Miałyście kiedyś styczność z face chartami? Już od jakiegoś czasu w nie polowałam. Na początku myślałam nad wydrukowaniem, ale jak zobaczyłam karty do makijażu na allegro wpadłam na pomysł na swój Świąteczny prezent. Tak, sama sobie zawsze wybieram prezenty. Muszę się przyznać, iż wyrwałam jedną kartę dzień przed zapakowaniem ich. Nie mogłam się powstrzymać i w nocy zaczęłam się bawić w wypełnianie jej. Rezultaty pokażę niebawem, ale nie oczekujcie jakiś wspaniałości. Nigdy nie umiałam malować na kartce, a szczyt moich umiejętności to patyczakowe ludziki. Pocieszający jest fakt, iż korzystałam ze znajomych materiałów - kosmetyków. Jednak kartka to nie zachowuje się jak skóra. I jest płaska. Eureka!
Jakie są plusy wypełniania Face Chart:
1. Przyjemnie spędzony czas. Już przy malowaniu pierwszej karty nie mogłam się oderwać aż do samego końca. Jest to bardzo relaksujące. Nikt nie ocenia mnie czy mojej pracy, bo robię to dla siebie. Mogę tworzyć to co tylko zapragnę.
2. Rozwijanie zdolności manualnych i wyobraźni. A te są najważniejsze w pracy wizażysty. Dzięki temu dbamy o ich ciągły progres. Gdy siedziałam nad pustą kartką miałam milion pomysłów. W dodatku cieszy mnie ta niesamowita możliwość zrobienia makijażu, na który raczej większość klientek by się nie zdecydowało. Mimo iż jest on tylko na papierze.
3. Usystematyzowanie swoich technik i pomysłów. To akurat bardzo mi się przyda. Czasem jakiś rewelacyjny makijaż wpadnie mi do głowy, niestety do czasu kiedy mogłabym go wykorzystać już go zapominałam. A takie utrwalenie może bardzo w tym pomóc.
4. Pokazanie swojej koncepcji. Face charty zostały głównie stworzone, aby łatwiej było przedstawić wizję innym. Np. makijaży na pokazy mody lub do sesji fotograficznej. Projektujemy taki makijaż, planujemy jego wykonanie, pokazujemy fotografowi.
Same pozytywy. :) Jedna mała rada - cienie na oczy lepiej nakładać pacynką, a nie pędzlami. Wtedy łatwiej je wetrzeć, aby nie sypały się po całej kartce. Dodatkowo zauważyłam, iż fajnie jest sobie pomóc miękkimi kredkami lub pastelami. Kosmetyki nie zawsze mają ten sam kolor na białej kartce co na skórze. Rzęski robię eyelinerem, chociaż muszę znaleźć inny sposób. Ten efekt to jeszcze nie to co chciałam osiągnąć.
Co do tych konkretnych kart, które można zakupić na allegro - troszkę się rozczarowałam fakturą papieru. Myślałam, iż będzie choć troszkę chropowata - tak wynikało z opisu. Jednak jest zupełnie gładka. Mają jednak to co każda taka karta powinna zawierać, czyli miejsce na spis kosmetyków. Oczywiście tych, które planujemy użyć do wykonania konkretnego makijażu.
Niedługo wydrukuję sobie inne szkice do wypełnienia, w celu zapewnienia sobie różnorodności. Muszę przyznać, iż na tak pięknej narysowanej buźce przyjemnie się maluje, jednak wolałabym sama troszkę pokombinować z niektórymi elementami twarzy. W tych kartach, które ja posiadam mamy większość części buźki z góry narzuconą. Poza tym usta i oczy są nienaturalnie duże. Kto wie? Może niedługo uda mi się samej zrobić własny zarys.
Słyszałyście już kiedyś o Face Chart? Co o nich myślicie?
Do następnego razu! ♥
Wasza Olineczka.