Moim pragnieniem jest, by sztuka pojawiła się w wielu domach. Mam wrażenie, malarstwo wciąż kojarzy się głównie z portretami, pejzażami czy martwą naturą – scenami, które nie zawsze pasują do wystroju współczesnych wnętrz. Nowoczesne formy natomiast najczęściej pojawiają się w postaci plakatów lub wydruków. Dzieło sztuki jest jakościowo nieporównywalne z masową produkcją – to unikat, w który twórca wkłada serce i czas. To także inwestycja na lata, często przekazywana z pokolenia na pokolenie, nabierająca wartości zarówno materialnej, jak i emocjonalnej. Naprawdę wierzę, iż warto inwestować w sztukę: rękodzieło przyciąga wzrok, skupia uwagę, nadaje wnętrzu charakter i już na pierwszy rzut oka opowiada coś o jego właścicielu.



Sztuka pozwala mi wyrażać siebie. Stając przed czystym płótnem niczego nie planuję ani nie oczekuję – poddaję się procesowi. Wierzę, iż to właśnie emocje przyciągają odbiorcę, bo sztukę trzeba po prostu poczuć. Nie każde dzieło musi się wszystkim podobać – zupełnie nie o to chodzi. Mam wrażenie, iż moje obrazy w pewien sposób łączą mnie z ludźmi na poziomie podświadomości, z ich przeżyciami i emocjami. Niektórzy potrafią to po prostu „zobaczyć”.
Pierwszy obraz, jaki namalowałam, przedstawiał begonię koralową – bez doświadczenia, bez wiedzy o technice, bez żadnych oczekiwań. To był mój pierwszy prawdziwy kontakt z farbami od czasów szkolnych . Kiedy zobaczyłam efekt, miałam mieszane uczucia, ale jednocześnie poczułam, iż właśnie wtedy odnalazłam siebie. Otworzyło mi to oczy na wiele spraw. Jako małe dziecko często rysowałam i bardzo to lubiłam, a w 2020 potrzebowałam odskoczni. Myślę, iż był to czas, w którym wielu z nas przewartościowało swoje życie. To właśnie wtedy postanowiłam żyć po swojemu – podążać własną ścieżką, nie oglądając się na opinie innych. I nagle wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Okazało się, iż moja pasja do sztuki nie wzięła się znikąd: pradziadek rzeźbił figury i wyplatał z wikliny, a dziadek malował na szkle i folii, tworzył też rzeźbione ramy. Zrozumiałam, iż szkoda czasu w spełnianie cudzych oczekiwań. Podążam za własnym głosem i tworzę własną historię. Taka jest też moja sztuka – nie inspiruję się pracami innych artystów, a podczas malowania nie mam żadnych oczekiwań. Po prostu poddaję się procesowi.
Czasem pierwsze wrażenie o dziele bywa mylące – dopiero kolejne warstwy i praca pozwalają wydobyć głębię oraz emocje ukryte pod powierzchnią. To cierpliwość i intuicja prowadzą mnie do momentu, w którym obraz zaczyna żyć i nabierać charakteru.

Malować będę już zawsze – to część mnie. Jest we mnie coś, co nieustannie pcha mnie do tworzenia i nie pozwala przestać. Czuję, iż to jedyna stała w świecie, w którym tak wiele się zmienia. Będę to robić, niezależnie od wszystkiego.



Uważam, iż obrazy opowiadają historię każdego z nas. Mówią o upadkach i podnoszeniu się, o akceptacji własnych doświadczeń i o docenieniu drogi, którą przeszliśmy.











