Noc z 15 na 16 lipca była bardzo niespokojna na południowym zachodzie Islandii. W pobliżu Rejkiaviku najpierw zaczęto odnotowywać liczne trzęsienia ziemi, po których doszło do wybuchu wulkanu. Badacze nie spodziewali się takiego rozwoju sytuacji. Na kilka godzin przed erupcją ewakuowano hotel w turystycznym regionie.
Wybuch wulkanu na Islandii. 200 osób ewakuowanych z hotelu
Minioną noc na długo zapamiętają turyści, którzy wypoczywali w regionie słynnych gorących źródeł i SPA Blue Lagoon. To jedna z najpopularniejszych atrakcji całej Islandii. W związku ze zbliżającą się erupcją, kiedy na chwilę przed północą pojawiły się pierwsze wstrząsy sejsmiczne zwiastujące nadchodzącą erupcję, zapadła decyzja o ewakuacji regionu.
W obawie przed erupcją lokalne władze natychmiast zarządziły ewakuację hoteli Retreat i Silica w Blue Lagoon. W sumie w środku nocy obiekty musiało opuścić ok. 200 osób. Po raz kolejny z domów uciekali także mieszkańcy miasteczka Grindavik.
Dobra wiadomość jest jednak taka, iż lawa wypływająca z ponad kilometrowej szczeliny spływa w kierunku wschodnim i północnym. Nie znajdują się tam żadne zabudowania, które byłyby zagrożone z powodu pojawienia się lawy.
Erupcja wulkanu na Islandii zaskoczyła badaczy. Dym na lotnisku
W rozmowie z islandzkim serwisem mbl.is Halldór Björnsson, ekspert Islandzkiego Biura Meteorologicznego, przyznał, iż lipcowa erupcja nie jest typowa. – To była i jest dość duża erupcja, ale nie potężna – stwierdził badacz. Dodał on, iż przelatując nad wulkanem, wszyscy sądzili, iż szczelina długa na ok. 700-1000 metrów się nie powiększa, a sytuacja się stabilizuje. Tymczasem najnowsze dane wskazują, iż pęknięcie wydłużyło się do ok. 1,5 km.
Turyści przylatujący na lotnisko w Keflaviku i z niego startujący mogą być zaniepokojeni widokiem dużej ilości dymu. Ten ma związek z wybuchem wulkanu, ale nie jest niebezpiecznym wyrzutem z krateru. Lawa napotkała na swojej drodze mech i inną roślinność, która ulega spaleniu, czego efektem jest duże zadymienie. Mimo tego utrudnienia port działa normalnie.
Sama erupcja też jest dużą niespodzianką. Badacze przypuszczali, iż po tym, jak do erupcji doszło w kwietniu tego roku, kolejna będzie miała miejsce dopiero jesienią. Pod powierzchnią ziemi miały zgromadzić się jedynie 2/3 magmy, która doprowadziła do wcześniejszych wybuchów. Tym razem to jednak wystarczyło.