieś 5h na nasze spotkanie"|Trzeba przyznać, iż gość wybrał oryginalny sposób na przeprosiny. Ale chyba wiem skąd wziął pomysł i dlaczego sobie ubzdurał, iż zagranie Romeo pod balkonem naszej bohaterki to ten adekwatny sposób na przeprosiny. Komedie romantyczne. To tam mężczyźni biegną za kobietą na dworzec kolejowy lub lotnisko, płaszczą się przed nią, robią coś szalonego jako wyraz swoich przeprosin i dowód wielkiego uczucia. Nasz polski Romeo uznał, iż skoro kobiety namiętnie oglądają ten chłam, to znaczy iż zastosowanie knifu w prawdzimym życiu przyniesie efekt.
Zdradzam zakończenie filmu. Nie przyniosło efektu. Miała być komedia romantyczna. Wyszła tylko komedia.
|"A, jak mi stanął w oknie z kapturem na głowie o godzinie 23, prawie się zeszczałam w gacie ze strachu, naprawdę świetny sposób na przeprosiny, ludzki taki)."Romeo, czemuż Ty jesteś Romeo?"
|"Drugi (cztery miesiące) był dobrym gościem, ale mnie kontrolował."|Z feministycznego na nasze: prawdopodobnie najlepszy kandydat, który miał godność, swoje zdanie i nie podobały mu się niektóre aspekty "wyzwolenia" Malwiny spod patriarchalnej opresji. Pewnie głośno wyrażał swoje niezadowolenie, więc został skasowany. Ale był przy tym wyjątkowo ludzki i cierpliwy, więc zasłużył sobie na miano "dobrego gościa". Trzeba docenić z ust feministki. Szkoda dla niej, iż wypuściła z rąk swoją najlepszą szansę.
|"A trzeci (dwa miesiące) uciekł, gdy dowiedział się, iż kiedyś spróbowałam narkotyków xD"|A tu by nasza bohaterka musiała skonkretyzować, bo gdyby tymi narkotykami okazały się strzały w oko strzykawką heroiny to wygrałbym z nim wyścig o to, kto dalej od niej ucieknie. Poza tym po innych artykułach wnioskuję, iż problemy z używkami nie były jednorazowe.
|"O, na przykład taki Piotr, muzyk. Na dzień dobry powiedział mi, iż nie chce związku, po czym jakiś miesiąc później oświadczył, iż się zakochał xD."|Muzycy tak mają. gwałtownie się zakochują. Odkochują jeszcze szybciej:)
|"Marek – pisaliśmy przez dwa tygodnie, rozmawialiśmy przez telefon po półtorej godziny, cały czas powtarzał, jaki to mamy świetny vibe i jak bardzo cieszy się, iż w końcu poznał inteligentną, ciekawą osobę. Umówiliśmy się, iż spotkamy się, jak wrócę z urlopu. Gdy byłam nad morzem, nagle zamilkł. Zapytałam, co jest, na co on: „Miałem trochę problemów rodzinnych, poza tym zakochałem się. Mówię ci, historia na książkę! Bądźmy w kontakcie”. Uroczo, prawda?"|Malwina myśli, iż jak obcy facet z nią pisze na portalu randkowym albo rozmawia przez telefon, to zatrzymuje się cały jego świat i nic innego już się nie liczy. Ale podziało się w międzyczasie życie, zakochał się w kimś innym, był w tej sprawie szczery informując ją od razu, ale oczywiście Malwina się sfochowała, iż chłop odnalazł szczęście poza nią. Wymienia go jako przykład armagedonu randkowego, dodając ironiczne "uroczo". Paskudny musi mieć charakterek.
|"Zastanawiam się, czy mam na czole wielki napis: TYLKO DO R*CHANIA, bo 90% facetów, których poznaję, oświadcza już na pierwszym spotkaniu, iż nie chce wchodzić w zamkniętą relację. Friends with benefits? Proszę bardzo. One night stand? Chętnie."|Pomińmy na moment fakt, iż Malwina do znalezienia stałego partnera używa Tindera, który w założeniu służy właśnie do znajdowania kogoś na seks bez zobowiązań.
Co, według feministycznych standardów jest nie tak z tymi 90% facetów? Mówią otwarcie o swoich oczekiwaniach, nie ściemniają, przedstawiają typ relacji, którymi są zainteresowani już na pierwszym spotkaniu. Nie chcą opresjonować kobiet oczekiwaniami ożenku, dzidziusia itd.
Zaręczam was, iż Malwina będzie pierwsza do obrony młodszych koleżanek, które robią dokładnie to samo: nie chcą się wiązać, szukają przygód na jedną noc i są za to krytykowane przez męską część.
Zresztą nie muszę zaręczać, bo mamy dowód, iż trzy lata temu dokładnie to zrobiła: http://malvina-pe.pl/post/czego-wspolczesni-mezczyzni-nie-wiedza-o-wspolczesnych-kobietach
"My też jesteśmy istotami seksualnymi i też czujemy pożądanie, które wcale nie musi iść w parze ze stałą relacją [...] Jedno jest pewne – jeżeli kobieta kocha siebie, zna swoją wartość i wie, iż spotyka się z mężczyzną wyłącznie po to, żeby wyżyć się seksualnie, po wszystkim nie będzie wysyłać Ci rozpaczliwych smsów z prośbą o kolejne spotkanie. Po prostu wróci do swojego własnego życia, a za jakiś czas, kiedy najdzie ją ochota, pójdzie do łóżka z kimś innym. Proste."
Malwina. Ci mężczyźni chcą iść z Tobą do łóżka, a potem z kimś innym. Proste.
|"Skorzystam. Ale nie, nie bądź moją dziewczyną, nie szukam kuli u nogi, której będę musiał zaparzyć miętę, jeżeli kiedyś przypadkiem zachoruje. I tak sobie rozmyślam, czy to wspomniany JAizm, moda na relacyjne airbnb, czy może zwykłe skurwysyństwo?"|Bo widzicie: gdy kobiety chcą relacji na jedną noc, nie szukają niczego poważnego, nie chcą kolejnych spotkań, to Malwina ich broni, pisząc iż jak najbardziej mają do tego prawo. Ich ciało, ich wybór. Ale jeżeli to samo robią mężczyźni, z którymi Malwina idzie na randkę oczekując od nich czegoś poważnego, to jest JAizm, moda na relacyjne airbnb lub zwykłe skurwysyństwo.
|"I dlaczego teksty typu „ma być miło”, „no drama”, „FWB only” pojawiają się głównie na profilach facetów? Bo biorą dla siebie z feminizmu tylko to, co im pasuje, czyli wyzwolenie seksualne kobiet, ale o krok dalej już nie pójdą, bo im spadnie poziom testosteronu, kiedy potraktują kobietę jak człowieka, a nie dziurę, w którą mogą wsadzić k*tasa?"|Ależ ta baba jest żenująca. Dosłownie zaprzecza własnej ideologii równości. Gdy z wolności seksualnej korzystają mężczyźni, mając do tego przecież prawo tak samo jak kobiety i nikim przy tym nie oszukują, to już niedobra jest, ponieważ to podejście jest sprzeczne z interesem Malwiny w danym momencie, bo wie, iż nie jest już w wieku pozwalającym na zabawę. To ostatni dzwonek, zatem szuka kogoś na poważnie i mężczyźni z tego powodu powinni przestać korzystać z tej samej indywidualnej wolności co kobiety, bo ona na tej wolności cierpi, nie umiejąc nikogo znaleźć.
Jak zwykle podwójne standardy feminizmu. Niczego innego bym się nie spodziewał.
|"byłam ostatnio nad polskim morzem (nie jestem fanką, ale inflacja mnie zabija – mam kredyt hipoteczny, ale o tym innym razem) i spotkałam się tam z przyjacielem, z którym nie widziałam się jakieś pięć lat. P. (który właśnie został tatą) nie mógł uwierzyć w to, iż od trzech lat gram solo, choć – taka prawda – wcale tego nie chcę."|Dlatego przy całym moim braku sympatii do Malwiny, jest mi jej trochę żal. To rzadkie, by feministka przyznawała się publicznie, iż potrzebuje prawdziwego związku z mężczyzną. I to w sytuacji tak beznadziejnej jak w jej przypadku. To dowodzi ogromnej desperacji w chęci pokonania obecnego stanu. Ale Malwina jest bohaterką tragiczną, ślepą na otaczający ją świat, omamiona ideologią, która doprowadziła ją do tego miejsca. Miejsca, z którego nie ma już ucieczki. Najlepsze szanse na szczęście u boku mężczyzny przepadły już dawno temu. Rynek ma jej do zaoferowania już tylko mężczyzn o wątpliwej wartości, której ona nie akceptuje. Nie rozumiejąc, iż nie trafia się nikt o wyższej wartości, ponieważ ona sama zaprzepaściła moment wykorzystania swojej najwyższej wartości na rynku matrymonialnym. Spóźniła się o jakieś 14 lat.
Feminizm wystawił jej rachunek, za który nie będzie miała z czego zapłacić.
|"Zaczął mnie więc, jak na prawdziwego dziennikarza przystało, wypytywać o różne kwestie typu wzrost, długość Wacława, spektrum zainteresowań, i tak dalej. Dość gwałtownie okazało się, iż moje wymagania wcale nie są wygórowane."|Gdyby wymagania Malwiny nie były wygórowane, to zadowoliłaby się tym, co oferuje jej rynek. Wprawdzie 90% facetów na których trafia, nie szuka tego co ona, ale pozostało te 10%, o których nie wspomniała. To mężczyźni gotowi na wejście w poważny związek. Przy jej rzekomych niewygórowanych wymaganiach powinno się w końcu udać. Ale nie udaje się.
|"Szukam inteligentnego, mentalnie otwartego typa, który ma swoje pasje, z którym będę mogła podróżować, śmiać się, jeść dobre rzeczy i zbudować coś więcej."|Proponuję zacząć od tego, żeby nie nazywać potencjalnego wybranka serca "typem".
Z tych oczekiwań oraz jej sposobie mówienia o mężczyznach wnioskuję, iż Malwina szuka po prostu kompana, który wypełni jej czas. Gdzieś z nią pojedzie, zje z nią dobry obiad, pośmieje się. Kogoś, kto dołączy do JEJ stylu życia. Ona nie patrzy na mężczyznę jak na człowieka z krwi i kości, który też ma swoje oczekiwania. Ona choćby nie wysłucha tych oczekiwań. Nie będzie zainteresowana. W najlepszym wypadku nazwie je "chęcią kontrolowania" czy inną opresją. Z jednej strony nie zwiąże się z kukłą bez własnego zdania, z drugiej silny mężczyzna jest dla niej uosobieniem patriarchalnej opresji, z którą walczyła całe życie pod szyldem feminizmu.
Tak jak mówię, bohaterka tragiczna.
|'Ja to sobie tak myślę, choć oczywiście mogę się mylić, iż ty chłopów onieśmielasz – stwierdził P. po chwili zadumy."|Ależ oczywiście. Jesteś sama jak palec od kilku lat, żaden mężczyzna, który ci się podoba nie jest tobą zainteresowany na poważnie. Ale spokojnie, to jego wina. To wina mężczyzn, iż jesteś samotna bo onieśmiela ich Twoja zajebistość.
Boszzz... co znaczy mieć za przyjaciół męskich feministów, którzy zamiast posłać kilka gorzkich słów prawdy na otrzeźwienie, wolą utwierdzać zdesperowaną kobitę w błędnym przekonaniu, przybijając tak zwany gwóźdź do trumny.
|"Po pierwsze, masz własne zdanie. Po drugie, masz własne mieszkanie. Po trzecie – wydałaś powieść, a za chwilę wydasz drugą. Po któreś tam – masz swój własny zespół w robocie. Uprawiasz sport, znasz języki, idziesz po swoje."|Noo, same onieśmielające rzeczy. Łał. Szkoda tylko, iż choćby w przytoczonych przez Malwinę przykładach facetów, z którymi się spotykała, żadnego nie onieśmieliła jej zajebistość i WŁASNE MIESZKANIE.
|"Mnie osobiście się to zajebiście podoba, ale ja to jestem jakieś dwa procent męskiego społeczeństwa w tym kraju. Na dodatek masz gadane i jesteś w stanie prowadzić intrygującą rozmowę. Faceci się tego boją. "|Co za oślizgły typ. "Pocieszając" ją w taki sposób, jeszcze zdążył sobie samemu posmarować, wymieniając siebie w gronie 2% męskiej elity, która uwaga... nie boi się prowadzić intrygujących rozmów z kobietą. Pozstałe 98% uczy się dopiero alfabetu. Ja jestem na literce "m".
|"Tak. Właśnie tak powiedział mi mój przyjaciel. „Oferujesz za dużo”."|Tak, oferujesz za dużo, a mężczyźni nie lubią jak im się oferuje za dużo, wolą mniej.
To, iż ta kobieta okłamuje samą siebie tego typu urojeniami, mogę jeszcze zrozumieć. Ale fakt, iż okłamuje ją ktoś, kto podaje się za jej przyjaciela jest naprawdę potwornie smutny.
|"Czyli, żeby być pełnowartościową kobietą na singielskim rynku mam oferować mniej? Mam udawać kogoś, kim nie jestem, tylko po to, żeby facet poczuł się dobrze, by przypadkiem nie nadgryźć jego kruchego ego?"|Oczywiście mamy tu brak umiejętności logicznego myślenia. Laska autentycznie uważa, iż faceci wolą, jak im się oferuje mniej, przedstawia się niepełną ofertę, a od niej uciekają, mimo iż ona rzekomo potrafi zaoferować im "aż za dużo". Wolą jak kobieta udaje kogoś innego, bo inaczej ten kosz wspaniałości jakim jest Malwina mogłby sprawić, iż posypie się ich kruche ego. Po prostu mężczyźni nie lubią jak im jest za dobrze - wnioskuje Malwina.
Dawno nie widziałem takiego fikołka, ale z drugiej strony dawno też nie widziałem tak zdesperowanej kobiety.
|"Gdzie jesteśmy jako społeczeństwo, kiedy kobieta, by być chcianą i pożądaną, musi udawać głupszą, biedniejszą i bardziej zakompleksioną niż jest w rzeczywistości?"|Ostateczny dowód na to, iż Malwina nie ma zielonego pojęcia o mężczyznach oraz ich oczekiwaniach. Ale nic dziwnego skoro za młodu skaziła się feminizmem.
|"Czy rzeczywiście kobiety wciąż godzą się jak te owce iść za parą jaj i robić dla tej pary jaj wszystko tylko dlatego, iż rodzice, kościół i cały ten patriarchalny cyrk wpoili nam, iż para jaj jest lepsza od jednej waginy?"|Jest naprawdę źle moi drodzy. Pomyślcie jakie to musi być połączenie uczucia głębokiej chęci związania się z reprezentantem płci, której się tak mocno nienawidzi. Jaki to musi być zżerający od środka konflikt wewnętrzny. Zaraz sam dostanę depresji.
Ona chce mieć mężczyznę wyłącznie na swoich warunkach i zasadach. A gdy się to nie udaje to zamiast dokonać rewizji własnych oczekiwań, co miałoby dużo więcej sensu i dawało nadzieję na pokonanie singielstwa, ona obwinia drugą stronę oraz całe społeczeństwo, które doprowadziło do sytuacji, w której ona nie może zrealizować swojej... tak należy to nazwać - zachcianki.
Ja tu wyczuwam narcyza poza możliwością naprawy. Człowieka niezdolnego do zajrzenia w głąb siebie oraz krytycznego spojrzenia na własne postępowanie.
|"Czy w tym kraju wszyscy faceci są pierdolnięci, czy może to ze mną coś jest grubo nie tak, bo oczekuję odrobiny szacunku"|Kończ waść, wstydu (sobie) oszczędź.
|"Jest takie fajne powiedzonko hiszpańskie: „No necesito el hombre para dormir, sólo necesito mi cama”, co znaczy: nie potrzebuję faceta, żeby spać, potrzebuję tylko mojego łóżka. I ja się tego trzymam. Dlatego zapewne, jak któregoś pięknego dnia za 30 lat umrę w swoim mieszkaniu, znajdą moje zwłoki w połowie zjedzone przez psa i kota po kilku tygodniach, gdy na klatce zacznie walić trupem. Tak to widzę."|I to ma niestety dużą szansę w ten sposób się skończyć.
Dlatego przytoczyłem historię Malwiny jako kolejną przestrogę dla młodych kobiet, które romansują z tą niebezpieczną dla nich ideologią, zohydzającą im mężczyzn. jeżeli nie chcecie odczuwać tego poziomu nieszczęścia i beznadziejności co starsza koleżanka, odetnijcie się od feminizmu. Szukajcie odpowiedzi na swoje pytania i wątpliwości samodzielnie, a nie dzięki ideologii, która ostatecznie zje was od środka.