Emulgujące masła do demakijażu, niestety jedno jest wtopą

srokao.pl 1 miesiąc temu
Przez chwilę masła do demakijażu zdradzałam z olejkami, potem znowu wróciłam do maseł i tak sobie krążę od jednego do drugiego. Teraz chyba sama nie umiem powiedzieć, co bardziej lubię czy masła, czy oleje. Jedno jest pewne, lubię takie produkty, które emulgują i to dobrze emulgują.

Ponieważ jakiś czas temu moje zapasy maseł i olejów zaczęły się wyczerpywać, postanowiłam rozejrzeć się za czymś nowy. Wiadomo "raz na cas" człowiek potrzebuje odmiany. Mam do podsumowania trzy masła. Niby z różnych półek cenowych, ale nie koniecznie co oczywiście wyjdzie za chwilę.

💦 Moee Shea Butter & Cocoa Butter, Make-up melting Butter Cleanser

helianthus annuus seed oil, c10-18 triglycerides, caprylic/capric triglyceride, butyrospermum parkii butter, glycereth-2 cocoate, polyglyceryl-3 caprate, theobroma cacao seed butter, mangifera indica seed butter, theobroma grandiflorum seed butter, passiflora edulis seed oil, salvia hispanica seed oil, cocos nucifera oil, ricinus communis seed oil, rosmarinus officinalis leaf extract, parfum, benzyl alcohol, ci 77492.

Bazą w tym masełku jest olej słonecznikowy, poza nim z emolientów mamy masło shea, masło kakaowe, trójgliceryd kaprylowo - kaprynowy, triester gliceryny i kwasów tłuszczowych, masło mango, masło cupuacu, olej z nasion marakui, olej z szałwi hiszpańskiej, olej kokosowy i rycynowy. Emulagatorami są glycereth-2 cocoate i polyglyceryl-3 caprate.


Masło ma miękką, choć dość zbitą konsystencję. Oczywiście jest tłuste, całkiem nieźle rozpuszcza się pod wpływem ciepła skóry, choć nie zamienia się w olejek. Rozporadza się na skórze gładko. Pachnie gumą turbo, zapach jest dość intensywny.


Dobrze radzi sobie z rozpuszczeniem filtrów czy makijażu. Z tuszem bywa różnie, są tusze z którymi radzi sobie bezproblemowo, a są takie które marzą się i zalegają między rzęsami.

Masełko przyjemnie zmywa się wodą, dobrze emulguje i nie zostawia na skórze tłustej warstwy. Każdy płyn do mycia czy pianka domywa jego resztki bez większych kłopotów. Nie szczypie mnie w oczy, nie zostawia "mgły" na oczach.


W użytkowaniu jest całkowicie bezproblemowe.


Wspominałam o cenach. Pojemnośc tego kosmetyku to 100 ml, regularna cena to okło 65 zł, na promocji w okolicach 40 zł można je złapać.

💦 Asoa Balsam myjący do demakijażu twarzy

mangifera indica (mango) seed butter, butyrospermum parkii shea butter, peg 7 glyceryl cocoate, cocos nucifera (coconut) oil, theobroma grandiflorum seed butter, prunus avium seed oil, squalane, prunus armeniaca (apricot) kernel oil, tocopheryl acetate, panthenol

Emolientami są tutaj masło mango, masło shea, olej kokosowy, masło cupuacu, olej z pestek czereśni, skwalan, olej z pestek moreli. Emulgatorem jest peg 7 glyceryl cocoate.


Masło Asoa jest dość twarde, przypomina trochę zwykłe masło wyjęte z lodówki. Palcami może nie być najłatwiej je wyjąć, ja używam szpatułki i wówczas nie mam problemów. Dobrze rozpuszcza się ono pod wpływem ciepła skóry, prawie do olejku. Bezproblemowo rozprowadza się na skórze. Zapach pochodzi od składników użytych w tym balsamie - ja czuję głównie masło shea.

Rozpuszczenie filtrów czy makijażu nie stanowi dla niego problemu. Z tuszami w większości przypadków też sobie radzi, trochę problematyczne są wersje wodoodporne, potrafią osadzić się tuż przy linii rzęs i trzeba je domywać na przykład płynem micelarnym.


Balsam nieźle emulguje, choć czasami zostawia na skórze tłustawą warstwę. Oczywiście domycie go żelem czy pianką nie stanowi problemu.

Moich oczu nie podrażnia i także nie daje "mgły" na oczach.


Pojemność to 120 ml cena regularna to 59 zł, na promocji można je złapać za około 30 zł!

💦 Lirene Dermoprogram Power of Plants, Masełko do demakijażu `Mango`

butyrospermum parkii (shea) butter, orbignya oleifera (babassu) seed oil, caprylic/capric triglyceride, diethylhexyl sodium sulfosuccinate, polysorbate 80, theobroma cacao (cocoa) seed butter, tripelargonin, gardenia tahitensis flower extract, mangifera indica fruit extract, tocopherol, cocos nucifera (coconut) oil, undecane, mauritia flexuosa fruit oil, tridecane, helianthus annuus (sunflower) seed oil, aqua (water), propylene glycol, trihydroxystearin, sodium benzoate, potassium sorbate, parfum (fragrance).

Emolientami są masło shea, olej babassu, trójgliceryd kaprylowo - kaprynowy, masło kakaowe, olek kokosowy, olej buriti, olej słonecznikowy. Emulgatory to dokuzynian sodu, polysorbate 80.

Masło jest przyjemnie miękkie w konsystencji, trochę rozpuszcza się pod wpływem ciepła skóry, ale jest lekko maziste, o ile ktoś miał biedronkowe masło do demakijażu to to jest do niego bardzo podobne w konsystencji. Na skórze jest lekko "tępe" i przez to ma się wrażenie, iż "ciągnie" skórę przy rozsmarowywaniu. Pachnie owocowo, lekko - może i jest to mango?


Rozpuszcza filtry i makijaż, choć trzeba się trochę z tym namęczyć, nie razi sobie za bardzo z tuszami, trzeba je domywać na przykład płynem micelarnym. Niby emulguje całkiem nieźle, ale zostawia wyczuwalną jakby woskową warstwę, którą trzeba domywać "mocniejszymi" żelami czy piankami. Niespecjalnie jest wydajne.


Mam mieszane uczucia co do tego produktu. Znam sporo lepszych maseł do demakijażu, ale i znam trochę gorszych. Na pewno do niego nie wrócę, bo nie jest bezproblemowe w użytkowaniu.

Szczypie mnie w oczy i zostawia lekką mgłę.


Cenowo też pupy nie urywa pojemność to 45 g a cena regularna to około 25 zł, na promce w okolicach 20 zł. To malutka pojemność serio - patrząc pojemnościowo to nie wiem, czy jest to choćby połowa tego, co jest w balsamie ASOA.


Jest to kolejne masło marki Lirene, które mi nie stosowało, pewnie dlatego, iż Lirene Dermoprogram, Oh, Just Peachy!, Masełko do demakijażu i to tutaj mają skłądy łudząco do siebie podobne jakoś wcześniej się temu nie przyjżałam. No cóż ...

tak

tak

Idź do oryginalnego materiału