Favourites - Morning make-up routine, czyli poranny make-up

whatisinthehat.blogspot.com 8 lat temu
Hello my lovely readers! :) You can translate it by clicking the "translate" button on the bottom of the website. Thank you for reading.
Raz na jakiś czas zmieniam swoje kosmetyki do codziennego makijażu. A to coś mi się skończy, albo spowoduje wysuszenie czy co gorsza wysyp. Czasem mam ochotę na coś mocniejszego, albo delikatniejszego. Jednak od kilku miesięcy jestem wierna kilku kosmetykom i na razie się nie zapowiada, żebym je wymieniała. W zależności od efektu jaki chcę uzyskać manewruję sobie nimi i jakoś nie śpieszy mi się do eksperymentów. Dziś chcę Wam pokazać moich ulubieńców, z którymi spotykam się każdego ranka... [Dobra, przyznaję - może nie każdego, bo nie zawsze chce mi się kilkanaście minut wcześniej wstawać z łóżka po nocy spędzonej na pisaniu postów czuję taką potrzebę - ale dość często. ;] Lecimy...

1. Krem BB ze śluzem ślimaka od SKIN78.
Zaraz po przetarciu skóry hydrolatem, nakładam odrobinkę tego kremiku. Uwielbiam go za rozświetlenie, lekkie krycie i nawilżanie. Prawdopodobnie wrócę do moich ulubionych minerałków, jeżeli tylko zacznę mieć znów niespodzianki na twarzy, ale na razie BB sprawuje się on rewelacyjnie. Skóra po zmyciu jest uspokojona, nie mam już takiego problemu z rumieńcami, wiecznym ściągnięciem i pękającymi kącikami ust. Sprowadziłyśmy te kremy do salonu w calu odsprzedaży, ale pierwsze trzy sztuki poszły automatycznie w ręce moje, mojej siostry i mamy.
2. Sypki puder bambusowy z jedwabiem Paese.
Omiatam nim lekko buźkę, kiedy krem BB stopi mi się już ze skórą. zwykle stawiam na lekki glow, więc go nie nadużywam. Świetne jest to, iż już nie muszę się poprawiać w ciągu dnia - w zupełności wystarcza mi poranny makijaż. Skład jest całkiem przyjazny dla mojej cery, która nie przepada za talkiem.

3. Bronzer - Everyday Minerals "Snooze Bar" i Benefit Hoola.
W zależności od efektu jaki chcę uzyskać decyduję się na jeden z tych dwóch.
Everyday Minerals wybieram częściej z jednej prostej przyczyny - nie zapycha porów. Ma troszkę więcej pomarańczowych tonów niż Hoola z Benefit, ale jest to zdrowy odcień. Hoola jest minimalnie chłodniejsza i decyduję się na nią kiedy muszę wyglądać troszkę lepiej niż zwykle. Jednak moja cera nie reaguje najlepiej na talk, więc stosuję go w wyjątkowych okolicznościach. ;)


4. Rozświetlacz - The Balm, Mary-Lou Manizer i Wibo, Eclat de Luxe.
Od roku namiętnie stosuję wszelkie produkty, które nadają zdrowy blask mojej cerze. Mary-Lou ma odcień ciepły szampański i rewelacyjnie nadaje się do zdjęć, na większe wyjścia oraz na co dzień. W zależności od "dozowania" na pędzel. Eclat de Luxe w przeciwieństwie do Mary, która jest bardziej perłowa, zawiera malutkie drobinki srebrnego brokatu. Ma chłodny odcień i daje subtelne rozświetlenie. Jest również sporo tańszy, jednak dość gwałtownie się zużywa. Tak czy inaczej oba są rewelacyjne na swój sposób. Czasem choćby pomijam bronzer, ale rozświetlacz jest stałym elementem mojego makijażu.


5. Cienie Pierre Rene (123 SELFISH i 89 PASSION)
Wszędzie szukałam paletki cieni w naturalnych kolorach, a gdy w końcu ją dorwałam używałam tylko dwóch cieni. Przez to postanowiłam zainwestować w dwa osobne podobne kolory. Właśnie te z Pierre Rene sprawdzają się świetnie. Piękny matowy brąz i rozświetlający ciepły kremowy. Idealny duet. Nie zawsze nakładam cienie, ale jeżeli to się zdarza to prawie zawsze jest to jeden z tej dwójki.
6. Eyeliner Miss Sporty, Cat`s Eyes.
Kiedyś używałam tylko droższych eyelinerów. Tych w słoiczku i w pisaku. Na poprzednie urodzinki dostałam od Wioli (blog Wioli tutaj) paczuszkę, w której znajdował się między innymi Cat's Eyes. Początkowo nie byłam przekonana, bo już miałam swojego ulubieńca w tej kategorii. Przetestowałam i już się z nim nie rozstaję. W przeciwieństwie do innych - nie zsycha się szybko, daje intensywną czerń, jest trwały i gwałtownie go się rozprowadza. W dodatku kosztuje grosze!
7. Max Factor, Clump Defy Volumising Mascara.
Najlepszy tusz wszechczasów. Przetestowałam całe masy tuszy do rzęs - tanich i droższych, ale nie rozstaję się z tym cudeńkiem od kiedy zagościło w sklepach. Cena nie jest zbyt przystępna. Zawsze czekam na promocję i kupuję 2-3 sztuki o połowę taniej. Perfekcyjnie wydłuża, podkręca i pogrubia rzęsy. Od razu po otwarciu nowego opakowania nie daje tak spektakularnego efektu. Konsystencja najlepsza jest po kilku dniach, kiedy już minimalnie zgęstnieje. W dodatku nie zasycha gwałtownie i starcza na bardzo długi okres czasu. Kosmetyk, który mogę z czystym sumieniem polecić.


8. Szminki*
Moje wymagania? Trwała, jak najmniej błyszcząca i dobrze napigmentowana. Nie mam jednego stałego wyboru. Często też zastępuje je balsamem nawilżającym do ust. Ale zdecydowanie najczęściej sięgam po maty. Na dzień najczęściej coś delikatnego, wieczorem często czerwień, wiśnia lub burgund.

*Astor "205 All about Style" | Pierre Rene "04 Naughty Purple" | Rimmel "070 Airy Fairy" | Avon "Matte Grape"

To już wszystkie kosmetyki do makijażu, które polecam i używam najczęściej. Niżej mocniejszy (jak na mnie) makijaż dzienny.
A co Wy polecacie do codziennego makijażu? Chętnie przetestuję coś nowego. :)

Do następnego razu! ♥
Wasza Olineczka.
Idź do oryginalnego materiału