Ewa

newsempire24.com 6 dni temu

Ojej, no więc słuchaj, co mi się przypomniało…

“– Ile pani ma lat? – Chirurg plastyczny, doktor Wojciech Nowak, wpatrywał się w piękną twarz Ewy.

Mrugnęła, uśmiechnęła się zalotnie, spuściła wzrok, a potem spojrzała mu prosto w oczy. Ileż to już kobiet przewinęło się przez jego gabinet z tymi samymi sztuczkami? Za każdym razem, gdy pytał o wiek, nagle przypominały sobie, iż stoją przed atrakcyjnym mężczyzną. Ewa nie była wyjątkiem.

– A ile pan by mi dał? – zagrała niewinnie.
On tylko zmarszczył brwi.

– Dwadzieścia dziewięć – skłamała bez mrugnięcia okiem.
Trzydziestka zawsze przeraża kobiety.

– Trzydzieści dziewięć, żeby być precyzyjnym – sprostował bez emocji, choć z litości odjął te dwa lata.

– Nie da się pana oszukać, doktorze – przyznała, doceniając jego takt.

– Po co w ogóle próbować? Jestem lekarzem, nie kandydatem na męża. Wiek interesuje mnie z zupełnie innych powodów. Gdyby pani naprawdę miała dwadzieścia dziewięć lat, pewnie nie stała by pani w moim gabinecie. Wygląda pani świetnie jak na swój wiek. Więcej – rewelacyjnie. Wiele kobiet mogłoby pani pozazdrościć.

– Straszny z pana człowiek. Widzi pan nas na wylot, jak prześwietlenie – Ewa znów się przymilała.

– To doświadczenie i zawód.

– Pana żona ma szczęście. Rozumie pan kobiety.

Nowak chciał powiedzieć, iż nie jest żonaty, ale się powstrzymał.

– Więc po co pani przyszła? Wygląda pani świetnie i nie potrzebuje pani operacji. Na razie.

Po komplementach w oczach Ewy zapalił się błysk.

– A nie ciekawi pana, jakim kosztem to osiągam? Tak, mam bogatego męża. Stać mnie na najlepsze zabiegi i kosmetyki, które, nawiasem mówiąc, kosztują majątek. Ale mam dość godzin na siłowni, leżenia pod maseczkami, walki z czasem. Nie żyję, tylko walczę z upływem lat. Jestem zmęczona.

– To może niech czas płynie? Każdy wiek ma swoje zalety. Nie trzeba udawać młodszej niż się jest. – Nowak rozpromienił się szczerym uśmiechem.

– Łatwo panu mówić. Jesteś mężczyzną. Nie musisz liczyć zmarszczek, kalorii, żyć na wiecznych dietach. A kto nas do tego zmusza?

– No właśnie, kto? – podchwycił, bo Ewa mu się podobała. Była naturalna, żywa, pełna energii.

– Wy, mężczyźni! Tak! Czujecie się lepsi, gdy u boku macie młodą i piękną. Im jesteście starsi, tym młodsze wybieracie. – W kącikach jej ust pojawił się gorzki grymas.

– Pochodzę z małego miasteczka. Mama pracowała w fabryce drobiu, tata też. Potem zamknęli zakład, mama znalazła pracę jako sanitariuszka, tata poszedł do kotłowni. U nas pracy nie ma… Ojciec pił, oczywiście. Nienawidziłam tego życia. Marzyłam o Warszawie, o aktorstwie. – Jej oczy zaszły mgłą.

Nowak rozumiał. Sam przyjechał do stolicy z prowincji.

– Do szkoły teatralnej mnie nie przyjęły. Za to dostałam pracę – w kiosku na bazarze. – Widział, iż to dla niej trudne wyznanie. – Nie będę opowiadać, jak przeżywałam. Ale miałam szczęście. Zauważyła mnie pewna kobieta, którą… no, trochę oszukałam na wadze. Zaprosiła mnie do domu mody. Nie takiego z wybiegami, chociaż i tam bywałam. No, pan rozumie. Tam poznałam męża. Byłam młoda, głupia… – Znów zamyśliła się.

– Zakochał się, oświadczył. Przyjęłam. Nie przeszkadzało mi, iż starszy. Wygrana w totolotka – mieszkanie w Warszawie, dom pod miastem, pieniądze. Dał mi wszystko, o czym marzyłam.

Miał syna z pierwszego małżeństwa, w moim wieku, mieszka za granicą. On dzieci już nie chciał. Pogodziłam się. Restauracje, podróże, suknie… Wiele kobiet mi zazdrościło. Uciekłam z prowincji i nie chcę wracać. – Westchnęła.

– A trzy dni temu wpadłam do biura męża, żeby zrobić mu niespodziankę. Kupiłam pączki – te z różową lukrem, wie pan? Sekretarki nie było. A raczej była – w jego gabinecie. choćby drzwi nie zamknęli. Nie widzieli mnie. Zostawiłam pączki na jej biurku i wyszłam. To było okropne. – Zakryła twarz dłońmi.

Nowak milczał. Słyszał już takie historie. Kobiety zwierzały mu się jak na spowiedzi.

Odsunęła dłonie. Nie płakała. Tylko na chwilę zdjęła maskę pewnej siebie kobiety. Życie nauczyło ją, iż zawsze trzeba „trzymać fason”.

– Nie byłam naiwna, wiedziałam, iż ma inne. Ale wtedy się wystraszyłam. Czas leci, ja się nie odmładzam, a wokół pełno młodych dziewczyn, które zrobią wszystko, żeby zająć moje miejsce.

Mają coś, czego ja już nie mam – młodość. Ma pan rację, mam czterdzieści lat. Nie mogę z nimi konkurować. Mężczyźni jak on lubią młode, głupiutkie i ładne. jeżeli mnie zostawi, nie będę miała drugiej szansy. Nie chcę wracać tam, skąd uciekłam. Wolę umrzeć.

Jej szczerość poruszała.

– Mógłby pan zrezygnować z Warszawy, mieszkania, pieniędzy? Wyjechać na wieś, być zwykłym chirurgiem?

Nowak milczał. Ewa i tak znała odpowiedź.

– Dobra. Oto lista badań. Część zrobi pani u nas. Potem wróci pani.

W jej oczach znów zapłonęła nadzieja. Wstała z gracją.

– A jednak niech pan się zastanowi. Każda operacja to ryzyko. Mąż wie o pańskich planach?

– Nie. Ale coś wymyślę.

– Po zabiegu będzie pani wyglądać… delikatnie mówiąc, nie najlepiej.

– Jak długo? – Przelotny strach.

– Miesiąc, może trochę więcej.

– Powiem, iż mnie napadli, pobili. – Ale w głosie zabrakło pewności.

– No dobrze. Ale siłownia i tak będzie konieczna. Efekt nie trwa wiecznie. Za kilka lat znowu przyjdzie pani pod nóż. Proszę pomyśleć o gwiazdach, które uzależniły się od operacji. Każda ingerencja zostawia ślad. Czasem organizm się buntuje. Pamięta pani twarz Michaela Jacksona?

Znów ten błysk lęku, gwałtownie stłumiony.

– Próbuje mnie pan odwieść, straszy. Nie warto. Już podjęłam decyzję. – Machnęła ręką.

– Więc niech pani podpisNowak spojrzał na jej podpis na dokumentach i nagle uświadomił sobie, iż choćby najdoskonalsza operacja nie zatrzyma czasu, który zabrał już tyle – ale nie wszystko, bo Ewa wciąż była piękna, tylko ona sama tego nie widziała.

Idź do oryginalnego materiału