Często nie wiemy, co nasze dzieci oglądają w sieci, bo żyją w innej niż nasza bańce algorytmów – powiedziała Marta Wojtas z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Zdaniem ekspertki warto towarzyszyć dziecku, kiedy korzysta z Internetu – nie kontrolować, ale interesować się nim.
Marta Wojtas, koordynatorka prowadzonej przez FDDS Poradni Dziecko w Sieci, podkreśliła w rozmowie z PAP, iż choćby dziecko, które umie zadbać o swoje bezpieczeństwo, nie przekracza różnych granic i chroni swoje profile, może znaleźć się w sytuacji zagrożenia.
– Rodzice często nie mają kontroli nad tym, co się dzieje w internecie. Często też nie wiedzą, co oglądają ich dzieci, bo żyją w innej bańce algorytmów, albo po prostu się tym nie interesują – powiedziała PAP psycholożka.
Jej zdaniem warto towarzyszyć dziecku, kiedy korzysta z sieci. – Nie kontrolować, ale interesować się nim. Pytać, po jakie treści sięga i szukać informacji na temat osób, o których wspomina. Pozornie zwykłe tematy poruszane w filmikach mogą „skręcać” w niebezpieczną stronę – wyjaśniła Wojtas.
Rodzicom młodszych dzieci psycholożka zaleciła sprawdzanie, co robią w sieci, i przeglądanie ich konwersacji. – Dzięki temu można zareagować, gdy znajdą się one w trudnej sytuacji, z którą nie będą mogły poradzić sobie samodzielnie. Także wtedy, kiedy nie rozpoznają zagrożenia – stwierdziła.
Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci i nastolatków poniżej 12. roku życia, kiedy nie pozostało wykształcone myślenie abstrakcyjne. Między innymi dlatego w regulaminach wielu platform społecznościowych i komunikatorów znajduje się zastrzeżenie o minimalnym wieku użytkowników: przynajmniej 13 lat muszą mieć osoby, które chcą się zarejestrować na Facebooku, Instagramie, WhatsAppie czy TikToku.
Granica wieku nie jest jednak w żaden sposób weryfikowana. A według Arkadiusza Michałowskiego z dyżurnet.pl, zespołu ekspertów NASK, jeżeli rejestrując się na TikToku, wskażemy, iż jesteśmy w wieku nastoletnim, to już po około czterech minutach algorytmy platformy podsuną nam tzw. patotreści.
– Zażywanie substancji psychoaktywnych, przemoc, namawianie do zachowań niebezpiecznych czy używanie gadżetów erotycznych są opakowane w żarty i bycie trendy. Młody człowiek myśli, iż skoro mu się to wyświetla, to może oglądać. I ogląda, z ciekawością – wypunktowała ekspertka FDDS.
Podkreśliła przy tym, iż kontakt ze szkodliwymi treściami może powodować wiele nieprzyjemnych emocji, które przy braku wsparcia osoby dorosłej nie zostaną zrozumiane adekwatnie. Prawdopodobnymi skutkami są też: objawiające się trudnymi zachowaniami pobudzenie układu nerwowego, modelowanie niewłaściwych zachowań oraz tzw. odwrażliwienie i normalizacja pewnych zjawisk. To, co przy pierwszym kontakcie szokuje – jak picie alkoholu czy stosowanie przemocy – z czasem zaczyna być postrzegane jako coś zwyczajnego i nie wywołuje już żadnych emocji.
Na potencjał modelowania przekłada się monetyzowanie treści w Internecie, m.in. poprzez wyświetlanie reklam, ale też tak zwane „donejty”, które można wpłacać dzięki specjalnych platform i SMS-ów premium. – I to jest ogromna zachęta dla dzieciaków, które oglądają, wzorują się i myślą, iż to fajny sposób na zarabianie pieniędzy – zaznaczyła Wojtas.
Dodała, iż do FDDS zgłaszali się rodzice dzieci, które na patoinfluencerów wpłacały pieniądze otrzymane m.in. przy okazji uroczystości komunijnych.
Zapytana o to, jak zachować się, kiedy odkryjemy, iż nasza córka lub syn mieli kontakt z patotreściami, psycholożka zaleciła spokój i unikanie oceniania dziecka. – Warto stworzyć przestrzeń do rozmowy o tym, iż czasem w internecie pojawiają się treści, z którymi trochę nie wiadomo, co zrobić, a które mogą np. wywołać poczucie dyskomfortu. I przyjrzeć się temu, o co chodziło, co tak naprawdę widziało dziecko – poradziła Wojtas.
– jeżeli są to treści, np. niezgodne z prawem lub z regulaminem danego portalu, bardzo ważne jest, żeby rodzic podkreślił to w rozmowie z dzieckiem i w jego towarzystwie spróbował takie treści zgłosić. Dzięki temu da mu też pewne poczucie sprawstwa i siły – wyjaśniła psycholożka. – choćby jeżeli czasem reakcja portalu nie jest widoczna od razu, samo zgłoszenie jest dla niego sygnałem, iż dzieje się coś niedobrego. I tak naprawdę to zgłoszenie bardzo pomaga globalnie – dodała.
W przypadku, kiedy nielegalne treści pojawią się np. na klasowej grupie w komunikatorze, zdaniem Wojtas bardzo ważne jest, żeby ewentualna interwencja w szkole odbywała się w porozumieniu z dzieckiem.
– o ile z jakiegoś powodu będzie ono protestowało, bało się – trzeba poszukać odpowiedzi, co się takiego dzieje i dlaczego nasza córka lub syn tak bardzo nie chce, aby sprawa została np. zgłoszona wychowawcy. Ale w przypadku np. wymiany pomiędzy osobami z klasy intymnych zdjęć jednej z uczennic lub ucznia – tym bardziej, o ile dostęp do nich mogła mieć także osoba postronna – interwencja szkolna jest bardzo ważna – podkreśliła ekspertka FDDS.
Zgłoszeń nielegalnych treści, szczególnie związanych z seksualnym wykorzystywaniem dzieci, można dokonać m.in. poprzez stronę dyzurnet.pl – obsługiwaną przez zespół ekspertów NASK. Inną możliwością jest skorzystanie z opcji „Bezpiecznie w sieci” dostępnej na głównej stronie aplikacji mObywatel 2.0.
Dla dorosłych, którzy chcą dowiedzieć się więcej o bezpieczeństwie młodych osób w sieci, powstał portal cyberprofilaktyka.pl. Dodatkowe wsparcie rodzice mogą otrzymać, dzwoniąc pod numer 800 100 100. Jest to bezpłatna infolinia dla rodziców i nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci, także w sieci. Prowadzi ją FDDS.