A co z klasycznym sedanem? Otóż flagową limuzyną Volkswagena stał się elektryczny, przepastny wóz sygnowany nazwą ID.7. Choć dzięki atrakcyjnej linii nadwozia prędzej można mówić o zasilanej prądem alternatywie dla modnego Arteona niż o następcy konserwatywnego Passata…
Nigdy nie potrafiłem niczego poważnego zarzucić słynnemu Volkswagenowi Passatowi, tak samo jak nigdy nie potrafiłem się nim specjalnie zachwycać. Solidny, dobrze się prowadzący, wygodny, ale pozbawiony stylistycznej finezji, przez co zwyczajny aż do bólu. Dlatego też z ID.7, o którym mówi się jako Passacie nowej ery, coś mi nie grało. Ten samochód wyglądał aż za dobrze, aż za bardzo efektownie. Długa na 4,96 m limuzyna rodem z Wolfsburga wpadła mi w oko. Biały lakier nadwozia, czarny dach, do tego fajne 20-calowe felgi. ID.7 prezentuje się więcej niż dobrze, a jego aerodynamiczna linia nadwozia nie ma nic wspólnego z nudą. jeżeli zmrużyć oczy, można dostrzec nawiązania do Arteona, a więc ciekawszego, a wręcz szalonego wizualnie – oczywiście jak na volkswagenowskie realia – brata Passata. A jeżeli nie mrużyć, może po prostu należy uznać, iż ID.7 to zupełnie nowy wóz, mający napisać kolejny, tym razem elektryczny rozdział w historii niemieckiej marki.