Tak to wygląda w teorii
Idea systemu Fala jawi się stosunkowo prosto – poprzez swoje działanie miał on ujednolicić głównie pomorski transport publiczny. Jak podaje portal Trójmiasto.pl, koszt projektu wyniósł 130 milionów złotych, a znaczna część została dofinansowana ze środków unijnych. Fala jest dzieckiem spółki InnoBaltica, która – jak sama zapewnia – wcześniej gruntownie testowała swój system, zanim zastosowała go w tramwajach, pociągach, trolejbusach i autobusach.
Pasażerowie mają możliwość skorzystania z tak zwanych falomatów lub czytników kart. Falomaty to dotykowe urządzenia do zakupu biletów krótko- i długookresowych, z płatnością kartą, z kolei czytniki kart pozwalają na błyskawiczny zakup biletu jednoprzejazdowego przez samo zbliżenie karty.
Fala miała pomóc w wygodnym podróżowaniu, zarówno mieszkańcom jak i turystom. Jeszcze mniej więcej rok temu różnorakie serwisy internetowe rozpisywały się, iż Fala aspiruje do stania się dobrą alternatywą dla innych aplikacji służących do kupowania biletów. Włodarze Trójmiasta również zapewniali, iż Fala będzie opcją, nie zaś obowiązkiem. Z postulatu tego jednak gwałtownie się wycofano, narzucając niesprawny system zdezorientowanym użytkownikom.
Jak zostało wspomniane a początku, spółka InnoBaltica zapewniła, iż ich produkt wcześniej był testowany, a dopiero później oddano go do powszechnego użytku. Prawdę powiedziawszy, trudno w to uwierzyć, ponieważ ilość krytycznych komentarzy sfrustrowanych pasażerów rzuca zupełnie inne światło na całą sprawę.
Niełatwo jest wymienić jedną największą wadę, bo problematyczność korzystania z Fali zawiera się w kilku czynnikach.
Gigantyczne koszty, niskie zainteresowanie
Pierwszy problem nowego systemu związany jest z jego kosztami i ich stosunkiem do jakości usługi. Mimo niewielkiego zainteresowania mieszkańców, Gdańsk w 2025 roku postanowił zrezygnować z dotychczasowych kart miejskich i wprowadzić karty Fala. W ślad za nim, zaledwie kilka miesięcy później, poszła Gdynia. Na taki system skazani są również mieszkańcy Sopotu, którzy polegają na komunikacji miejskiej z Gdyni i Gdańska. Tymczasem gdańszczanie nie wykazują dużego zainteresowania systemem. Obejmujące miasto Gdańsk statystyki z 2024 roku pokazują, iż tylko 10% biletów jednorazowych kupiono przez Falę, a w przypadku biletów okresowych udział wyniósł zaledwie 0,4%.
Sprawą zainteresowali się gdańscy radni z PiS. Według ich wyliczeń w ciągu sześciu lat Gdańsk przeznaczył na system Fala ponad 20 mln zł, a w 2025 roku jego utrzymanie pochłonie ponad 10 mln. Dodatkowo w 2024 roku miasto zapłaciło 5 mln zł tak zwanej „rekompensaty”.
Radny Przemysław Majewski zwraca także uwagę na przyszłe koszty systemu. Jak zauważa, jedyna oferta na jego eksploatację opiewała na 180 mln zł, jednak postępowanie unieważniono i podzielono zamówienie, by sprawiało wrażenie tańszego. W praktyce część usług zostanie rozliczona osobno, co jego zdaniem może podnieść łączny koszt powyżej 180 mln zł.
Monopol, czyli brak wyboru
Niską popularność systemu chciano za wszelką cenę zwalczyć. W tym celu zastosowano chyba najgorszą z możliwych opcji – zabrano mieszkańcom wybór. InnoBaltica porozumiała się z ZKM Gdynia oraz ZTM Gdańsk, tym samym zmuszając pasażerów do kupowania biletów okresowych wyłącznie przez Falę. Oczywiście, pod płaszczykiem polepszenia warunków komunikacyjnych.
Wyszliśmy z założenia, iż pasażer powinien bezpośrednio kupować bilet od organizatorów. Organizatorzy osiem lat temu uzgodnili, iż Fala będzie jedyną platformą, na której będą dostępne wszystkie bilety transportu zbiorowego. W przyszłości będzie można zaproponować rozwiązania, które uatrakcyjnią ofertę biletów miesięcznych. To będzie też tańsze – zapewniał prezes spółki InnoBaltica Radomir Matczak na antenie Radia Gdańsk.
Inne zdanie na ten temat ma Konrad Telakowiec, pełnomocnik zarządu ds. rozwoju „Jak dojadę”, czyli konkurencyjnej aplikacji, w której użytkownicy mogą sprawdzić połączenia komunikacyjne oraz nabyć bilet na podróż. Zauważa on, iż powody, dla których zdecydowano się natychmiastowo zerwać współpracę, są niejasne i powinny zostać wyjaśnione. By uzyskać opinię prawną, firma skierowała sprawę do weryfikacji przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.
Błąd w Matrixie
Z licznych opowieści internautów wynika, iż Fala nie spełnia swojej roli, jest nieintuicyjna i posiada liczne błędy. To z kolei budzi w pasażerach niepokój, ponieważ w wielu przypadkach nie wiedzą oni, czy kontroler uzna im ważność biletu.
Adam Lulek, dziennikarz portalu Android.pl, opisał swoją nieprzyjemną historię z systemem Fala. Gdy w słupskiej linii numer 8 podszedł do czytnika kart i przyłożył do niej telefon, był przekonany, iż zakupił bilet. Jednak kilka minut później kontrolerka nie mogła znaleźć tegoż biletu w swoim systemie i wystawiła mężczyźnie mandat. Po trwającej kilka tygodni batalii udało mu się co prawda od niego odwołać, jednak tłumaczenie, dlaczego w ogóle doszło do takiej sytuacji, okazało się zadziwiające. Jak poinformowano dziennikarza na infolinii, system napotyka problemy z obsługą Google i Apple Pay, ponieważ numery kart wirtualnych często się zmieniają. Zdarza się zatem, iż bilet zapisany jest na innym numerze karty niż ten użyty przy kontroli, co prowadzi do nieporozumień mimo używania zarówno karty fizycznej, jak i wirtualnej.
Inny pasażer na portalu Trójmiasto.pl zauważa z kolei, iż nowe bilety z kodem QR trzeba skanować zamiast kasować, ale w pojazdach brakuje jasnych instrukcji z tym związanych. Pasażerowie są przez to zdezorientowani, a kontrolerzy wystawiają mandaty. Kolejny internauta zwraca uwagę, iż czasami biletem z kodem QR trzeba dobrze wycelować, aby w ogóle się zeskanował, co w jadącym pojeździe nie jest wcale łatwe.
Problemów jest znacznie więcej i związane są one między innymi z: weryfikacją mailową, notorycznym wyświetlaniem pustych stron, samoczynnym wylogowaniem z aplikacji czy brakiem widocznych biletów i trudnościami przy kontroli bez zasięgu.
Niektórzy uważają również za absurdalną konieczność podania swojego numeru PESEL oraz numeru telefonu przy rejestracji do aplikacji. Przy tak złym działaniu Fali istnieje bowiem ryzyko udostępnienia tych poufnych danych niepożądanym instytucjom.
Jak zniechęcić do transportu publicznego i z niego wykluczyć?
Patrząc na liczne problemy dotyczące systemu Fala i jego próby sztucznego zdominowania rynku, nasuwa się pytanie, gdzie w tym wszystkim znajduje się miejsce na komfort pasażerów. Mieszkańcy Trójmiasta płacą podatki, a część z nich idzie właśnie na komunikację miejską. jeżeli system za publiczne pieniądze okazuje się gorszy niż komercyjne alternatywy, a jego wymuszanie ma stanowić panaceum na zwiększenie nim zainteresowania, prawdopodobnie nie wszystko poszło tak, jak powinno.
O tym, jak nieskuteczny jest to system, niech świadczą oceny aplikacji w oficjalnym sklepie Google, gdzie uzyskała ona ocenę 1,2 na 5 przy ponad 1,6 tysiąca opinii. Czy Fala chce brać przykład z Poczty Polskiej, udowadniając, iż usługi publiczne nie mogę być dobre? Być może nie takie były wstępne założenia, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, iż twórcy nie zamierzają uderzyć się w pierś i przyznać do winy.
Póki co pociesza jedynie myśl, iż w alternatywnych aplikacjach przez cały czas można na terenie Trójmiasta kupić bilety jednoprzejazdowe. Co jednak w przypadku osób starszych, które zawsze korzystały z biletów okresowych, a które teraz zostały niemal wykluczone z transportu publicznego? Bo skoro przeciętny Kowalski nie ma pojęcia, jak korzystać z Fali, a choćby jeżeli wie, to nie zawsze jest w stanie, jak na tę sytuację zareagują seniorzy?