Favourites: Active Lash L'biotica - magiczne serum

whatisinthehat.blogspot.com 8 lat temu

Jutro mam istotny egzamin, mój skarbek poszedł już spać, a ja z wielkim zapałem do nauki postanowiłam posprzątać pięknie ubrania zalegające w mojej garderobie od kilku miesięcy tygodni. Teraz o godzinie 1:15 oczywiście przyszła pora na napisanie posta, bo właśnie się zorientowałam, iż nie wspominałam Wam o moim wielkim odkryciu. A zdjęcia już zrobiłam w zimę! I pomyśleć, iż o nich zapomniałam.
Wracając do rzeczy, pewnie po tytule zorientowałyście się o co chodzi. To serum do rzęs polecam każdej mojej klientce, która pyta się, czy sama mam założone 1:1.


O co takie halo?
Długi okres czasu stosowałam odżywkę Bodetko Lash (pisałam o niej wcześniej tu), która faktycznie pozytywnie wpłynęła na rzęski, jednak już mniej ciekawie przedstawiał się stan powiek (zaczerwienione) i oczu (ciągłe uczucie suchości). Z tego powodu postanowiłam poszukać lepszego i tańszego zamiennika. Głównym kryterium wyszukiwania był bimatoprost wysoko w składzie. I tak, okuliści są zgodni, iż w tych kosmetycznych ilościach nie ma on wpływu na pogorszenie wzroku. Na wszelki wypadek aplikujcie na linię rzęs, a nie do oka. ;) Jakie było moje zdziwienie gdy znalazłam w internecie produkt, który kosztuje znacznie mniej niż Bodetko, Revitalash lub Long4Lashes i zawiera więcej tego najważniejszego składnika od tych droższych! Mowa oczywiście o Active Lash od L'biotica (myślałam, iż produkują tylko kosmetyki do pielęgnacji włosów). gwałtownie zrobiłam zamówienie przez allegro. Paczka przyszła 2 dni później i wielkie WOW! Piękne opakowanie. Od razu pomyślałam, iż nada się na prezent dla eleganckiej kobietki. Pojemność olbrzymia w porównaniu do jej sióstr z innych firm. No żyć nie umierać! Przyszła pora na testy...


Po wielu miesiącach przerywanego stosowania, spowodowanym wieczornym "niechcemisię" doszłam do jednego wniosku - najlepsza odżywka do rzęs EVER! Jedyne z czym trzeba uważać to z aplikacją. Na pędzelek nabiera się dość dużo preparatu. Przechodząc znów do pozytywów - rzęsy choćby po zaprzestaniu używania, po kilku miesiącach przez cały czas wyglądają bajecznie. Nie jest to bodetkowy efekt długich ale przerzedzonych rzęs. Rzęski są gęste, długie, wywinięte i elastyczne, dzięki czemu łatwiej się je maluje. Co najważniejsze - nie powoduje u mnie podrażnienia. Nareszcie! Powieki wyglądają zdrowo. A jeżeli troszkę czułam wysuszenie oczu, bo poprzedniego dnia za dużo mi kapnęło na rzęsy, odstawiłam na dzień lub dwa i wszystko szybciutko wracało do normy.
Podsumowując - zdecydowanie polecam! Jest to mój ulubieniec bez dwóch zdań. A muszę przyznać, iż rzadko który kosmetyk mnie pozytywnie zaskakuje.


Do następnego razu! ♥

Wasza Olineczka.

PS Niedługo świeży pościk outfitowy i nie tylko.
PPS Dziękuję Wam kochani za wszystkie głosy oddane w konkursie na makijaż i stylizację Candy Girl (link tu). Już jutro wyniki! Buziaki i przytulasy dla Was przesyłam.

Idź do oryginalnego materiału