Marki kosmetyczne cały czas prześcigają się w pomysłach na zaprezentowanie konsumentom niezwykłych sposobów użycia zwykłych kosmetyków. Nie będę ukrywać, iż lubię zarówno ładne kolorowe opakowania jak i niestandardowe sposoby "podania" kosmetyków. Tak też było w przypadku maseczek marki Ettang.
Kilka lat temu miałam okazję przetestować jedną z wersji tej maseczki, ale robiąc zakupy jakiś czas temu nadarzyła się okazja, więc wzięłam od razu wszystkie dostępne wersje kolorystyczne. Aktualnie widziałam, iż zamiast wersji żółtej mamy wersję niebieską "ICE" (myślę, iż to jakaś wersja chłodząca). Kto wie może zdecyduje się jeszcze na nią.
Wracając do maseczek są to takie maseczkowe sałatki. Spójrzcie tylko na te opakowania z miskami pełnymi owoców i warzyw. Wyglądają przepysznie. W opakowaniu głównym znajdziemy dwie saszetki z różnymi formułami oraz szpatułkę przeznaczoną do ich wymieszania. Całość stylizowana jest na sałatkę tak więc w większej saszetce mamy główne składniki, natomiast w mniejszej dressing. Zawartość obu saszetek przekładamy do opakowania głównego i mieszamy dołączoną szpatułką. Co interesujące opakowanie główne ma szerokie, rozkładane dno dzięki czemu samodzielnie stoi. jeżeli jednak wolimy możemy połączyć składniki w dowolnej miseczce.
Ettang - co to za marka?
Ettang to płudniowokoreańska marka, która oznacza „Ziemia, na której żyjesz”. Warto wspomnieć, iż tworzy ona kosmetyki stosując zasady poszanowania środowiska i człowieka. Dlatego przywiązuje takie znaczenie do jakości stosowanych składników, a nie do opakowań. Stąd też maseczki Cook Pack wyglądają obłędnie. Marka specjalizuje się w produktach do pielęgnacji skóry opartych na naturalnych składnikach. Produkty Ettang są wolne od parabenów, sztucznych barwników i zapachów. Celem marki jest dostarczenie konsumentom produktów, które w domu gwarantują profesjonalne efekty jak z salonu kosmetycznego.
Gdzie kupić?
Co jakiś czas widzę, iż pojawia się w Douglasie, widziałam je w różnych drogeriach internetowych oraz na Amazonie. Warto szukać promocji - kupimy je wówczas za około 15 złotych, standardowo to wydatek 30-35 złotych za sztukę!
Główna formuła ma kolor, który widnieje na opakowaniu oraz jest gęsta, natomiast ta mniejsza jest biała oraz rzadka. Większa saszetka ma 40g, mniejsza 5g jest to zdecydowanie za duża pojemność by maseczka była jednorazowa... Spokojnie wystarczyłaby choćby na kilka razy. Maseczki Cook Pack to maski gumowe. Po nałożeniu na twarz zastygają, by następnie zdjąć je z twarzy. Jednak nie schodzą z twarzy jak maseczki peel-off w całości, a raczej po kawałkach. Po nałożeniu na twarz miałam wrażenie jak by trzymała tam silikon.
Maseczki po przygotowaniu jest całkiem sporo i żal ją wyrzucać (jest jednorazowa). Niestety jeżeli nałożymy jej grubszą warstwę, to musimy później co najmniej pół godziny czekać, aż zaschnie... Ale z drugiej strony jak jej aż tyle wyrzucić... Źle to jest pomyślane.
Przejdźmy teraz do najważniejszego czyli opisu poszczególnych maseczek.
The Fresh Red Rubber Mask
Maseczka w kolorze czerwonym ma działanie nawilżające, ujędrniające, poprawiające koloryt skóry. Przeznaczona jest ona do skóry pozbawionej blasku i energii. Przywraca zdrowy i promienny wygląd, odżywia poszarzałą skórę i doskonale nawilża.
Maska ma piękny rubinowy kolor i mieni się jak by miała brokatowe drobinki. Po wymieszaniu z białą formułą kolor staje się mniej intensywny, ale dalej jest piękny.
W składzie znajdziemy ekstrakty z granatu, pomidorów, truskawek i papryki oraz kwas hialuronowy.
Na początku dodam, iż mając którąkolwiek z maseczek na twarzy czułam się jak bym miała silikon położony :) Takie dziwne uczucie. Jednak muszę przyznać, iż maseczki działają całkiem dobrze. Efekty widoczne i odczuwalne są zaraz po zdjęciu. Nie zauważyłam jakiś znaczących różnic w efektach pomiędzy nimi. Dla mnie każda z nich ma takie samo działanie. Po użyciu każdej z nich skóra faktycznie jest wyczuwalnie nawilżona, maska jak by tworzy taką barierę. Skóra jest ładnie wygładzona i by wypoczęta. Nabiera świeżości i blasku. Bardzo fajne uczucie.
The Fresh Black Rubber Mask
Maska w kolorze czarnym ma działanie nawilżające, detoksykujące, łagodzące i normalizujące. Jest odpowiednia do skóry zmęczonej. Tak jak poprzednia wersja, produkt ten ma przywrócić skórze zdrowy i promienny wygląd. Dodatkowo odżywić poszarzałą skórę i doskonale ją nawilżyć.
W przypadku tej maski główny składnik jest czarny i również się mieni, po dodaniu "dressingu" staje się ciemnoszara.
Maska zawiera w swoim składzie między innymi: czarny sezam, bakłażan, morwę, które mają działanie kojące i odżywcze.
Biorąc pod uwagę kolor powiedziałabym, iż ta wersja maski powinna być mocna. Jednak wcale tak nie jest. Skóra po użyciu jest delikatna. Jest to maseczka do skóry zmęczonej, czyli takiej jak moja. Jednak nie wiem czy jej działanie jest jakieś super lepsze od pozostałych wersji. W tym wypadku skóra po użyciu również jest promienna i odświeżona.